17. Przeprosiny.

273 21 9
                                    

Jak można było się spodziewać bar był otwarty. Weszłam do środka. Było tłoczno i głośno. Rozejrzałam się i dostrzegłam drobną postać brunetki. Zauważyła mnie niemal natychmiast. Powoli ruszyłam w jej stronę.

- Cieszę się, że cię widzę. – w jej głosie wyczułam coś na wzór ulgi.

- Chciałaś zobaczyć się na żywo i porozmawiać więc jestem. – wzruszyłam ramionami, mimo wszystko gdzieś głęboko w mojej podświadomości chciałam usłyszeć co ma mi do powiedzenia.

- Chodź, przejdziemy na zaplecze, tam będzie dużo spokojniej.

Ruszyłam za nią przez zatłoczony bar.

- Lena?! – z tłumu w moją stronę zaczęła przeciskać się dobrze znana mi blondynka.

Uśmiechnęłam się i zatrzymałam w pół kroku, zdezorientowana Kornelia zatrzymała się tuż obok. Rozpędzona blondynka wpadła prosto w moje ramiona.

- Hej piękna. – zaśmiałam się cicho tuląc ją do siebie.

- Właśnie zdałam sobie sprawę jak cholernie się za tobą stęskniłam. – powiedziała nieznacznie się ode mnie odsuwając, z pewnością była lekko wstawiona. – Co u ciebie?

- Czasem lepiej czasem trochę gorzej, wiesz jak jest. – uśmiechnęłam się szeroko. – Dużo pracuje...

- Wiecznie zarobiona, czemu mnie to już nawet nie dziwi? – Nina z niedowierzaniem pokręciła głową. – Słuchaj a może dasz się namówić na kolacje z twoim ulubionym winem w tle? – zrobiła maślane oczy. – Porozmawiamy, powspominamy sobie trochę dawne czasy.

- Wiesz jak stopić moje serce, co? – zaśmiałam się.

- To jak? Kiedy masz wolny wieczór? – kobieta wyraźnie się ucieszyła.

- Ciężko mi teraz podać ci jakąś konkretną datę, ale możemy ustalić, że zadzwonię do ciebie jak tylko znajdę wolny termin?

- Tak. O ile będzie to w tym kwartale.

- Będzie. – zapewniłam.

- Fantastycznie. Więc dłużej cię już dzisiaj nie zatrzymuje, baw się dobrze. - wymownie spojrzała na Kornelię a następnie puściła mi oczko. 

Zanim odeszła położyła dłonie na moich biodrach i złożyła szybkiego całusa na moim policzku. Odprowadziłam ją wzrokiem po czym spojrzałam na przyglądającą się całej tej sytuacji Kornelię. Jej twarz wyrażała cholernie dużo emocji na raz. Od zmieszania i zdezorientowania przez smutek aż po zdenerwowanie.

- Idziemy? – podjęłam wątek widząc, że ona najwyraźniej nie zamierza.

- Tak. – rzuciła chłodno ruszając przed siebie.

Na zapleczu było zdecydowanie spokojniej i luźniej. Usiadłam na drewnianym stoliku stojącym przy ścianie i przeniosłam swoje oczekujące spojrzenie na brunetkę.

- Jeśli chodzi o Sebastiana... - zaczęła niepewnie. – To nie tak jak myślisz. – westchnęła.

- A co ja tak w zasadzie twoim zdaniem sobie myślę? – skrzyżowałam dłonie na piersiach.

- Lena jego wizyta zaskoczyła mnie równie mocno co ciebie...

- I dlatego też wyrzuciłaś mnie ze swojego mieszkania?

- Przepraszam. Zachowałam się zupełnie irracjonalnie. Proszę postaraj się mnie zrozumieć, on jest...

- Nie interesuje mnie to jaki on jest. – przerwałam jej. – Interesuje mnie to kim stajesz się ty w jego obecności. I nie, nie rozumiem. Więc może wytłumaczysz mi do cholery, dlaczego całujesz się ze mną i zapraszasz mnie do siebie, jeśli nadal jesteś z nim?

Przypadek czy przeznaczenie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz