Kiedy wróciłyśmy z zaplecza do baru zupełnie nie potrafiłam skupić się na dalszej części imprezy. Wszystkie moje myśli kręciły się wokół niej. Śmiałam się i rozmawiałam z innymi jednak w mojej głowie była tylko i wyłącznie ona w tej przeklętej boskiej sukience. Mój wzrok co kilka sekund wędrował w jej stronę, zupełnie jakbym chciała upewnić się, że to wszystko nie jest tylko snem i że ta bogini jest prawdziwa. Obserwując ją z niewielkiej odległości zaczęło docierać do mnie jak bardzo mi na niej zależy. Byłam zafascynowana wszystkimi prozaicznymi i przyziemnymi rzeczami, które wykonywała. Byłam zafascynowana jej ruchami nawet kiedy nalewała komuś piwa z nalewaka.
Moje serce cały czas głośno i wręcz boleśnie obijało się o moje żebra. Nie potrafiłam zapanować nad własnymi emocjami. Spędziłam z nią na zapleczu zaledwie kilka chwil i wymieniłam kilka gorących i namiętnych pocałunków a wszystko w moim wnętrzu krzyczało z ekscytacji. Działała na mnie jak dożylny zastrzyk adrenaliny.
- Czy dzisiaj uczynisz mi ten zaszczyt i wreszcie napijesz się ze mną piwa? - obok mnie pojawił się praktykant wybijając mnie z zamyślenia.
Przeniosłam swoje spojrzenie na uśmiechniętego młodego mężczyznę. Był wyraźnie wstawiony choć trzymał się naprawdę nieźle. Jego nieco przydługa blond grzywka opadała mu na czoło.
- Niestety musisz pogodzić się z rozczarowaniem. - uniosłam trzymaną w dłoni szklankę. - Dzisiaj tylko wodzianka. - zaśmiałam się.
- Cholera jasna. Czyli ja jutro będę miał kaca a ty w świetnej formie wyskoczysz rano pobiegać?
- To całkiem prawdopodobne. Czy inspektor tobie też pozwolił się jutro polenić?
- Tak jest. - powiedział wyraźnie uradowany. - I całe szczęście, bo z pewnością będę umierał.
Mniej więcej koło trzeciej w nocy pierwsze pojedyncze osoby zaczęły się wykruszać. Wpół do czwartej zostali sami nieliczni. Spojrzałam w stronę Kornelii. Wpatrywała się we mnie z delikatnym uśmiechem błąkającym się po jej ustach. Byłam ciekawa jak długo mi się przyglądała. Najwyraźniej nie tylko ja obserwowałam ją, ale również ona mnie. Nieznacznie kiwnęła mi głową w kierunku wyjścia, zrozumiałam aluzję. Poderwałam się z miejsca zupełnie zapominając, że siedzę przy stole z chłopakami i przynajmniej teoretycznie uczestniczę w rozmowie, którą prowadzą.
- Wszystko dobrze? - zapytał wyraźnie zdezorientowany moim zachowaniem Wojtek.
- Tak. - zapewniłam. - Niemniej jednak muszę was już dzisiaj przeprosić i podziękować wam za wspólny wieczór.
- Co ty Lenka... Zostań jeszcze chwilę. - próbował przekonać mnie Robert.
- Dziękuję panowie. - powiedziałam łagodnie. - Jednak Max czeka na mnie w domu i zapewne domaga się wyjścia na dwór. Także było bardzo miło i do następnego.
Nie czekając na ich reakcję ruszyłam w stronę wyjścia. Zamierzałam pożegnać się jedynie z Arturem jednak, kiedy dostrzegłam go w kącie lokalu obściskującego się w Wiolką szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Najwyraźniej moja rozmowa z jego wybranką zdziałała cuda. Pod nosem uśmiechnęłam się sama do siebie a w głowie przybiłam sobie piąteczkę. Niestety nigdzie nie mogłam namierzyć Weroniki, dlatego też wystosowałam do niej krótkiego smsa, w którym podziękowałam jej za spędzony wspólnie czas i wyjaśniłam, że muszę uciekać.
Kornelia czekała na mnie obok mojego auta. Nonszalancko opierała się o jego maskę. Nie odrywała ode mnie wzroku nawet na sekundę od momentu mojego wyjścia z baru aż do chwili, w której znalazłam się bezpośrednio przed nią.
- Nie sądziłam, że aż tak szybko uda mi się namówić cię do wyjścia. - szepnęła.
- Najwyraźniej mam do ciebie aż taką słabość. - powiedziałam równie cicho.
CZYTASZ
Przypadek czy przeznaczenie?
RomanceW pomieszczeniu panowała cisza, przestrzeń wypełniał tylko cichy szloch Kornelii. Siedziałyśmy przytulone do siebie. Czułam jak mur, który zbudowała wokół siebie brunetka, upada. Najwyraźniej potrzebowała właśnie tego: bliskości drugiego nieoceniają...