Biedronka i Czarny Kot w pośpiechu opuścili mieszkanie, przemykając przez uśpione ulice Paryża. Kiedy dotarli na obrzeża miasta, zatrzymali się dopiero przy starej fabryce przerobionej na luksusowe lokale mieszkalne z wielkimi oknami. Schowali się w cieniu komina, obserwując budynek z dachu naprzeciwko. Wszystkie światła były zgaszone, co mogło oznaczać, że w środku albo nikogo nie było, albo wszyscy mieszkańcy już w najlepsze spali.
- Sprawdźmy, co nas czeka w środku - mruknął Kot, uruchamiając w swoim Kiju funkcję termowizji.
Skierował obiektyw na budynek i kolejno zaczął sprawdzać, czy na poszczególnych piętrach są jacyś ludzie. Dostrzegł tylko kilka czerwonych punktów na pierwszym piętrze i kilka na ostatnim. Postacie były jednak nieruchome, co oznaczało, że najwyraźniej śpią.
- W miarę spokojnie - ocenił.
- Mam pomysł, jak dostać się do środka i szybko sprawdzić, czy jesteśmy we właściwym miejscu - powiedziała Biedronka, otwierając jo-jo i wyciągając z niego Miraculum Myszy.
Już miała założyć je na szyję, gdy na jej nadgarstku zacisnęła się dłoń w czarnej rękawicy. Kot przyglądał się jej z wyraźnym gniewem.
- Odbiło ci?! - syknął. - Jesteś w ciąży! Masz pojęcie jak Multiplikacja może wpłynąć na dziecko?!
Zamrugała szybko, bo - jeśli miała być szczera - nawet nie przeszło jej to przez myśl. Czy w takim wypadku zmultiplikowałaby malucha? Było to w ogóle bezpieczne?
- Och... - bąknęła, muskając dłonią brzuch.
- Że już nie wspomnę o moich biednych nerwach - warczał dalej Kot, zabierając jej Miraculum i zakładając je sobie na szyję. - Mullo, mysi ogon! - wypowiedział słowa do przemiany, zanim kwami w ogóle zdążyło się z nimi przywitać.
Jego strój nadal był bardziej koci niż mysi, ale nim zdążyła się mu dobrze przyjrzeć, błysnęło światło i dziesiątki Miniaturek śmigało po dachu i przedostawało się na drugą stronę ulicy. Biedronce nie pozostało nic innego, jak tylko czekać na sygnał. Nie spuszczała kamienicy z oczu, próbując dostrzec jakikolwiek ślad zagrożenia, ale na ulicy i w budynku panowała cisza.
Jakieś 5 minut później rozległo się ciche piknięcie i Biedronka sięgnęła po swój komunikator. Znalazła wiadomość od Kota ze zdjęciem ściany z wielkim logo OO oraz numerem mieszkania. Nie zwlekając ani chwili, wślizgnęła się do kamienicy i pomknęła we wskazane miejsce. Czarny Kot - już w swojej normalnej formie - czekał na nią w wejściu. Zwrócił jej Miraculum Myszy, które zaraz schowała do jo-jo, po czym otworzył dla niej drzwi i wpuścił do pomieszczenia.
Ich oczom ukazała się przestronna pracownia, wypełniona pustymi płótnami, farbami i różnymi narzędziami malarskimi. W całym pomieszczeniu czuć było charakterystyczny zapach farb olejnych i terpentyny, od którego żołądek Biedronki związał się w supeł. Przełknęła ślinę, próbując zapanować nad mdłościami i szybko podeszła do okna, uchylając je lekko, żeby odetchnąć.
- W porządku? - spytał cicho Kot, szybko stając u jej boku.
- Mocny zapach - odparła, oddychając głęboko świeżym powietrzem wpadającym przez okno. - Już mi lepiej.
Odetchnęła raz jeszcze i obróciła się w stronę ściany, na której dominowało wielkie logo Ognia Ogniem, przypominając o związku tego miejsca z organizacją. Jednak poza akcesoriami malarskimi, nie było tu nic więcej. Nie wiedziała czego się spodziewać, ale na pewno nie tego, że ta pracownia będzie tak... niepozorna.
- Nic tu nie ma - mruknął Kot, zerkając szybko w jej stronę. - Chyba że coś tu ukryli.
- Przekonajmy się.
CZYTASZ
Miraculum: Ciemna strona światła
FanfictionSą chwile, które na zawsze odmieniają nasze życie. Dla Biedronki i Czarnego Kota takim momentem było odkrycie, że Gabriel Agreste to Władca Mroku... oraz przyczynienie się do jego śmierci. Minęło 10 lat od tamtej tragicznej potyczki. Choć Biedronce...