*5*

85 5 2
                                    

Pov Pedri

- Mam nadzieję że dzisiaj na treningu nie będziesz się tak stresować co? - zapytałem ze swoim uśmieszkiem

- Chyba tak, w sumie to jesteście całkiem fajni - odparł

- O której kończysz lekcje?

- Dzisiaj o 14:25

- Szkoda że musisz tam iść, ja tu się nudzić będę bez ciebie.

Oboje zaczęliśmy się śmiać.

- To ja po ciebie dzisiaj przyjadę - powiedziałem parkując właśnie pod szkołą

- Dzięki.

I odjechałem do swojego domu.

Pov Pablo

To niby jest pierwszy dzień, ale mam lekkiego stracha co do osób z mojej klasy.

Wszystko było dobrze, puki nie nadszedł czas na w - f.

- To co Gavira pokażesz nam jak gra się w piłkę - powiedział jeden z chłopaków

- No właśnie haha - dodał drugi

- Co wy gadacie, to pewnie tatuś mu załatwił. On w życiu piłki nie widział - dodał kolejny.

Po tym zrobiło mi się przykro, chciałem już stąd uciec. Pierwszy dzień, a ja już mam wrogów. Chwilę później pan kazał nam wyjść i ustawić się w rzędzie na sali. Mieliśmy grać w piłkę nożną. No jak że by inaczej.

- To klasycznie podzielcie się na dwie drużyny i gramy, a ty Pablo choć na momencik - mówiąc to uśmiechnął się do mnie

- Mhm - pokiwałem twierdząco głową

Gdy usiedliśmy na ławce na korytarzu zapytał

- To jak pierwsze wrażenia?

- Chyba okej - powiedziałem, po czym utkwiłem swój wzrok w butach, oczywiście niezawiązanych.

- Coś się stało, to przez chłopaków?

- No tak t - trochę.

- Mi możesz powiedzieć.

- No bo w szatni oni zaczęli mnie wyzywać i się śmiać - w tym momencie łzy zaczęły płynąc mi do oczu

- Oni są po prostu zazdrośni, a do tego jesteś młodszy. Nie bierz tego do siebie, widziałem jak grasz i robisz to niesamowicie.

- Dziękuję.

Resztę lekcji przesiedziałem na tej samej ławce. Po dzwonku wszedłem jeszcze na chwilę do szatni po plecak i chciałem już iść, ale jeden z chłopaków złapał mnie za rękę i uderzył o ścianę.

- Myślisz że możesz tak na nas kablować!? Gadaj!

- A - ale ja

- Ale ty co? - zapytał prześmiewczo, po czym uderzył mnie w brzuch.

Chłopakom najwidoczniej spodobała się ta zabawa i zaczęli mnie kopać.

- A to żebyś zapamiętał, żeby nigdy już na nas nie kablować jasne!? - Gdy to mówił uderzył mnie prosto w twarz.

- Pytam się jasne!?

- Weź go już zostaw nie warto - powiedział kolejny.

Wszyscy odeszli ze śmiechem, a ja powoli wstałem wziąłem plecak i wyszedłem. Zrobiło mi się trochę słabo, w sumie to nic dzisiaj nie jadłem. Gdy wyszedłem na parking, od razu zobaczyłem Pedriego czekającego obok samochodu. Jak mnie zauważył od razu do mnie podbiegł.

Pov Pedri

Jak zobaczyłam gaviego od razu do niego podbiegłem. Wyglądał na bardzo słabego, a z jego nosa kapała krew.

- Pablo co się stało, kto ci to zrobił? - nie wiedziałem co mam zrobić.

- Nic się nie stało, możemy już jechać? - zapytał.

- Tak tak, chodź do samochodu.

- Mhm - odparł.

Gdy byliśmy już w samochodzie podałem mu chusteczkę.

- Trzymaj.

- Dzięki.

- Pedri?

- Tak?

- Czy możemy nie wracać do mnie do domu?

- No dobrze, ale pojedziemy coś zjeść.

- Ja nie jestem głodny - mruknął.

- Pewny jesteś, to co dzisiaj jadłeś? - w tym samym momencie podałem mu kolejna chusteczkę.

- Kanapki.

- A skąd je wziąłeś. Na obiad wam dali?

- Dobrze tak masz rację nic nie jadłem i co z tego?

- Pablo, ja się o ciebie martwię po prostu.

- Przepraszam, po prostu mam dość tego dnia.

- Spoko rozumiem.

- To gdzie jedziemy? - spytał.

- Do mnie na obiad i na trening. Tylko rozchmurz się trochę proszę - mówiąc to delikatnie złapałem go za bark, jednak on tylko sykną i odwrócił wzrok.

___________________________________________

Dziękuję wszystkim, którzy czytają tą książkę. ❤️ Możliwe że uda mi się dzisiaj wstawić kolejny rozdział, a jak nie to jutro. 😄

Gavi i Pedri w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz