5. Natrętna komarzyca

244 31 6
                                    

Marinette siedziała przy biurku w swoim gabinecie. Wiedziała, że powinna zająć się projektowaniem strojów na Lustrzany Bal, jak nazywała w myślach wydarzenie, które chciała zorganizować Mira, ale jej myśli uparcie uciekały od kartki papieru. Cały czas rozpamiętywała wydarzenia z czarno-białego przyjęcia i nie mogła pozbyć się z twarzy pełnego zadowolenia uśmieszku.

Wieczór był jej małym, osobistym sukcesem. Rozmawiała z czołowymi projektantami ze świata mody, którzy traktowali ją na równi z sobą i została skomplementowana za wybór sukni na przyjęcie. Jednak nie to sprawiało jej największą satysfakcję. Okej, może i była małostkowa, ale jej myśli krążyły głównie wokół Adriena i jego reakcji na MDC.

Przez cały wieczór czuła na sobie spojrzenia gości, ich mieszaninę oburzenia i ciekawości, ale najbardziej czuła przeszywający wzrok Adriena. Gdzie się nie przemieściła, włoski stawały jej dęba na karku, rejestrując jego obecność nawet z dystansu. Ewidentnie był zaintrygowany, może nawet oczarowany, ale nie rozpoznał jej. Przeżyła chwilę zwątpienia, gdy do niej podszedł, lecz zachowywał się tak, jakby była totalną nieznajomą. Wisiorek z talizmanem, który stworzyła jako Biedronka, kompletnie nie rzucał się w oczy, wyglądając po prostu jak dość skromny element jej biżuterii. I spełnił swoją funkcję idealnie.

Adrien Agreste patrzył jej w twarz i nie wiedział, że ma przed sobą Marinette Dupain-Cheng.

Chciało jej się śmiać na samo wspomnienie.

Przypominała sobie chwile, gdy skrytykowała projekty, które wydały jej się nudne i pozbawione wyrazu. Adrien reagował spokojnie, ale widziała ten cień frustracji w jego spojrzeniu. Był przyzwyczajony do pochwał, a nie do krytyki, szczególnie tak otwartej. Jednak jej pewność siebie i zdecydowanie zrobiły na nim wrażenie. Nie wyrzucił jej z balu. Co więcej - zaproponował współpracę!

Tego naprawdę się nie spodziewała. Idąc na otwarcie oczywiście wyobrażała sobie, że jeden z wybitnych projektantów proponuje jej posadę, ale że zrobi to sam Agreste? To wprawiło ją w szok.

A najgorsze było to, że rozważała propozycję. AFH było potęgą na rynku modowym. Praca u nich byłaby spełnieniem wszystkich marzeń Marinette. Ale z drugiej strony, zapragnęła czegoś więcej. Udowodniła sobie, że jej talent coś znaczy - i to naprawdę dużo, jeśli komplementy były szczere. Po co więc pracować dla kogoś, skoro mogła rozwijać swoje własne imperium? Może mogłaby się zgodzić na współpracę, raz czy dwa, żeby wyrobić sobie renomę. Ale nazwisko na projektach byłoby jej. Nie Adriena.

Po raz pierwszy naprawdę zaczęła wierzyć, że MDC mogło stać się znaczącą marką.

Wtem drzwi do jej gabinetu otworzyły się i Marinette czym prędzej poderwała głowę znad szkicownika. Spojrzała na swoją szefową, która weszła do środka z wyrazem niezadowolenia na twarzy.

- Jak wygląda sytuacja z moim balem? - zapytała, zaplatając ramiona na piersi i wyniośle spoglądając na pracownicę.

Ta policzyła w myślach do trzech i dopiero wtedy sięgnęła po przygotowane z boku dokumenty.

- Proszę - powiedziała, wręczając je Mirze. - Mamy zgodę kustosza na zorganizowanie pokazu mody połączonego z balem w Sali Lustrzanej na Wersalu.

- Tak szybko to załatwiłaś? - niedowierzała Mira, przeglądając dokumenty. - A to co? - spytała, wczytując się w jeden z papierów, który Marinette uważała za wisienkę na torcie.

- To jest zgoda na wykorzystanie niektórych klejnotów Luwru z Działu Rzemiosła Artystycznego.

Oczy Miry omal nie wyszły wtedy z orbit.

Miraculum: Ciemna strona światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz