8.

166 19 0
                                    

Tak jak mówiłem, następnego dnia było lepiej. Choć Mor nie wrócił. 

Tak dałem mu ksywkę, w razie jakby ktoś nas usłyszał. Nie mogę przecież powiedzieć prawdy.

Nie mogę.

Nie pojawił się przez cały następny dzień, i następny, i następny.

Dlaczego jedno słowo może zepsuć wszystko? A co jeśli on już nie wróci? Przecież... Wróci.

Pukanie, znowu, nie chcę gadać.

- Idziesz na kolację?

- Raczej nie.

- Kai Cię nawiedzi.

- Nie obchodzi mnie to, Jay.

- Jak chcesz. - I kolejna osoba zostawiła mnie samego. 

Kai nie zawitał, nie zawitał też Mistrz Wu, Nya, Jay, Cole czy Zane. A nawet Morro. 

Szkoda mi ich, chociaż oni myślą tak pewnie o mnie. Wiecznie się okłamują, mi jest dobrze a im nie. Nie wiem czemu. 

Położyłem się w ciemnym pokoju i nagle ogarnęła mnie fala samotności. Takiej doszczętnej. 

- Co ja robię ze swoim życiem?  Co powinienem zrobić dalej? 

- Gadasz do siebie? Aż tak Cię pojebało?

- Mor? To ty? 

- Kto to Mor? I co by tu robił?

- Czemu podsłuchujesz!? Jakim w ogóle prawem? 

- Boże Lloyd, daj spokój. Czemu mówisz do siebie? A może z kimś gadasz? Z tym Morem?

- Boże Kai, daj spokój.

- Porozmawiamy?

- Chyba musimy...

- Tak, musimy. - Westchnął. - Słuchaj, nie chciałem się kłócić. Poniosło mnie, przepraszam. Po prostu się martwię.

- O co?

- O kogo, o ciebie.

Fantasma / Lloyd GarmadonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz