19. Koniec współpracy?

171 16 9
                                    

Rano, chwilę po 6 budzik zaczął wwiercać się w moją czaszkę. Byłam zmęczona i zdecydowanie niewyspana. Kliknęłam w tryb drzemki i przekręciłam się na drugi bok. Miałam jeszcze chwilę na poleżakowanie. Obudził mnie natrętny dzwonek mojego telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz, po omacku odnalazłam go na łóżku i odebrałam.

- Słucham? - zaczęłam zaspanym głosem.

- Witam śpiącą królewnę. Zamierzasz pojawić się dzisiaj w pracy?

- Maciek? - byłam totalnie zaskoczona. – Jasne, że zamierzam. Dlaczego miałoby być inaczej?

- Nie wiem. – zaśmiał się. – Jest po 8 a ciebie nadal nie ma w firmie. Zacząłem się martwić.

- Kurwa. - błyskawicznie usiadłam na łóżku. - Zaspałam. - westchnęłam i zerwałam się na równe nogi. – Inspektor wie, że mnie nie ma?

- Nie. Na razie cały czas siedzi u siebie w biurze z jakimiś szyszkami z komendy głównej. – wyjaśnił konspiracyjnym szeptem. - Jeśli zapyta, gdzie jesteś to trochę powymyślam, ale pośpiesz się.

- Życie mi ratujesz. Dzięki, niedługo będę.

Rozłączyłam się i na totalnym przyśpieszeniu zaczęłam się szykować. Robiłam co mogłam więc na komendzie pojawiłam się już po kilkunastu minutach od telefonu technika.

- Cześć. - rzuciłam wchodząc do biura i rozglądając się na boki.

- Hej. Gdyby góra pytała to byłaś w administracji podpisać jakieś zaległe raporty.

- Dziękuję Macieju, jesteś najlepszy. Wiszę ci piwo. - uśmiechnęłam się do niego i przeszłam do swojego biura. Ku mojemu zaskoczeniu nikogo tam nie było. – Gdzie jest Artur?! – wychyliłam głowę za drzwi.

- Podobno wziął dzisiaj urlop na żądanie. – odkrzyknął mężczyzna.

- I nie dał mi o tym znać? – zdziwiłam się, taka sytuacja była dla mnie nowością.

- Tego nie wiem. Pewnie wypadło mu coś ważnego. Przecież on nigdy nie odpuszcza, a już zwłaszcza gdy prowadzicie jakąś sprawę.

- Aż do dzisiaj... – burknęłam pod nosem, usiadłam przy swoim biurku i wybrałam numer partnera, nie odebrał.

- Dzień dobry. - w pomieszczeniu pojawił się Tymek z dwoma kubkami kawy. Jedną postawił przede mną.

- Cześć. Czytasz mi w myślach, właśnie tego mi teraz trzeba. - rzuciłam i upiłam spory łyk. - To co zabieramy się do roboty? Pora przesłuchać imprezowicza Adama. - zawyrokowałam wstając.

- A gdzie pan Artur? - zdziwił się młody mężczyzna.

- Dzisiaj popracujemy sobie trochę bez pana Artura. - rzuciłam wychodząc na korytarz. - Michał, przyprowadź aresztowanego dzisiaj w nocy Artura Małko do pokoju przesłuchań.

Przeszliśmy do odpowiedniego pomieszczenia, chwilę później wprowadzono do niego podejrzanego. Nie wyglądał on zbyt dobrze.

- Dlaczego tutaj jestem? - zaczął wyraźnie zdezorientowany. - Po co te kajdanki? - spojrzał na swoje dłonie.

Podeszłam do niego i zdjęłam z jego nadgarstków srebrne obręcze.

- Wczoraj nieźle zabalowałeś. Pamiętasz w ogóle coś z tej nocy?

- Nie bardzo. – wzruszył ramionami.

- Gdzie podziewałeś się przez kilka ostatnich dni? Sporo czasu cię szukaliśmy.

- Skąd te wszystkie pytania? O co wam do cholery chodzi?

- To my zadajemy tutaj pytania. - wtrącił młody praktykant a ja posłałam mu pełne aprobaty spojrzenie. - Więc? Gdzie spędziłeś kilka ostatnich dni?

Przypadek czy przeznaczenie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz