22. Spotkanie po latach

338 22 1
                                    

Marinette obudziła się wczesnym rankiem z nieprzyjemnym uczuciem w żołądku. W ostatnich dniach zdawał się być w nieustannym stanie buntu, co było zupełnie naturalne, pomimo faktu, że początkowo nic jej nie dolegało i myślała, że może tak już zostanie do końca ciąży.

No niestety.

Na dodatek dziś do tego wszystkiego doszedł jeszcze irytujący ból głowy, który tylko potęgował nudności. Przez kilka chwil leżała nieruchomo, próbując zapanować nad dolegliwościami, ale potężna fala mdłości zmusiła ją do pospiesznego wyjścia z łóżka. Pobiegła do łazienki tak szybko, jak pozwalały jej na to zawroty głowy i zatrzasnęła za sobą drzwi, a potem dopadła do toalety.

Ciąża, najwspanialszy okres w życiu kobiety. Jasne!

Kilka minut później, wyczerpana i blada, wróciła do sypialni. Adrien, który musiał się obudzić, gdy w pośpiechu wypadła z łóżka, leżał teraz na boku, wspierając głowę na dłoni. Patrzył na nią z troską, która sprawiła, że niespodziewanie zachciało się jej płakać.

Głupie hormony!

- Wszystko w porządku? - zapytał cicho.

Westchnęła ciężko, opadając na miękkie poduszki i szczelnie okręcając się kocem. Przymknęła oczy, próbując zapanować nad mdłościami, które nie chciały jej opuścić. Czuła się jak po przejażdżce kolejką górską, tylko 10 razy gorzej. Jej żołądek wyczyniał naprawdę nieprzyjemne harce i ani myślał się uspokoić.

Poranne mdłości? Od tygodnia miała je przez cały dzień!

- Nie – przyznała słabo, kuląc się w sobie. - Czuję się okropnie. Ta ciąża mnie wykańcza.

Objął ją delikatnie, kładąc rękę na brzuchu. Jego dotyk był kojący, a ciepło ciała przynosiło odrobinę ulgi. A gdy kolistymi ruchami zaczął masować miejsce, poczuła się znacznie lepiej.

- To normalne – powiedział łagodnie, lekko opierając brodę o jej ramię i całując w policzek. – Ale jeśli czujesz się tak źle, może powinniśmy pomyśleć o przełożeniu dzisiejszego spotkania z Alyą i Nino? - zasugerował ostrożnie.

Niechętnie otworzyła oczy i obejrzała się przez ramię, zerkając na niego z cieniem podejrzliwości.

- Próbujesz się znowu wymigać? - zapytała.

- Po prostu się o ciebie martwię - odparł.

Szukała w jego zielonych oczach śladu fałszu, ale nic takiego w nich nie znalazła. Uśmiechnęła się więc blado i lekko dotknęła jego policzka, przesuwając czubkami palców w górę i w dół. Wyczuwała lekką poranną szczecinę, której pewnie zaraz pójdzie się pozbyć, bo nie przepadał za zarostem. Czasem zastanawiała się z jak by wyglądał z brodą, ale jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Chociaż pewnie i tak wyglądałby świetnie.

Oby przekazał dziecku swoje najlepsze geny.

Był przy niej przez cały czas, więc widział, jak okropnie znosiła ostatni tydzień. Nie miała apetytu, non stop dręczyły ją mdłości i zawroty głowy i wszystko ją drażniło. Musiała przyznać, że gdyby nie on, byłoby jej naprawdę ciężko. Adrien zmuszał ją, by jadła i piła i opiekował się nią najlepiej jak potrafił. Protestował, gdy umówiła spotkanie z Alyą i Nino, dobrze wiedząc, że przechodzi spory spadek formy, ale uparła się, a on w końcu odpuścił.

- Nie, Adrien - westchnęła. - Musimy się z nimi spotkać. Rozumiem, że możesz nie mieć na to ochoty po ostatniej próbie, ale nie uciekniesz od tego. Po prostu... potrzebuję trochę czasu, żeby się dziś pozbierać, dobrze?

Miraculum: Ciemna strona światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz