Weszliśmy na komendę.
- Robert zdejmij odciski palców od dziewczyny tego Małko i porównaj je z tymi które były w domu denatki. - poprosiłam. - I powiedz komuś niech przyprowadzi nam ją do pokoju przesłuchań, kiedy tylko będą wyniki i analiza.
Max wyłonił się z naszego biura radośnie merdając na mój widok ogonem.
- Cześć bambetlu. - przywitałam go szerokim uśmiechem i poklepałam po grzbiecie. - Tak szybko się za mną stęskniłeś?
Psiak zupełnie jakby w odpowiedzi szczeknął po czym spojrzał na wchodzącego za mną bruneta i złowrogo warknął.
- Jaki on ma do mnie problem? - zirytował się starszy aspirant zerkając na czworonoga.
Postanowiłam pozostawić to pytanie bez odpowiedzi.
Mniej więcej pół godziny później wszyscy siedzieliśmy w pokoju przesłuchań. Mundurowy przyprowadził zatrzymaną kobietę.
- Czego znowu ode mnie chcecie? - zapytała wzburzona. - Nie możecie mnie tutaj trzymać bez postawienia mi konkretnych zarzutów.
- Widzę, że ktoś tutaj kontaktował się z adwokatem. - Artur z uznaniem pokiwał głową.
- Chcesz zarzutów? - spojrzałam na nią wyzywająco. - Proszę bardzo. Wiemy, że to ty zabiłaś Bożenę Strzechowicz.
- A to ci dopiero. - bezczelnie zaśmiała się mi prosto w twarz. - Dalej, opowiedzcie mi tą waszą historyjkę... Jestem niezmiernie ciekawa. - odpowiedziała pewna siebie. - Nic na mnie nie macie.
Do pomieszczenia wszedł Maciek, położył na stole przed Arturem jakieś dokumenty i szepnął mu coś na ucho.
- Mylisz się i to bardzo. - kontynuowałam. - Mamy twoje odciski palców w domu denatki. Dodatkowo w tym momencie mundurowi przeszukują twój dom w poszukiwaniu paralizatora, którym zaatakowałaś tę biedną kobietę. Ale wiesz co? W sumie to jest nieważne, bo wszystko powiedział nam już Adam. - gładko skłamałam.
- Co?! - Wiktoria ewidentnie się zdenerwowała. - Przecież jest nieprzytomny. - nerwowo przekręciła się na krześle.
- Czyli nie słyszałaś najnowszych wiadomości? - Artur podjął grę. - No tak, w końcu spędziłaś trochę czasu na dołku. - zrobił krótką pauzę. - Dzisiaj po południu twój chłopak odzyskał przytomność. Mam tutaj jego zeznania na piśmie. - pomachał jej przed głową papierami.
- Wszystko nam opowiedział. - dodałam.
- Przesyła ci gorące pozdrowienia i życzy powodzenia w nowym związku. - wtrącił Tymek.
- Zabiłaś ją. - rzuciłam jakby było to coś oczywistego. - Wiemy już wszystko. - zaryzykowałam. - Możemy cię zamknąć bez twoich jakichkolwiek wyjaśnień. Z zeznaniami Adama trafisz do pudła na minimum 15 lat.
Obserwowałam podejrzaną widząc jak emocje na jej twarzy się zmieniają. W pomieszczeniu panowała totalna cisza.
- Ten głupi frajer nie potrafił tego zrobić... - odezwała się w końcu. - Obiecał mi to, miał udowodnić mi w ten sposób jak bardzo mnie kocha a okazało się, że ta starucha była dla niego ważniejsza ode mnie. Zrezygnował, był tak słaby, że nie potrafił jej zabić, chciał stamtąd wyjść więc wzięłam sprawy w swoje ręce.
- Nurtuje mnie tylko jedno pytanie. Po co przekręciłaś jej ciało na plecy? - wtrącił starszy aspirant.
- Chciałam zobaczyć jak z tego babsztyla uchodzi życie. Wiecie jak ekscytujące jest patrzenie w oczy osobie, która umiera? - uśmiechnęła się. - To światełko, które tak nagle gaśnie, ostatni wdech i wydech, wyraz oczu, z których uchodzi życie. Świadomość, że to twoja zasługa. To było tak cholernie podniecające. - na jej twarzy ewidentnie emanowało zadowolenie.
CZYTASZ
Przypadek czy przeznaczenie?
RomanceW pomieszczeniu panowała cisza, przestrzeń wypełniał tylko cichy szloch Kornelii. Siedziałyśmy przytulone do siebie. Czułam jak mur, który zbudowała wokół siebie brunetka, upada. Najwyraźniej potrzebowała właśnie tego: bliskości drugiego nieoceniają...