14. Upokorzenie i pokora

349 24 0
                                    

Skoro Adrien dał jej ledwie 3 dni na przerobienie wszystkich projektów, Marinette postanowiła je przerobić za wszelką cenę. Pracowała nad nimi dzień i noc. Zaszyła się w swoim mieszkaniu, wyłączyła telefon i poprawiała szkice.

- Marinette, musisz spać - marudziła Tikki, z niepokojem obserwując, jak jej opiekunka po raz kolejny odpuszcza sobie sen, wykorzystując późną porę, by pracować.

- Nie mam na to czasu, Tikki - burknęła, dopijając duszkiem zimną kawę.

Spała po 3-4 godziny, a potem znowu pracowała. Mira została poinformowana o krótkim deadline, dlatego nie protestowała, gdy Marinette przestała pojawiać się w biurze, preferując pracę z domu. Miry nie obchodziło, gdzie pracuje, jak długo efekty jej działań były zadowalające.

Z racji, że trochę zgłodniała, na moment zostawiła szkice i przeniosła się do kuchni, żeby zrobić sobie jakąś kanapkę. Pogryzając ją, nadrabiała szybko wiadomości i maile. Widząc 2 nieodebrane połączenia od Nathaniela, ciężko westchnęła. Miała również jedną wiadomość od niego na poczcie i dość niechętnie ją odsłuchała.

Hej, Marinette - mówił. - Tak sobie pomyślałem, że skoro z naszej kolacji nic nie wyszło, to może wybierzesz się ze mną do galerii w...

Wyłączyła resztę wiadomości.

Czemu Nathaniel był aż tak natrętny? Co miała zrobić, żeby dał jej spokój tak całkiem? Nic do niego nie docierało, żadne argumenty. Była już nie tylko zmęczona tą natarczywością, ale też zwyczajnie przestraszona, bo odnosiła wrażenie, że przybiera na intensywności.

Jakby miała mało problemów z Adrienem...

- Coś się stało? - spytała Tikki, gdy Marinette z ciężkim westchnieniem ponownie wyłączyła telefon i wróciła do swoich projektów.

- Nathaniel - odparła. - Znowu chce się umówić.

- Odmówisz mu, prawda?

- Nie zamierzam nigdzie z nim wychodzić. - Marinette łypnęła na Tikki. - Przecież wiesz.

- Wolałam się upewnić, że nie zrobisz nic głupiego, żeby odegrać się na Adrienie.

- Nawet mi to nie przeszło przez myśl! - oburzyła się. - A teraz wybacz, ale mam mnóstwo roboty.

Wsadziła w uszy słuchawki, włączyła muzykę i wróciła do nanoszenia poprawek na szkice.

W czwartek wieczorem była już na skraju wyczerpania, ale zostały jej jeszcze dwa projekty i zamierzała zająć się również nimi. Przygotowała kolejny kubek kawy (straciła już rachubę, który) i już wracała z nim do stołu, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.

W pierwszej chwili pomyślała, że Nathaniel postanowił zacząć nagabywać ją również w domu i zwyczajnie zamarła. A potem przyszła jej do głowy jeszcze bardziej szalona myśl - Adrien postanowił ją przeprosić. Odstawiła kubek na stolik i pognała do drzwi, zapominając o godności i czym prędzej je otwierając.

W progu stała Chloé Bourgeois. Rozczarowanie zalało Marinette potężną falą i coś na pewno odmalowało się na jej twarzy, bo blondynka zmierzyła ją wzrokiem i skrzywiła się z niesmakiem.

- Wyglądasz jak wrak, Dupain-Cheng - ogłosiła.

- Ciebie też miło widzieć - westchnęła projektantka, wpuszczając ją do środka. - W jakiej sprawie przyszłaś?

- W sprawie mojego Lustrzanego Balu, rzecz jasna! - Chloé sceptycznie spojrzała na rozrzucone po stole i podłodze kartki papieru. - To chyba nie są projekty na bal - oceniła, podnosząc jeden. - Suknie ślubne? Wychodzisz za mąż?

Miraculum: Ciemna strona światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz