23. Ostatni oddech.

155 17 5
                                    

Weszliśmy na komendę.

- Robert zdejmij odciski palców od dziewczyny tego Małko i porównaj je z tymi które były w domu denatki. - poprosiłam. - I powiedz komuś niech przyprowadzi nam ją do pokoju przesłuchań, kiedy tylko będą wyniki i analiza.

Max wyłonił się z naszego biura radośnie merdając na mój widok ogonem.

- Cześć bambetlu. - przywitałam go szerokim uśmiechem i poklepałam po grzbiecie. - Tak szybko się za mną stęskniłeś?

Psiak zupełnie jakby w odpowiedzi szczeknął po czym spojrzał na wchodzącego za mną bruneta i złowrogo warknął.

- Jaki on ma do mnie problem? - zirytował się starszy aspirant zerkając na czworonoga.

Postanowiłam pozostawić to pytanie bez odpowiedzi.

Mniej więcej pół godziny później wszyscy siedzieliśmy w pokoju przesłuchań. Mundurowy przyprowadził zatrzymaną kobietę.

- Czego znowu ode mnie chcecie? - zapytała wzburzona. - Nie możecie mnie tutaj trzymać bez postawienia mi konkretnych zarzutów.

- Widzę, że ktoś tutaj kontaktował się z adwokatem. - Artur z uznaniem pokiwał głową.

- Chcesz zarzutów? - spojrzałam na nią wyzywająco. - Proszę bardzo. Wiemy, że to ty zabiłaś Bożenę Strzechowicz.

- A to ci dopiero. - bezczelnie zaśmiała się mi prosto w twarz. - Dalej, opowiedzcie mi tą waszą historyjkę... Jestem niezmiernie ciekawa. - odpowiedziała pewna siebie. - Nic na mnie nie macie.

Do pomieszczenia wszedł Maciek, położył na stole przed Arturem jakieś dokumenty i szepnął mu coś na ucho.

- Mylisz się i to bardzo. - kontynuowałam. - Mamy twoje odciski palców w domu denatki. Dodatkowo w tym momencie mundurowi przeszukują twój dom w poszukiwaniu paralizatora, którym zaatakowałaś tę biedną kobietę. Ale wiesz co? W sumie to jest nieważne, bo wszystko powiedział nam już Adam. - gładko skłamałam.

- Co?! - Wiktoria ewidentnie się zdenerwowała. - Przecież jest nieprzytomny. - nerwowo przekręciła się na krześle.

- Czyli nie słyszałaś najnowszych wiadomości? - Artur podjął grę. - No tak, w końcu spędziłaś trochę czasu na dołku. - zrobił krótką pauzę. - Dzisiaj po południu twój chłopak odzyskał przytomność. Mam tutaj jego zeznania na piśmie. - pomachał jej przed głową papierami.

- Wszystko nam opowiedział. - dodałam.

- Przesyła ci gorące pozdrowienia i życzy powodzenia w nowym związku. - wtrącił Tymek.

- Zabiłaś ją. - rzuciłam jakby było to coś oczywistego. - Wiemy już wszystko. - zaryzykowałam. - Możemy cię zamknąć bez twoich jakichkolwiek wyjaśnień. Z zeznaniami Adama trafisz do pudła na minimum 15 lat.

Obserwowałam podejrzaną widząc jak emocje na jej twarzy się zmieniają. W pomieszczeniu panowała totalna cisza.

- Ten głupi frajer nie potrafił tego zrobić... - odezwała się w końcu. - Obiecał mi to, miał udowodnić mi w ten sposób jak bardzo mnie kocha a okazało się, że ta starucha była dla niego ważniejsza ode mnie. Zrezygnował, był tak słaby, że nie potrafił jej zabić, chciał stamtąd wyjść więc wzięłam sprawy w swoje ręce.

- Nurtuje mnie tylko jedno pytanie. Po co przekręciłaś jej ciało na plecy? - wtrącił starszy aspirant.

- Chciałam zobaczyć jak z tego babsztyla uchodzi życie. Wiecie jak ekscytujące jest patrzenie w oczy osobie, która umiera? - uśmiechnęła się. - To światełko, które tak nagle gaśnie, ostatni wdech i wydech, wyraz oczu, z których uchodzi życie. Świadomość, że to twoja zasługa. To było tak cholernie podniecające. - na jej twarzy ewidentnie emanowało zadowolenie.

Przypadek czy przeznaczenie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz