Wyszłam spod prysznica i spojrzałam na swój telefon. Miałam 3 nieodebrane połączenia od nieznanego numeru. Było późno jednak postanowiłam oddzwonić. Po kilku sygnałach usłyszałam w słuchawce kobiecy głos.
- Przepraszam, że dzwonię o tak późnej porze, ale miałam nieodebrane z tego numeru. – wyjaśniłam.
- Tak, dzwoniłam kilka razy. Kornelia z tej strony.
- Jasne. Przepraszam, to był długi i ciężki dzień. Nie poznałam Cię. – wytłumaczyłam się.
- To ja przepraszam, nie powinnam do Ciebie wydzwaniać. - powiedziała dziwnym zupełnie jakby zapłakanym głosem.
- Stało się coś? - zapytałam z troską. Moje przeczucie podpowiadało mi, że coś jest bardzo nie tak.
- Nie. – rzuciła bez przekonania. - Sama nie wiem po co w zasadzie dzwoniłam. Przepraszam, zapomnij.
- Nie zbywaj mnie. – poprosiłam łagodnie. – Co się dzieje?
- Zastanawiałaś się kiedyś po co to wszystko?
- Co konkretnie masz na myśli? – zaczynałam się o nią naprawdę poważnie martwić.
- Wszystko. - odpowiedziała cicho.
- Chcesz ze mną o tym pogadać?
- Nie wiem. – szepnęła, pociągając nosem. Czyżby płakała?
- Dobra. Wyślę Ci mój adres, przyjedź do mnie, porozmawiamy.
- Nie mogę, piłam.
- Gdzie jesteś?
- W domu.
- Więc wyślij mi swój adres. Zaraz u Ciebie będę.
- Nie chcę Cię fatygować...
- Przestań. Po prostu przyślij mi ten adres, okej?
- Okej.
Rozłączyłam się i zaczęłam ubierać. Ten dzień nie należał do najłatwiejszych i najwidoczniej nie zamierzał się tak szybko skończyć. Mój telefon zawibrował, podesłała mi dokładną lokalizację. Odłączyłam smartphone od ładowarki i schowałam go do kieszeni. Chwyciłam za broń, kurtkę i wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Do domu pani Kamińskiej dotarłam w niecałe 15 minut. Zapukałam jednak nikt mi nie otworzył. Spróbowałam więc jeszcze raz - nadal nic.
- Kornelia to ja - Lena, otwórz proszę.
Usłyszałam kroki i po chwili stałam twarzą w twarz z brunetką.
- Cześć. – uśmiechnęłam się do niej nieznacznie. - Jesteś sama?
- Tak. - odpowiedziała i przesunęła się w drzwiach.
Weszłam do środka, w mieszkaniu było prawie całkowicie ciemno. Kobieta zamknęła drzwi na klucz i ruszyła przed siebie. Po jej chwiejnym chodzie wywnioskowałam, że była nieźle wstawiona.
- Chodź. - rzuciła oglądając się przez ramię.
Przeszłyśmy do salonu. Paliła się w nim nocna lampka, która dawała słabe światło. Brunetka miała na sobie krótkie czarne spodenki i szarą bluzę z kapturem. Spojrzałam na jej twarz i błyskawicznie podeszłam do niej bliżej.
- Co się stało? - zapytałam przejęta widząc, że ma podbite oko, rozciętą wargę oraz łuk brwiowy. Powoli przejechałam swoim kciukiem po jej policzku zaraz pod okiem.
- To nic takiego. – Kornelia wzruszyła ramionami. - Zderzyłam się z drzwiami. - rzuciła, odsunęła się ode mnie i usiadła na kanapie. Nie spuszczając z niej wzroku poszłam w jej ślady.
CZYTASZ
Przypadek czy przeznaczenie?
RomansW pomieszczeniu panowała cisza, przestrzeń wypełniał tylko cichy szloch Kornelii. Siedziałyśmy przytulone do siebie. Czułam jak mur, który zbudowała wokół siebie brunetka, upada. Najwyraźniej potrzebowała właśnie tego: bliskości drugiego nieoceniają...