12. Agres(t)ywne negocjacje

409 30 13
                                    

Przez noc udało mu się poukładać w głowie sporo kwestii. W końcu potencjalne odkrycie tożsamości Biedronki po 10 latach zastanawiania się było nie lada doświadczeniem. A jeśli rzeczywiście była to Marinette...

Z jednej strony uznał, że to całkiem zrozumiałe. Z drugiej sam nigdy by na to nie wpadł. I nie dlatego, że były zupełnie różne. Właśnie wręcz przeciwnie - były do siebie podobne pod tyloma względami, że wydawało się to po prostu zbyt oczywiste. Dostrzegał też pewne różnice - Marinette była bardziej zachowawcza i chaotyczna. Biedronka z kolei zdawała się być potęgą nie do zatrzymania. A jednak, gdy raz zaczął myśleć, że są jedną osobą, nie potrafił przestać.

Ciekawe, czy gdyby nie wyjechał z Paryża, odkryłby to szybciej? Gdyby nie rozstał się z Marinette, powiedziałaby mu? Szanse były spore, biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło między nimi w jego apartamencie. Chciała, żeby ją odnalazł. Pozwoliła mu na to. Ale od Kota próbowała uciec i to trochę go drażniło. Nie mógł się jednak jej dziwić. Chociaż to niewytłumaczalne połączenie między Miraculami ich do siebie ciągnęło, w ostatnim czasie nie zachowywał się najlepiej, gdy nosił maskę. A Adrien był wobec niej perfekcyjnym gentlemanem... No prawie.

Lecz jeśli to była Marinette... Czemu właściwie rozważał całą tę maskaradę? To była przecież dziewczyna, z którą nieustannie toczył wojnę. Która przez rok sypiała z jego cholernym kuzynem! A jako Biedronka była współwinna śmierci jego ojca! Czy to nie były argumenty, które powinny przeważyć szalę? Trzymanie się od niej z daleka było najlepszym rozwiązaniem.

Tylko, że ona wcale nie trzymała się z daleka. Przyszła do niego. Zarówno jako MDC, jak i Biedronka. Te same argumenty, które dręczyły jego, powinny gnębić również ją. Próbował zrozumieć jakim cudem w ogóle chciała mieć z nim do czynienia po tych wszystkich latach niesnasek. Niemożliwe, żeby o tym nie myślała. Żeby jej to nie przeszkadzało. Otwarcie okazywała, że jego zachowanie działa jej na nerwy. Zatem dlaczego? Co nią kierowało? Może jednak wysnuł niewłaściwe wnioski?

I dlatego przygotował plan.

Wdrożenie go, nie zabrało zbyt wiele czasu, dlatego gdy Marinette pojawiła się w jego biurze następnego dnia, dokładnie tak, jak to było umówione z Mirą, powitał ją już w progu.

- Marinette, naprawdę się cieszę na naszą współpracę - powiedział, pomagając jej zdjąć czarny płaszcz, który zaraz powiesił na wieszaku stojącym przy drzwiach.

Niby przypadkiem musnął dłonią jej plecy. Zrobił to tak subtelnie, że nie powinna dopisywać do tego żadnych scenariuszy, ale i tak popatrzyła się na niego z dość podejrzliwą miną. Jej niebieskie oczy zlustrowały go uważnie, jakby spodziewała się po nim jakiegoś podstępu. Ale - ku jego szczerej satysfakcji - na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec.

Zamierzał się dziś przekonać, czy Marinette Dupain-Cheng to MDC.

Biedronka.

Te niebieskie oczy były bardzo znajome. I był w stanie sobie wyobrazić czerwoną maskę w czarne kropki, która przesłaniała jej twarz. Tak właściwie, czerwony kolor bardzo do niej pasował, a gdy przypomniał sobie suknię MDC z czarno-białego otwarcia... No, było to dość interesujące wspomnienie.

- Nie wiem, co takiego powiedziałeś wczoraj Mirze, ale chodziła skwaszona przez resztę dnia - poinformowała go Marinette.

Ostrożnie położył dłoń na jej krzyżu, kierując ją w stronę kanapy. Na stoliku stał już przygotowany dzbanek wody, szklanki i jej ulubione ciastka z czekoladą. Chociaż - jeśli miał rację - ciastka uwielbiała po prostu jej kwami. Marinette tylko szybko omiotła wzrokiem stół, a potem usiadła na samym brzegu sofy, rozkładając na blacie teczkę z projektami. Adrien usiadł obok niej, na tyle blisko, by wzbudzić w niej lekki dyskomfort, ale odpowiednio daleko, by było to odebrane jako niewinne.

Miraculum: Ciemna strona światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz