Poniedziałek, w ameryce tak samo beznadziejny. Wczorajszy dzień nic nie robiłam oprócz rozmawiania z Sofią i zabawy z bliźniakami, a Archel przyszedł tylko na obiad. Wstałam o 6:30. Nacisnełam w aplikacji odsłanianie żaluzji i zasłon. Co mnie trochę obudziło. Wziełam szybki prysznic, przebrałam się w szkolny mundurek, który składał się z sukienki i rozpinanej bluzy z logiem uczelni. Zarówno sukienka jak i bliza były w barwach szkoły, czyli granatowy z białym. Do tego ubrałam zwykłe białe nike, a włosy zamiast wyprostować, pokręciłam. Standardowo jako makijaż nałożyłam maskare i błyszczyk. Do plecaka spakowałam potrzebne rzeczy i strój na wf. Do ręki wziełam beżowy kubek stanley, którego fenomenu nie widziałam, ale dostałam wczoraj od Sofii. Gdy wychodziłam z pokoju była już 7:00, zbiegłam po schodach i pognałam w strone kuchni w której był niezwykle przystojny brunet o ciemnych oczach, zarysowanej szczęce, pełnych ustach, opalonej skórze i wielu tatuażach, ale niestety był to Archel który mimo cudownego wyglądu, charakterem nie zachwycał. Odrazu popatrzył się na mnie spod byka. Kątem oka popatrzyłam na dzieci, które siedziały już przy stole, ale bez jakiegokolwiek jedzenia. Za to Piwonia zajadała się jakąś wypasioną karmą.
-Nie dałeś dziecią jeść?- zapytałam zdziwiona, w tym czasie otwierając lodówkę i wyjmując z niej potrzebne rzeczy na jajecznicę.
-To twój obowiązek, ja już śniadanię zjadłem, zdążyłem pobiegać i nakarmić psa. Moi starzy pojechali do pracy, obudzili dzieci. Dzieci się ubrały i spakowały. A ty co dopiero raczyłaś zejść do nas?- mówił jak zwykle rozbawiony pokazując w tym czasie seoje równe i białe zęby.
-Jezu raz by ci się nic nie stało, po prostu nie wyliczyłam dobrze ile czasu potrzebują na ogarnięcie wszystkiego.-tłumaczyłam się.
-Ava a co będzie na śniadanko?- zapytała mnie zaspana Emma, która mimo iż była pięknie ubrana to nie miała rozczesanych włosów, każdy z nich był na inną stronę. A między nimi były po przyczepiane spinki, które ledwo się trzymały. Nie powiem rozbawiło mnie to.
-Dzisiaj będzie jajecznica.-odpowiedziałam i w tym czasie usłyszałam jak Emma i Will się zachwycają.- A Emma kto ci dziś fryzurę robił?- zapytałam mimo, że już się domyśliłam.
-Brat- odpowiedziała dumna.
- Aha okej. Zaraz to naprawimy.-odpowiedziałam rozbawiona.
W tym czasie spojrzałam rozbawiona na Archela, który był ewidentnie speszony. Ale ja uważałam to za słodkie, że tak się starał. A czy kolwiek bawiły mnie efekty.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-odpowiedział z powagą.- Streszczajcie się bo już jest 7:15 a o 7:35 wychodzimy z domu.
——————
Droga na studia zajeła nam 20 min, po drodze wysadziliśmy bliźniaki do podstawówki. Całą drogę nie zamieniłam z Archelem ani jednego słowa. Gdy wjechaliśmy na parking uczelni wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę. Gdy wysiedliśmy z jego auta dalej ludzie się na nas gapili. Nie podobało mi się to, nie lubiałam być w centrum uwagi. Archel to zauważył.- Ups, zapomniałam ci powiedzieć, że tu jestem królem.-powiedział z tym swoim gupim uśmiechem.
-Ta to gdzie masz królewnę?- zapytałam z rozbawieniem.
Archel zaczął się rozglądać i już po chwili odparł.
-O już idzie.- powiedział ze zwycieskim uśmiechem.
Zpojrzałam w tą stronę i zobaczyłam niską blondynkę z wielkimi rzesami i wściekle różowymi ustami, którymi beszczelnie żuła gumę. Na nogach miała szpilki a szkolna sukienka która była bez dekoltu była u niej porozcinana tak aby było widać jej cycki.
CZYTASZ
Studencka wymiana
Teen FictionAva Miller, 21 letnia studnetka weterynarii dostaje się na wymianę studencką do ameryki. Tam poznaje swoich host rodziców z którymi zamieszka na jakiś czas, oraz ich trójką dzieci. 22 letnim Archelem który również studiował weterynarię i 10 letnimi...