Wstałam o 4:30 mimo, iż poszłam spać po 23:00, a to przez ten nieszczęsny wynalazek ludzkości, który nie powinien istnieć...budzik. Do późnych godzin się pakowałam ponieważ lecę dziś o 7:00 do Stanów na wymianę studencką. To nie tak, że ja się wczoraj o tym dowiedziałam, bo dowiedziałam się 3 miesiące temu, ale w czasie żegnania się ze wszystkimi znajomymi i rodziną kompletnie nie pamiętałam o tym żeby się spakować. Na szczęście zrobiłam listę rzeczy do spakowania, w której mam nadzieję, że wszystko co potrzebne zapisałam. Ubrałam się w zwykły szary dres, roszczesałam i związałam w kucyka swoje proste brązowe włosy. Nałożyłam tusz na rzęsy, który podkreślał zielono-szare tęczówki. Na usta nałożyłam bezbarwny, ale za to mieniący się milionem srebnych drobinek błyszczyk. Na nogi ubrałam zwykłe nike, które swoją drogą przydało by się wyczyścić.
.~.<>.~.
Wziełam do rąk dwie duże walizki i wyszłam na klatkę schodową. Za mną podążała moja mama która również miała w ręce mój bagaż, a drugą ręką zamykała drzwi. Zjechałyśmy windą na dół po drodze mijając wścibskich sąsiadów. Takie są uroki mieszkania w bloku pęłnym starszych osób. Wychodząc z klatki o mało się nie zabiłam schodząc z walizkami, ich ciężar pociągną mnie w dół, ale na szczęście nie upadłam. Za to dowiedziałam się że napewno będę musiała zapłacić za dodatkowe kilogramy bagażu. Gdy miałam za sobą ostatni stopień zobaczyłam mojego ojca i przyrodniego brata stojących przy zaparkowany zaraz obok klatki aucie.
Dziesięciolatek uśmiechał się do mnie szczerze za to mój ojciec patrzył się z nienawiścią na moją matkę z, którą rozstał się jak byłam małą dziewczynką. Ojciec pomógł mi wrzucić wszystkie bagaże do samochodu i w czwórkę ruszyliśmy na lotnisko. Droga zajeła nam ponad godzinę bo w moim mieścię nie ma loniska.
Gdy wsiedliśmy do samochodu zaczeły się oczywiście awantury, które jak zawsze rozpoczynał mój ojciec.-Ja dalej uważam że to jest beznadziejny pomysł- narzekał mój ojciec.
-Czy ty zawsze musisz mieć do wszystkiego problem? Nie możesz cieszyć się szczęściem córki?- odparła moja mama
-Oczywiście że mogę ale tu w Polsce kiedy będzie pracowała a nie spędzała kilka lat na studiach które jej się nie przydadzą do niczego tylko jej łeb zryją tą wiedzą. A po drugie czy ty cieszysz się z faktu że twoja córka zamieszka z obcymi ludźmi i będzie im usługiwać?- Narzekał jak zwykle mój ojciec, który nie potrafił jak zwykle wytrzymać nawet minuty bez kłótni z moją mamą.
- Dobra skończie to bo już mnie głowa boli. Czy wy zawsze musicie się tak drzeć? Zamiast miło mnie pożegnać musicie się drzeć?- wrzeszczałam do nich.
Oboje popatrzyli się na mnie ze zgorzkniałymi minami, ale przynajmniej nie odzywali się do końca drogi. Za to ja cały czas rozmawiałam z Krzysiem oczywiście dopóki on nie zasnął.
Gdy zostało nam 20 min drogi powoli mnie nudziły widoki za okna które cały czas od początku się niczym nie różniły...tylko drzewa...drzewa i drzewa. Wyciągnełam więc telefon i odrazu w oczy rzuciło mi się w oczy 49 powiadomień z messengera. Wszystkie były od rodziny i znajomych. Każda wiadomość miałam podobną treść, bo wszyscy prosili o to samo...,,wyślij jakieś ładne zdj z ameryki" albo ,,czekam na pamiątki".
//..\\..//..\\
Gdy dojechaliśmy na lotnisko nadszedł czas najbardziej bolesnych pożegnań. Pierwszy podszedł do mnie zaspany Krzyś, który próbował z siebie wyksztusić jakieś słowa, ale nie wiem jakie bo w tym momęcie wpadł mi w ramiona i się rozpłakał. Mimo, iż nie mieszkaliśmy razem i on miał inną matkę to mieliśmy cudowną relację o której myślę że mnóstwo rodzeństw mogło nam pozazdrościć. Słyszałam, że co raz bardziej płacze więc odparłam...
-Hej Krzyś nie płacz, będę często dzwonić, oki?- powiedziałam czułym tonem żeby uspokoić chłopca.-Ja wiem, ale ja bym chciał cię mieć cały czas...-mówił przez łzy- Nawet ostatnio mówiłem rodzicą, że chcę z tobą mieszkać żeby spędzać z tobą więcej czasu, a teraz co? Będę cię widział jeszcze mnie niż w teraz.
-Nie wyjeżdżam na długo rok i wrócę...Zobaczysz szybko zleci. A swoją drogą nie długo święta więc napewno przylecę.- próbowałam pocieszyć brata.
- To dopiero za trzy miesiące nie wytrzymam tyle bez ciebie.-zaczą coraz bardziej płakać. Przez co moje serce coraz bardziej się rozrywało
-W takim razie umówmy się tak, że codziennie o 19:00 będę do ciebie dzwoniła na face time, okej?-próbowałam coś wymyślić aby te osobne dni nie były by dla niego aż tak trudne.
-O wow, ale super wymyśliłaś. Zgadzam się!- odparł uradowany.
Zaraz potem podszedł do mnie ojciec który też nieco płakał ale próbował to ukryć, a zaraz po nim mama, z którą łez sobie nie szczedziłyśmy.
-Pamiętaj córeczko zawsze możesz zadzwonić i napisać, zawsze jestem dla ciebie dostępna, zawsze Ci pomogę, zawsze Cię wysłucham, zawsze będę dla ciebie mamą i zamierzam tę rolę pełnić najlepiej jak umiem nawet na odległość, będąc na innym kontynencie. Kocham cię.- mówiła przez łzy zamknięta w uścisku
-Dziękuję mamo. I też Cię kocham nawet na innym kontynencie. - zaśmiałam się przez łzyPo czułych słowach i najbardziej nasączonych miłością uścisków poszałam do odprawy.
/\/\/\/\/\/\
Wsiadając do samolotu ludzie pchali się jak by samolot za sekundę miał startować. Za to mi się wogule nie śpieszyło bo z całymi załzawionymi oczami biegnąc napewno bym się odrazu przewróciła. Zajełam swoje miejscę, które było przy oknie. Obok mnie usiadła pani z 3 letnim synkiem, który strasznie cały czas płakał, ale próbowałam to zignorować. Po wysuchaniu wszystkich komunikatów i instrukcji poszłam spać. A przynajmniej próbowałam,bo chłopiec obok mnie dalej płakał, ale nawet gdyby nie on to bym nie zasneła bo czały czas po głowie chodziły mi pożegnania z najbliższymi.
Gdy tylko wylądowałam poinformowałam o tym wszystkich, a zaraz po tym napisałam do host rodziców.
Ja:
Hej, już wylądowałam! Gdzie jesteście?
Host mama (Pani Sofia Wilson):
O jak cudownie! Obok maka bo dzieci zgłodniały ;)
Ja:
Oki już idęCiekawe jak ja tam trafię z trzema wielkimi walizkami i chodzącymi po głowie pożegnaniami, które zapełniają mój cały umysł.
CZYTASZ
Studencka wymiana
Teen FictionAva Miller, 21 letnia studnetka weterynarii dostaje się na wymianę studencką do ameryki. Tam poznaje swoich host rodziców z którymi zamieszka na jakiś czas, oraz ich trójką dzieci. 22 letnim Archelem który również studiował weterynarię i 10 letnimi...