Minęło kilka dni odkąd Adrien zaczął starać się zdobyć zaufanie OO, a Marinette nadal nie opuszczały złe przeczucia. Martwiła się i o niego, i o Félixa, bo wiedziała, jak niebezpieczni mogą być ci ludzie. Jeśli tylko odkryją, że Adrien ma inne intencje niż twierdzi... Że Félix praktycznie ich infiltruje... Aż przechodził ją dreszcz na samą myśl. A gdyby jeszcze odkryli, że Adrien jest Czarnym Kotem, co było wysoce prawdopodobne, jeśli miał rację i w organizacji skrywał się Władca Ciem...
Powinna tupnąć nogą i zwyczajnie go zmusić, żeby odpuścił. Ale dobrze wiedziała, że nawet ona nie ma nad nim takiej mocy. A dopóki Félix nie opuści OO, Adrien również tego nie zrobi. Cholerna duma mu przecież na to nie pozwoli.
Dodatkowo praca u Miry stawała się coraz bardziej uciążliwa. Szefowa definitywnie zazdrościła jej sukcesu i talentu jako MDC i wyżywała się na niej, wymyślając niemożliwe do zrealizowania projekty. Marinette nawet już nie wspominała o tym, jak popularny stał się jej własny sklep. Otrzymywała tyle zamówień, że jej skrzynka mailowa pękała w szwach i zastanawiała się, co właściwie powinna teraz zrobić. Popularność MDC wzrosła i jeśli tego nie wykorzysta, szybko zostanie zapomniana. Ale obawiała się, że sama sobie nie poradzi, jeszcze będąc w ciąży.
Poważnie rozważała ofertę Adriena, ale jeśli już miała ją przyjąć, muszą pójść na kompromis. MDC będzie nadal całkowicie jej marką. Może pracować dla Agreste Fashion jako konsultantka i niezależna projektantka, ale nie pozwoli, żeby wchłonęli MDC. Będzie z nimi tworzyła osobne projekty, na tej zasadzie, jak współpracowała teraz z Adrienem nad kolekcją ślubną. W zamian AFH udzieli jej niewielkiej pomocy technicznej.
Czy Adrien na to przystanie? Trudno było przewidzieć, bo sprawy biznesowe traktował bardzo poważnie i oddzielał życie zawodowe od prywatnego. A Marinette nie chciała wyjść na taką, która korzysta z okazji, żeby tylko wykorzystać jego środki. Zależało jej na współpracy opartej na partnerstwie. Ale chciała też prowadzić biznes pod własnym logo.
Tymczasem butik Miry tętnił życiem. Od Lustrzanego Balu zainteresowanie nią znacznie wzrosło, a gdy do ludzi dotarło, że właśnie tam pracuje także MDC, drzwi dosłownie się nie zamykały. Chyba tylko dlatego Mira jeszcze jej nie zwolniła. Ale i tak była po prostu wredna. Marinette ledwo zdążyła usiąść przy swoim biurku, gdy ta już czekała na nią z listą zadań.
- Marinette, potrzebuję korekty tych szkiców na jutro rano - powiedziała, rzucając stos papierów na biurko swojej projektantki. - I proszę, żebyś przejrzała tę kolekcję jeszcze raz. Musimy coś zmienić w tych projektach, są zbyt przewidywalne. Oczekuje się od nas znacznie więcej po sukcesie, jakim był mój bal.
Jej bal. Marinette zazgrzytała zębami, ale uśmiechnęła się uprzejmie.
- Oczywiście. Zajmę się tym - odpowiedziała, starając się zachować spokój.
Mira zmrużyła oczy, jakby szukając powodu do kolejnej krytyki.
- I jeszcze jedno. Te próbki materiałów, które zamówiłaś, są absolutnie nie do przyjęcia. Chcę, żebyś natychmiast zamówiła nowe. To, co przyniosłaś, wygląda jak coś, co można znaleźć na bazarze, a nie w naszej pracowni. Pamiętaj, że tworzymy tu luksusowe i eleganckie stroje. A nie tanie odpowiedniki dla klasy średniej i niskiej - prychnęła, ewidentnie nawiązując do początków MDC.
Marinette zagryzła wargę, próbując powstrzymać gniew. Wiedziała, że Mira robi to specjalnie. Była zazdrosna o jej talent i sukcesy i chciała jej życie uczynić jak najtrudniejszym.
- Dobrze, zajmę się tym również - odpowiedziała, starając się brzmieć w pełni profesjonalnie.
Na tym jednak się nie skończyło. Przez cały dzień Mira nie dawała Marinette spokoju. Każde zadanie, które ta kończyła, spotykało się z krytyką i żądaniem poprawek.
CZYTASZ
Miraculum: Ciemna strona światła
FanfictionSą chwile, które na zawsze odmieniają nasze życie. Dla Biedronki i Czarnego Kota takim momentem było odkrycie, że Gabriel Agreste to Władca Mroku... oraz przyczynienie się do jego śmierci. Minęło 10 lat od tamtej tragicznej potyczki. Choć Biedronce...