Lasery

15 2 0
                                    

6:30, znienawidzona przeze mnie godzina. Wstałam wziełam szybki prysznic i ubrałam się w szkolny strój. Włosy związałam w kucyka z kokardą, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Wychodząc z pokoju zobaczyłam Jamesa.
- O dzień dobry.- odparł uradowany.

-Dzień dobry.-burknełam na co się zaśmiał.- a wy nie w pracy?-zapytałam

-Dziś po drodze nie jedziemy do kawiarni jak to zazwyczaj robimy.-odpowiedział.

-A oki, idę ogarnąć sniadanie.-odpowiedziałam

Zaraz po tym państwo Wilson pojechali do pracy. Ja w tym czasie zrobiłam kanapki dla naszej czwórki i zapakowałam dwa Lunch Boxy dla bliźniaków. Popatrzyłam na zegarek, była już 7:00. Poszłam obudzić i naszykować bliźniaków. Gdy już wszyscy zjedliśmy nie było dalej Archela.

-O kurwa!- krzyknął zasapany Archel, który wbieg do salonu.-W taki upał się nie da biegać.-powiedział i usiadł zasapany do stołu gdzie czekało na niego śniadanie.

-Biegasz?- zapytałam.

-A nie widać.-burknął, ale zaraz potem zobaczył moje spojrzenie, więc odpowiedział.- Biegam zazwyczaj tylko wtedy gdy potrzebuję wyładować emocje albo jak mam niedługo jakiś ważny mecz lub wtedy kiedy mi się nudzi.-odpowiedział.

-A dzisiaj czemu biegałeś?- zapytałam.

-Żeby rozładować złość.- odpowiedział niechętnie. Na co skinełam głową.

                                    )(0)(0)(
Ku mojemu zdziwieniu odrazu gdy weszłam na pierwszy wykład wykładowca zarządził dla wszystkich zmianę miejsc, wyznaczając miejsca według swojego schematu. Mi kazał usiąść między Amelią a Melą. Na każdym wykładzie siedziałam z dziewczynami. I wszystkie przerwy spędzałam w ich towarzystwie. Eliasa starałam się jak najbardziej unikać, ale z tego co widziałam on miał mnie w dupie. Aż do czasu. Dziś stwierdziłam, że zamiast czekać przed salą gimnastyczną w czasie trenigu Archela, poczekam na trybunach oglądając ich trening. W następny piątek mieli mieć ważny mecz, z drużyną z przeciwnej uczelni z którą rywalizowali od lat. Więc było widać, że wszyscy się bardzo starają. Niestety w kibicowaniu przerwała mi potrzeba skorzystania z toalety. Gdy tylko wyszłam z sali zobaczyłam Eliasa, który szybkim krokiem szedł w moją stronę.

-Cześć.-odpowiedziałam spięta.-Sorry nie mogę teraz rozmawiać, bo śpieszę się do toalety.- zaraz po tym ruszyłam dalej mijając go.

Po sekundzie poczułam jak łapie mnie za nadgarstek przyciąga do siebie, a zaraz po tym pcha mnie na ścianę i przykłada mi swoją dłoń do mojej szyi lekko mnie przyduszając mnie. Momentalnie przeraziłam się, nie mogłam oddychać.

-Zostaw mnie!-wykrzyknełam na całe gardło-Pomocy! Pomocy! Proszę!-wrzeszczałam, ale zaraz po tym Elias uniemożliwił mi to bo zatkał mi ręką buzie.

Starałam się nie panikować, ale wszystkoposzło się jebać jak przypomniałam sobie słowa Archela ,,On zgwałcił kilka dziewczyn". Gdy tylko te słowa do mnie docierały kopnełam Eliasa w kroczę i wykorzystując fakt, że mnie puścił i zaczął zwijać się z bólu ruszyłam pędem do łazienki. Zamknełam kabinę i skulona zwinełam się na podłodze płacząc. Cały czas miałam w głowie myśl, że on mógł mi coś zrobić. Po dwudziestu minutach usppokoiłam się, zmyłam rozmazane oczy i pomalowałam je na nowo, od nowa związałam włosy. Gdy wróciłam do stanu sprzed spotkania Eliasa dostałam wiadomość z messengera.

Archel :
Gdzie jesteś?

Ja :
W toalecie.

Archel :
Dobra to czekam przed szkołą.

Nie ma obcji przecież sama bym stąd nie wyszła. Elias może czekać na mnie pod drzwiami.

Ja :
Nie! Musisz po mnie przyjść, zatrzasnełam się w kiblu.

Studencka wymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz