8. Sprawy ciąg dalszy.

163 14 0
                                    

Wsiadłam do auta i ruszyłam na komendę. Zegarek wskazywał 5:55. Zaparkowałam przed firmą i popędziłam na górę. Byłam odrobinę spóźniona. Biegiem wpadłam do biura i z rozpędu zderzyłam się z Arturem.

- Hej, spokojnie... - zaczął roześmiany brunet łapiąc mnie w pasie tak żebym się nie przewróciła - Gdzie ci się tak śpieszy?

- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko odzyskując stabilny grunt pod nogami. - Sorry za spóźnienie. Inspektor już jest? – zapytałam konspiracyjnym szeptem.

- Nie. Chcesz kawy? - zaproponował.

- O tak. Zdecydowanie poproszę.

Zajęliśmy się papierkową robotą. Chwilę po 6 zadzwonił do nas inspektor informując nas, że podobno jest jakiś świadek w sprawie zabójstwa Dominika Zielińskiego. Zebraliśmy się więc, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na spotkanie. W samochodzie było przyjemnie ciepło, czułam jak powieki samoistnie mi się zamykają. Byłam wykończona, spałam zaledwie 2 godziny. Wiedziałam, że przede mną ciężki i długi dzień.

- Lena! – brunet lekko podniósł głos.

Westchnęłam i zdezorientowana spojrzałam na swojego partnera.

- Słuchasz mnie w ogóle? – mężczyzna przeskanował wzrokiem moją twarz.

- Przepraszam, odpłynęłam. - wyjaśniłam.

- Widzę właśnie. Spałaś coś w ogóle?

- Niewiele. – przyznałam przecierając oczy.

- Ooo... – Artur wyraźnie się ożywił. - Jak ma na imię ten twój wybranek?

- Przestań. – zbyłam go. - To była długa, ciężka i męcząca noc.

- Pracowałaś? - dopytywał.

- Nie. – stwierdziłam. - Chociaż w sumie w pewnym sensie można tak powiedzieć. – dodałam po krótkim zastanowieniu.

Dojechaliśmy na miejsce, konkretnie pod dom znajdujący się na obrzeżach miasta. Wysiedliśmy z auta i zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam jakiś mężczyzna w średnim wieku.

- Dzień dobry. Starszy aspirant Artur Wysocki, komisarz Lena Korcz wydział kryminalny. - zaczął brunet pokazując swoją odznakę. - Pan Jarosław Tomczyk?

- Tak to ja. - odpowiedział mężczyzna.

- Możemy wejść do środka? Mamy do pana kilka pytań.

- Tak oczywiście, zapraszam.

Wszyscy przeszliśmy do salonu. Znajdowała się w nim jakaś kobieta.

- To moja żona Irena. – przedstawił ją mężczyzna.

- Dzień dobry. - przywitaliśmy się.

- Proszę bardzo niech państwo usiądą. - zaproponowała kobieta.

- Dziękujemy. - odpowiedział Artur siadając na kanapie, poszłam w jego ślady.

- Mamy kilka pytań w sprawie zabójstwa, do którego doszło w parku na ulicy Soleckiego. Podobno widział pan ofiarę chwilę przed morderstwem. Mógłby nam pan powiedzieć co dokładnie pan widział?

- Więc tak, tego dnia podobnie zresztą jak zawsze chodziłem po parku. Wiedzą państwo w moim wieku problemy z sercem i tak dalej. Dbam więc o swoje zdrowie. Wracając do tematu; kiedy szedłem sobie alejką dosłownie wpadł na mnie jakiś młody mężczyzna. Zdenerwował mnie, bo nawet nie zareagował po prostu popędził dalej przed siebie. Chwilę później przebiegł obok mnie kolejny mężczyzna. Wyglądało to tak jakby gonił tego pierwszego.

Przypadek czy przeznaczenie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz