<12>

169 12 27
                                    

Lekko się przestraszyłaś. Uniosłaś głowę i zobaczyłaś wysokiego mężczyzne. Miał czerwono-czarne włosy na których sterczały uszy, czerwone ubranie laske (szczegółowo chyba nie muszę opisywać 🤭).

-Ummm... Tak po prostu...- odpowiedziałaś.

-Czy mogę się dosiąść?-zapytał.

-W sumie czemu nie.

-Dziękuję- mówiąc to usiadł.

Nastąpiła niezręczna cisza.

-Co się stało? - spytał.

-Nic.

-Ohh proszę mnie nie okłamuj. Widać odrazu że coś cię dręczy.

Nie byłaś pewna czy możesz mu ufać. Dopiero co go zobaczyłaś. Nawet nie znasz jego imienia.

-Może najpierw się przedstawimy?

-Skoro nalegasz. Jak masz na imię?

-y/n. A ty?

-Masz bardzo ładne imię. Podoba mi się. Ja mam na imię Alastor. Jestem również zwany radiowym demonem.

-Dlaczego radiowym demonem?

-Cóż... JAK chcesz to mogę Ci opowiedzieć historię dlaczego tak mnie nazywają.

-No Oki.

-To było dawno... (autorka zbyt leniwa nie chce mi się pisać. Myślę, że i  tak każdy wie o co chodzi)

-O wow... Nigdy bym nie pomyślała że taki dżentelmen ma taką straszną przeszłość...

-Dżentelmen? Cóż. Miło słyszeć.

-No tak dżentelmen. Nazwałeś mnie damą, grzecznie spytałeś czy możesz się dosiąść itp.

-Może i masz rację. Przepraszam jeśli jestem w błędzie, ale mam pytanie. Czy masz dom?

-Tak mam. Dlaczego o to pytasz?

-Ponieważ pomyślałem na początku że siedzisz tu na ławce bo nie masz domu i wiesz...

-Ohh nie nie nie nie. Mam dom tylko wyszłam... Się przewietrzyć.

-Rozumiem. Wiesz? Całkiem miło mi się z tobą rozmawia. Może chciałabyś się jutro spotkać?

-Mi też miło się rozmawia, więc tak.

-Dobrze.

-Mogę two numer telefonu?

-... Tak.

Wymieniliście się numerami telefonów. Gdy wpisywałaś jego numer do swojego telefonu, zobaczyłaś że jest już 2 w nocy

-JUŻ TA GODZINA?! Jezu jak to zleciało...

-Faktycznie już dość późno. Czy chciałabyś abym ciebie odprowadził do twojego domu?

-Jeśli chcesz to tak.

-Dobrze, więc ruszajmy.

Poszliście w kieronku twojego domu. Minęło jakieś 15 minut i już byliście pod wieżą.

-To tu.

-Tutaj mieszkasz?

-Tak.

-Czy należysz do Vees?

-Tak?

-Ohh. To bardzo... Fajnie.

-Nawet jest spoko. Przepraszam ale jestem już śpiąca więc już pójdę. Dziękuję za rozmowy i za to że mnie doprowadziłeś.

-Proszę bardzo. Dobranoc.

-Dobranoc.

Poszłaś. Naprawdę całkiem miły Typo. Fajnie że masz teraz nowego znajomego.

Byłaś ciekawa która godzina. Ojj. Była już 2.20. A w sumie co tam. Nie jesteś dzieckiem i możesz sobie chodzić gdzie chcesz i kiedy chcesz.

Weszłaś do salonu bo tutaj zostawiłaś swoje klapki.

-Kurwa y/n nie strasz mnie tak więcej! - krzyknął Vox.

-O co ci chodzi?

-O co mi chodzi? Zobacz która godzina! Martwiłam się o ciebie!

-Awwww to miłe.

-Może i mile ale smutne.

-Fakt. Przepraszam. Po prostu naprawdę wtedy było mi przykro. Chciałam się tylko przewietrzyć.

-Przewietrzyć? Zajęło ci to 6 godzin! Poza tym mogłaś wyjść na balkon się przewietrzyć albo do ogrodu.

-Wiem wiem ale to nie to samo.

-To to samo no ale już okej. Nie chcę się z tobą kłócić. Idź spać.

-Dobrze tato.

Zauważyłaś że Vox się zarumienił. Zaśmiałas się z tego. Pobiegłas do pokoju. Wzięłaś szybki lecz gorący prysznic, przebrałaś się w piżamę i poszłaś spać...

...Obudziłaś się. Godzina 3.47. Słyszysz krzyki w kuchni. Nagle ktoś wali ci mocno do drzwi...

---------------

Hejka! Najpierw chce podziękować że jest już ponad 1k wyświetleń bardzo dziękuję!!! I chce was ZNOWU przeprosić że nie było nowych rozdziałów. Byłam chora i niezbyt mi się chciało pisać. Do zobaczenia robaczki 💗

Vox/Alastor x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz