6.Bezczelny.

106 4 135
                                    

Kai pov

Rankiem poczułem tylko chłodne jesienne powietrze, które wlatywało przez okno mojego pokoju i zdążyło schłodzić cały pokój, łącznie z poniektórymi kroplami deszczu. Na zewnątrz szalał deszcz i wiatr, tak jak zapowiadali dzień wcześniej w pogodzie. Niechętnie przeniosłem się do siadu i trwałem tak dłuższą chwilę nim Nya nie weszła do mojego pokoju i patrzyła na mnie troskliwie, gdy ja siedziałem w bezruchu i pusto wlepiłem wzrok w nicość.

-Kai-Rzuciła wyrywając mnie z tego stanu.

-Tak siostrzyczko?-Spytałem otrząsając się.

-Od momentu gdy ty i Cole byliście sami w domu, zrobiłeś się strasznie, nieobecny.-Tłumaczyła.

-Po prostu czuję coś więcej do niego, czuję się z tym paskudnie, niedość, że Cole był pijany, nic nie pamięta to mi się to podobało.-Mówiłem smutniejąc na twarzy.


-Słuchaj Kai, może jednak miał w tym jakąś intencje, może coś czuję, nie wiesz tego, myślę, że na wyjeździe coś będzie się kleić, zobaczysz, a teraz ruszaj dupę bo z tego co wiem zaraz ma być tu Zane.-Stwierdziła po czym podeszła i poczochrała moje włosy.



Niechętnie wstałem z łóżka gdy siostra opuściła mój pokój. Ubrałem na siebie luźne czarne dresy, do tego koszulkę w odcieniu czerni a na to bordową bluzę z nahaftowanym płomieniem na prawej piersi. Po ubraniu się wyruszyłem do łazienki by ułożyć włosy, co zajęło mi krócej niż zwykle zajmuje. Po tej czynności zszedłem na dół na śniadanie, całe szczęście, dnia dzisiejszego mieliśmy wolne od szkoły, byśmy mogli przygotować się do wylotu na wycieczkę do Hiszpanii. Wiedzieliśmy, że będzie tam nieco cieplej niż w Ninjago, więc nie pakowałem jakoś bardzo ciepłych ciuchów, bardziej przewiewne i z lekkiego materiału. Myślałem tak sobie o tym wszystkim zajadając się tostami francuskim i popijając wszystko pyszną kawą, którą zrobiła mi moja siostra, carmell frapuccino na mleku migdałowym zawsze witała mnie z rana, i zawsze robiła ja dla mnie moja siostra. Kochałem budzić się z myślą, że czeka na mnie w kuchni pyszna kawa.


-Kai, Zane przyszedł-Rzuciła Nya wyrywając mnie z delektowania się moją pyszną kawą.

-No ile mam czekać na księcia?-Spytał ironicznie opierając się o framugę drzwi.

-Daj mi się kochać z moim frappe-Powiedziałem między łykami ze słomki.

Zane zaśmiał się jedynie i rzucił na kanapę by odpalić jakąś grę i grać w nią póki ja nie ogarnąłem się i byliśmy gotowi do wyjścia. Obaj ubrani w jesienne kurtki, szaliki i jesienne buty. Zanim dojechaliśmy do galerii zdążyło się rozpadać. Nie wiele nam to zrobiło, gdyż po wyjściu z tramwaju pobiegliśmy do środka i zaczęliśmy kierować się do sklepów, z których coś potrzebowaliśmy. Ja kupiłem 4 opakowania żelu do włosów, ulubiony szampon i żel do ciała. Zane kupił również ulubiony żel do ciała, oraz ulubioną odżywkę pixal, jej szampon, balsam i tusz do rzęs, gdyż właśnie o to go poprosiła ukochana. Po radosnych zakupach ruszyliśmy coś zjeść i wypić, nie obyłoby się bez kawy, Zane zamówił waniliowe latte na mleku kokosowym a ja moje ukochane  karmelowe frapuccino na mleku migdałowym. Radośnie delektowaliśmy się swoimi napojami wymieniając przy tym masę tematów na raz.


-A właśnie, miałem cię o to spytać.-Zaczął blondyn miszajac słomką w napoju.

-A więc pytaj-Odparłem opierając się luźniej o fotel.


-Co z tym Cole'em? Co ty w końcu do niego czujesz?-Spytał a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

-Nie wiem, czuję do niego coś więcej niż nienawiść, nie koniecznie w tym samym kierunku. Może naprawdę go kocham? Już sam nie wiem, z jednej strony kocham go a z drugiej czuję się sobą obrzydzony, bo zakochałem się właśnie w nim.-Wytłumaczyłem a chłopak cały czas uważnie mnie słuchał.


-Rozumiem cię, może napisz do niego dziś wieczorem, jesteśmy przed wyjazdem, myślę, że nie będzie robił problemu z takiego czegoś. Nie powinieneś czuć się sobą obrzydzony, nigdy nie wybierasz, w kim się zakochasz.-Mówił Zane spokojnie opierając rękę na jednym z moich barków.

-Dziękuję Zane, jesteś najlepszy.-Odparłem uśmiechając się ciepło.


-Dobra dobra, bo zaczyna się robić późno, a ja jeszcze muszę wstąpić do Pix, lecimy?-Spytal na co pokiwałem twierdząco głową. Obaj zabraliśmy swoje kubki z kawą i pokierowaliśmy się do wyjścia z galerii, a po  tym na przystanek tramwajowy.


Ja i Zane rozdzieliliśmy się przy naszej szkole, gdyż obaj mieliśmy do niej 20 minut drogi. W trakcie powrotu do domu stwierdziłem, że posłucham przyjaciela i napiszę do Cole'a.


stercz: Byłbyś w stanie przyjść do mnie za 20 minut? Nya znowu jest u Jay'a, rodziców nie ma do środy a nie chce siedzieć sam.

skamielińsko: Boisz się, chłopczyku?

stercz: Możliwe, i co z tym zrobisz?

skamielińsko: Zaraz będę kochanie.



Palant-Pomyślałem czując, jak moje policzki wręcz płoną.


Nie zdążyłem się obejrzeć, a Cole stał w progu moich drzwi. Szczerzył się jak głupi do sera z założonymi rękoma na piersi.

-Do czego się tak szczerzysz, Brockstoone?-Spytałem nieco poirytowany.

-Bo zadzwoniłeś do mnie, żebym przyszedł-Odparł.

-Chce posiedzieć z tobą jak kumpel z kumplem, możemy się nawet napić czegoś, jeśli umili ci to wieczór-Rzuciłem idąc do swojego pokoju, a chłopak podążał tuż za mną.


-To chcesz pić czy-Nie zdążyłem dokończyć, gdyż chłopak przygwoździł mnie do ściany, zmniejszając dystans między naszymi ustami.



-Wiesz co, nie jestem głupi Smith, dobrze wiemy, że chciałeś mieć mnie przy sobie, ale spokojnie-Powiedział chwytając delikatnie mój podbródek.-Ja też chcę cię przy sobie.-Powiedział nim wpił się w moje usta.

Bezkarnie pieścił mój język swoim dalej nie odchodząc od ściany. Jedną ze swoich rąk oparł na scianie, dłonią u drugiej ręki umieścił na moim policzku. Ja natomiast oparłem obie z dłoni na torsie chłopaka. Gdy chłopak odkleił się ode mnie ustami pokierował się na moją szyję by zostawić na niej żywo czerwony ślad. A po chwili wrócił do agresywnego całowania moich ust.

-Jesteś bezczelny-Rzuciłem gdy ponownie odkleił się by załapać oddech.

-A tobie to nie przeszkadza-Wyrzucił dumnie po czym znowu wpił się agresywnie w moje usta.


Bezczelny

My pretty liar。⁠*゚✧+(lava)1/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz