3.Sam na sam.

90 7 312
                                    

Kai pov

Od wczoraj czułem dziwną aure, nie żebym był wariantem, czułem jakby jakaś zła rzecz miała się wydarzyć, tylko jeszcze nie wiedziałem jaka.

By odpędzić te wszystkie myśli potrząsnąłem nerwowo głową spoglądając jeszcze na łóżko Zane'a, w którym go nie było. Przetarłem oczy i wstałem idąc do salonu zobaczyć, co takiego robi. Jak mogłem się spodziewać gotował dla nas śniadanie, usiadłem na krześle, które stało przed blatem.


-Co tak długo? Już myślałem, żeby na pogotowie dzwonić-Zaśmiał się przerywając między czasie naleśnika, którego właśnie smarzył.

-Zmęczony byłem-Oznajmiłem przeciągając się i ziewając.

-A może śniłeś sobie o Cole,u-Spojrzał na mnie i zrobił swoje słynne „ brewki brewki".

-Zane, błagam cię-Rzuciłem zażenowany masując lewą skroń.

-Kto sie czubi ten się..-Zaczął.

-Nawet tego nie kończ!-Oburzyłem się a Zane wybuchł śmiechem.

-Nie przesadzaj, to widać, że on na ciebie leci, nawet Nya to widzi, bo mi mówiła-Odparł.

-Niech ja tylko wrócę do domu, uduszę tą małą żmiję.-Powiedziałem chowając twarz w dłoniach.

-Nie gadaj tyle tylko jedz bo nie po to wstałem przed tobą-Powiedział a ja zorientowałem się, ze pod nos został podłozony mi talerz z naleśnikami.


Obaj w ciszy zajęliśmy się jedzeniem, a po jedzeniu zadzwoniła do mnie mama, żebym wracał już do domu, ponieważ mamy mieć gości, a Nya jest u Jay'a.


-Daj znać czy się-Nie dokończył.

-Zane!-Wykrzyczałem.

-Buzia paaa!!-Rzucił roześmiany zanim zamknął drzwi.


Wracając do domu pomyślałem o słowach Cole'a, nie ułożyłem włosów będąc u Zane'a, żelu w domu brak. Nie chciałem pokazać się w nie ułożonych włosach przed kimś takim jak Cole Brockstoone, który napewno chamsko skomentuję mój wygląd. Od razu na wejściu mama przywitała mnie ciepło a tata krzyknął bym podszedł do niego. Ruszyłem więc do gabinetu taty a na wejściu ujrzałem go jak miesza łyżeczką swoją ulubioną kawe.

-Kai, synu mam do ciebie prośbę.-Zaczął odkładając wszystko na bok i pokazując gestem, że mam usiąść.

-O co chodzi tato?-Spytałem grzecznie.

-Ja, twoja mama, wujek Lou i jego koleżanka wybieramy się do klubu, Cole zostanie u nas na noc, przyjmij go ciepło, wujek nie chciał by został w domu bądź szedł do swoich patologicznych kolegów z podwórka.-Poprosił a ja poczułem jak krew we mnie wrze.

-Dobrze, bawcie się dobrze-Rzuciłem zanim zniknąłem za drzwiami gabinetu.

Jebany Cole.




Już po 30 minutach wujek i jak można było zauważyć równie bardzo jak ja zniechęcony Cole zawitali u mnie w domu. Rodzice i moi, i ojciec Cole'a zostawili nas samych w domu.


-Słuchaj Smith, ani ty, ani ja nie cieszymy się naszym towarzystwem-Zaczął.

-Chociaż w tym się zgadzamy-Przyznałem mu rację.

-Mam w plecaku małe co nie co, ojciec kazał mi tu przyjść więc spytam cię bezpośrednio, napijesz się ze mną?-Powiedzial a mi o mało nie wypadły oczy z orbit, Cole Brockstoone, mój wróg od siedmiu boleści pyta, czy się z nim napiję.

-Skoro już masz to nie może się zmarnować-Stwierdziłem a on wyjął z plecaka trzy butelki alkoholu.


Nie byłem co do tego przekonany, jednak wiedziałem, że to on będzie pijany już po chwili, i będę mógł z nim normalnie gadać. Podał mi on jedną butelkę a sobie przywłaszczył jedna.

-Na czysto? W kuchni jest cola i -Mówiłem.

-Nie wymiękaj tylko pij-Rzucił zaczynając ładować w siebie alko.



Ja po chwili również zacząłem pić. Od razu po większych łykach czułem pieczenie w gardle a moja twarz skrzywiła się momentalnie. Cole już po tej jednej butelce był pijany. Oboje po chwili ruszyliśmy na balkon. Niebo było gwieździste i czyste, ani jednej chmurki.


-Kai, jeśli mogę cię spytać, czemu zawsze układasz wlosy na żel?-Spytał.

-Bo nie podobam się sobie, zawsze czuję się jak gówno w normalnych włosach i-Mówiłem.

-Ale lepiej wyglądasz w takich włosach.-Mówi.


-A ty, jeśli mogę spytać, jak odczuwasz to, że Jay cały czas siedzi z Nya?-Zadałem pytanie.


-Szczerze, czuję się jak opcja dla Jay'a, już dawno wybrał twoją siostrę a mnie porzucił w kąt.


-Tak samo czuję ja, odkąd Nya zaczęła z nim chodzić czuję się, jakbym nie był już jej potrzebny-Dodałem.

-Więc myślimy tak samo-Powiedział gdy wchodziliśmy do mojego pokoju wychodząc z balkonu.


Cole wypił już 3 butelkę, dał mi tylko parę małych łyków.



Nie pamiętam kiedy stanął tuż przede mną i złapał jedną dłonią mój policzek drugą położył na moim biodrze. Chłopak bezpośrednio wpił się namiętnie w moje usta i brutalnie pieścił mój język swoim. Mimo tego, że nie byłem jakoś bardzo pijany nie myślałem wtedy logicznie, a oddałem się w ręce chłopaka, na początku przygwoździł mnie do ściany i dalej całował. Po chwili podniósł jakbym nic nie warzył i posadził na moim biurku. Został oczywiście po sobie ślad na moim lewym obojczyku. Nie pamiętam jak długo się całowaliśmy, ale wiem, że Cole robił to szczerze, może nie trzeźwo, ale to nie miało znaczenia.


zakochałem się w swoim wrogu.

My pretty liar。⁠*゚✧+(lava)1/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz