Jej usta nadal delikatnie drżały. A moje serce wręcz boleśnie obijało się o żebra. Zacisnęłam zęby na jej dolnej wardze rozkoszując się cichym jękiem, który wydobył się z jej ust. Końcówką języka przejechałam po jej wargach. W całym moim ciele panował delikatny, przyjemny pożar. Przeniosłam dłoń pod jej udo i ściągnęłam jej ciało nieco w dół. Przemieściłam się na kanapie i znalazłam bezpośrednio nad nią. Cmoknęłam ją w usta nieznacznie się od niej odsuwając. Chciałam widzieć jej każdą nawet najmniejszą reakcję na to co robię. Jej przepiękne oczy wpatrywały się prosto w moje. Kolor jej tęczówek był obłędny. Natomiast jej niezwykły zapach sprawiał, że wewnętrznie wszystko we mnie krzyczało z zachwytu. Zmniejszyłam przestrzeń między naszymi ustami do zera. Swoją dłonią przejechałam od jej biodra w górę, zahaczając o jej pierś a następnie lokując moją dłoń na jej szyi. Pogładziłam kciukiem jej policzek. Z każdą sekundą pragnęłam jej bardziej. Mój język wdarł się do jej ust łącząc się z jej w namiętnym tańcu.
Donośny dzwonek mojego telefonu sprawił, że zmuszona byłam się od niej oderwać. Powoli i z wyraźną niechęcią sięgnęłam po komórkę.
- Stary... Jestem teraz cholernie zajęta więc mam nadzieję, że to coś ważnego.
- Dobrze, że jeszcze nie śpisz, bo musimy wracać na komendę. – poinformował mnie Artur.
- Chyba sobie żartujesz. – rzuciłam zirytowana. - Dopiero stamtąd wyszliśmy...
- Przykro mi Lenka, ale podobno ma to związek ze sprawą, którą prowadzimy.
- Niedługo będę. – westchnęłam chowając telefon do kieszeni. Spojrzałam na przyglądającą się mi brunetkę. – Bardzo cię przepraszam. Muszę wracać do pracy.
- Czy nam kiedyś uda się w końcu zjeść wspólną kolacje? – zapytała z wyraźnym smutkiem w głosie.
- Mam nadzieję. – powiedziałam składając szybkiego całusa na jej czole.
- Kiedy się zobaczymy?
- Naprawdę nie wiem. - westchnęłam. – Zadzwonię jeśli będę wolna, dobra?
- W tym kwartale?
- Nelka... – spojrzałam na nią z lekkim niedowierzaniem. – Proszę cię zjedz kolację i zamknij drzwi zaraz po moim wyjściu, dobrze?
Szybko wskoczyłam w buty i ruszyłam na komendę. Dotarłam tam w dwadzieścia minut. Mój partner był już na miejscu.
- Co jest? – rzuciłam, gdy tylko go zobaczyłam.
- Chłopaki namierzyli Adama Małko. Trzeba go zgarnąć, dopóki jest w mieście. Za długo już na niego polowaliśmy.
- Mamy jego dokładną lokalizację? - natychmiast podjęłam wątek.
- Tak. Bawi się właśnie w jednym z najgorszych klubów w mieście. Nasi często interweniują w tamtym miejscu, naprawdę nieprzyjemna okolica. Dlatego też musimy zrobić wszystko, żeby nam nie nawiał i żeby nie rozpętała się tam żadna burda.
- Myślisz, że może próbować uciekać?
- Myślę, że na tym etapie niczego nie możemy wykluczyć. Ustaliliśmy już, że w tej sprawie nic się nie zgadza, lepiej więc uważajmy.
- Dobra w takim razie zbieramy się. Ilu naszych obserwuje klub?
- Dwóch tajniaków, jeden przy jednym wejściu, drugi przy drugim.
- Okej. Więc w sumie co, jedziemy?
- Jasne. Ruszmy tą sprawą w końcu do przodu. - przytaknął z entuzjazmem starszy aspirant.
CZYTASZ
Przypadek czy przeznaczenie?
RomanceW pomieszczeniu panowała cisza, przestrzeń wypełniał tylko cichy szloch Kornelii. Siedziałyśmy przytulone do siebie. Czułam jak mur, który zbudowała wokół siebie brunetka, upada. Najwyraźniej potrzebowała właśnie tego: bliskości drugiego nieoceniają...