10. Szybko poszło.

76 3 76
                                    

Cole pov

Już za niedługo mieliśmy wracać, cały ten wyjazd w związku z Kai'em minął bosko, mimo, że na początku nie czułem nic to teraz to uczucie kwitnie i kwitnie, mimo wszystko czuję strach ze strony Morro, gdyby wydało się, co stało te prawie 8 lat temu zapadłbym się pod ziemię, albo uciekł z kraju. Wtedy wszyscy odsunęli by się ode mnie, a ja, znowu byłbym tym żałosnym dzieckiem, które czeka na ojca, który wraca z pracy byle żeby nie oglądać mnie na oczy.

-Cole, ziemia-Rzucił Kai machając mi otwartą dłonią przed oczyma.

-Tak, wybacz zamyśliłem się-Odparłem zakłopotany drapiąc się nerwowo po karku.

-Dobrze, nic się nie stało. Zaraz wychodzimy, przyniosłem ci śniadanie i ciepłą herbatę, siedzimy w wypoczynkowej, zjedz, ogarnij się i dołącz do nas-Powiedział składając krótki pocałunek na moim czole po czym zniknął za drzwiami.

Cholerny Smith.


Mąci mi w głowie już tyle lat, a kiedy myślałem, że mi przechodzi ojciec każe mi do niego iść. To wszystko miesza mi w głowie.

Jednak Smith jest mój, i choćbym miał wydać tajemnice nie odpuszczę, będę go kochać.


Zjadłem szybko kanapeczk, ubrałem się i ruszyłem do wypoczynkowej by posiedzieć z ukochanym i przyjaciółmi, jednak oczywiście nie było mi to dane, gdyż po chwili porwał mnie na bok sam Ronin.



-Słuchaj Cole, musimy pogadać-Zaczął wściekle.

-Słucham?-Odparłem zdezorientowany.


-Nie będę owijał w bawełnę, jeśli po wyjeździe nie zerwiesz z Kai'em, ja i Morro zemścimy się, odkąd jesteś z nim ta wasza zasrana paczka za bardzo kwitnie, ostrzegam cię, bo jeśli tego nie zmienisz wiesz co cię czeka-Wytłumaczył.


-Nie będę z nim zrywał, nie ma na nic dowodów bo to plotka, która sobie wymyśliłeś-Upomniałem go.


-A myślisz, że komu uwierzą? Gejowi czy porządnemu chłopakowi?-Spytał uniżając mnie.


-Weź spierdalaj-Burknąłem po czym zacząłem się oddalać.



Nie byłem w stanie się faktycznie postawić Roninowi, bo miał jebana rację. Nikt mi nie uwierzy, gdyż znając Ronina dobrze to sobie zaplanował, nie groziłby mi, gdyby się faktycznie nie przygotował. Gdy tak rozmyślałem sam Ronin złapał mnie za bark. W tym momencie dyskretnie włączyłem w telefonie dyktafon.


-Posłuchaj, nie grożę ci tylko dla tego, żeby ci uprzykrzać życie, tylko żebyś w końcu zostawił tego stercza i zauważył kogoś lepszego-Tłumaczył.

-Niby kogo?-Zaśmiałem się zażenowany, gdyż nie było osoby lepszej niż Kai.



-Mnie, jestem dużo lepszy niż ten niewyżyty pedałek.-Mówił nim prychnąłem śmiechem i bez odpowiedzi się oddaliłem wyłączając też dyktafon gdy oddaliłem się na bezpieczną odległość.



Miałem też małego haka na Ronina, co tylko pomoże mi w całej sytuacji, może nie jakoś bardzo, ale zawsze jest to jakiś plus. Nie wiele robiąc sobie z tego wszystkiego z rękoma w kieszeniach spodenek. Wyszedłem wtedy do Jay'a na taras, który znajdował się na dachu. Wiedziałem, że właśnie tam go spotkam, i wcale się nie myliłem. Powrót nastąpił tak szybko, albo dopiero nastąpi, dalej boję się co zrobi Ronin i Morro. Ale życie toczy się dalej, nie będę wiecznie na ich posyłki, nigdy więcej.




-Cole, co z Roninem i Morro? Wiesz przecież-Mówił Walker, jednak przerwałem mu.

-Mam to wszystko gdzieś.

-Ale wiesz, że Kai zrazi się do ciebie?-Spytał, dość retorycznie, bo miałem tego pierdolona świadomość.

-Nie, bo kocham go nad życie, zabiłbym cię, gdybym go stracił-Zażartowałem, choć do żartu było temu daleko.


Bo nie kłamałem, niebylbym w stanie funkcjonować bez Smith'a. Sama myśl o tym powodowała gęsią skórkę na moim ciele.



-Panowie!-Krzykneła opiekunka-Pakujcie rzeczy, wracamy szybciej. Nasz lot na jutro został przełożony.-Rzuciła po czym zeszła w dół po metalowej drabinie.



















——————————————————————-


Cześć słoneczka.

Wybaczcie proszę tak słaby i krótki rozdział, ostatnio nie jestem w stanie się zebrać do wielu rzeczy, staram się jak mogę. Spokojnie, rekompensata będzie tego warta.

Do zobaczenia!

Wasza quxe 💋

My pretty liar。⁠*゚✧+(lava)1/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz