18. Zwarcie.

219 16 14
                                    

Jej usta nadal delikatnie drżały. A moje serce wręcz boleśnie obijało się o żebra. Zacisnęłam zęby na jej dolnej wardze rozkoszując się cichym jękiem, który wydobył się z jej ust. Końcówką języka przejechałam po jej wargach. W całym moim ciele panował delikatny, przyjemny pożar. Przeniosłam dłoń pod jej udo i ściągnęłam jej ciało nieco w dół. Przemieściłam się na kanapie i znalazłam bezpośrednio nad nią. Cmoknęłam ją w usta nieznacznie się od niej odsuwając. Chciałam widzieć jej każdą nawet najmniejszą reakcję na to co robię. Jej przepiękne oczy wpatrywały się prosto w moje. Kolor jej tęczówek był obłędny. Natomiast jej niezwykły zapach sprawiał, że wewnętrznie wszystko we mnie krzyczało z zachwytu. Zmniejszyłam przestrzeń między naszymi ustami do zera. Swoją dłonią przejechałam od jej biodra w górę, zahaczając o jej pierś a następnie lokując moją dłoń na jej szyi. Pogładziłam kciukiem jej policzek. Z każdą sekundą pragnęłam jej bardziej. Mój język wdarł się do jej ust łącząc się z jej w namiętnym tańcu.

Donośny dzwonek mojego telefonu sprawił, że zmuszona byłam się od niej oderwać. Powoli i z wyraźną niechęcią sięgnęłam po komórkę.

- Stary... Jestem teraz cholernie zajęta więc mam nadzieję, że to coś ważnego.

- Dobrze, że jeszcze nie śpisz, bo musimy wracać na komendę. – poinformował mnie Artur.

- Chyba sobie żartujesz. – rzuciłam zirytowana. - Dopiero stamtąd wyszliśmy...

- Przykro mi Lenka, ale podobno ma to związek ze sprawą, którą prowadzimy.

- Niedługo będę. – westchnęłam chowając telefon do kieszeni. Spojrzałam na przyglądającą się mi brunetkę. – Bardzo cię przepraszam. Muszę wracać do pracy.

- Czy nam kiedyś uda się w końcu zjeść wspólną kolacje? – zapytała z wyraźnym smutkiem w głosie.

- Mam nadzieję. – powiedziałam składając szybkiego całusa na jej czole.

- Kiedy się zobaczymy?

- Naprawdę nie wiem. - westchnęłam. – Zadzwonię jeśli będę wolna, dobra?

- W tym kwartale?

- Nelka... – spojrzałam na nią z lekkim niedowierzaniem. – Proszę cię zjedz kolację i zamknij drzwi zaraz po moim wyjściu, dobrze?

Szybko wskoczyłam w buty i ruszyłam na komendę. Dotarłam tam w dwadzieścia minut. Mój partner był już na miejscu.

- Co jest? – rzuciłam, gdy tylko go zobaczyłam.

- Chłopaki namierzyli Adama Małko. Trzeba go zgarnąć, dopóki jest w mieście. Za długo już na niego polowaliśmy.

- Mamy jego dokładną lokalizację? - natychmiast podjęłam wątek.

- Tak. Bawi się właśnie w jednym z najgorszych klubów w mieście. Nasi często interweniują w tamtym miejscu, naprawdę nieprzyjemna okolica. Dlatego też musimy zrobić wszystko, żeby nam nie nawiał i żeby nie rozpętała się tam żadna burda. 

- Myślisz, że może próbować uciekać?

- Myślę, że na tym etapie niczego nie możemy wykluczyć. Ustaliliśmy już, że w tej sprawie nic się nie zgadza, lepiej więc uważajmy.

- Dobra w takim razie zbieramy się. Ilu naszych obserwuje klub?

- Dwóch tajniaków, jeden przy jednym wejściu, drugi przy drugim.

- Okej. Więc w sumie co, jedziemy?

- Jasne. Ruszmy tą sprawą w końcu do przodu. - przytaknął z entuzjazmem starszy aspirant.

Przypadek czy przeznaczenie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz