- No heloł!
- No hej. - Usiadłem na łóżku.
- Co za misja?
- Ojciec. -Mruknąłem sam do siebie.
- Wieszzz... W tej kwestii nie mam doświadczenia.
- Ja niby mam niby nie.
- I humorek dopisuje.
Bo dopisywał. Przynajmniej teraz.
Rzuciłem się na łóżko z rękami w górze, bo na prawdę byłem zmęczony.
- Lloyd? - To był Kai, spojrzałem wymownie na mojego towarzysza.
- No? - Otworzył drzwi i wszedł do mnie.
- Jeszcze się nie przebrałeś? - Woda ociekała z jego nie ułożonych włosów. Aż dziwne, że wyszedł na przestrzeń publiczną bez swojego fryzu.
- Nie mam siły. - Podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Rozumiem, ale uwierz mi, że przez jakiś czas będziemy mieć spokój od Garmadona. Raczej nie naleci na miasto dzisiaj czy jutro, pewnie będzie układał nowy plan, tak? Nie masz się czym martwić. - Potargał mi włosy. - Jakbyś chciał pogadać czy coś to jestem za ścianą.
Skinąłem głową i uśmiechnąłem się słabo.
- Jasne. - Zostawił mnie samego. Nie, nie samego.
- Strasznie opiekuńczy. - Przytaknąłem. - Ale serio idź się ogarnij.
- Przecież nie śmierdzę, nie chce mi się.
- Może nie, ale jesteś cały w błocie na czystym łóżku. Mam mówić dalej? - Spuściłem głowę.
- Nie. - Wymaszerowałem do łazienki. - Tylko mnie nie podglądaj! - Chyba krzyknąłem za głośno. Trudno. Właściwie dlaczego o tym pomyślałem?
Wszedłem pod prysznic, strumień natychmiast zmył ze mnie cały brud jak i natarczywe myśli. Jebany ojciec.
Wcześniej zabrałem losowe ciuchy z szafy. Jak się okazało, było to moro.
Jezu, jak ja kocham moro! Znaczy co?
CZYTASZ
Fantasma / Lloyd Garmadon
Teen FictionWszyscy znamy uroki świata Ninjago. Ale czy znamy jego przenikliwość do Ziemi? Co jeśli dalszy los bohatera nie potoczy się tradycyjnie, jego problemy nie będą związane z nowymi wrogami a towarzysze zauważą problem pod koniec stadium? Co jeśli chłop...