Sobota 6:30
Od wczorajszego wieczoru nikt z nas nie opóścił szpitala. Od wczorajszego wieczoru nikt z nas nie widział Archela. I od wczorajszego wieczoru nikt z nas nie uśmiechnął się, ani nie zażartował choćby przez chwilę.Okazało się, że u Jamesa dwa miesiące temu zdiagnozowano raka. Ale o niczym nikomu nie powiedział. Aż do teraz gdy jego stan się pogorszył i konieczna była chemia. Za to Archel oprócz kilku siniaków i złamanej nogi nic sobie nie zrobił. A jego tata zamówił mu już nowe auto. A bliźniaki dalej były u dziadków.
-Idę do automatu po kawę, chce ktoś?- zapytałam rodziców Archela. Ale ci tylko zaprzeczyli głowami i dalej gapili się w salę na której był operowany ich syn.
Gdy przeszłam przez kilka innych korytarzy i trafiłm na automat z napojami kupiłam sobie kawę, ale już po chwili mój telefon zadzwonił.
-Halo?- zapytałam do telefonu. Widząc, że to pani Sophia.
-Chodź tutaj. Operacja już się skończyła, zaraz wyjdzie lekarz. I chcieliśmy cię z Jamesem przeprosić, ale to jest dla nas bardzo trudny czas.- poinformowała mnie.
Zdziwiona pognałam w stronę sali, po drodze zostawiając kawę na krześle w jakiejś poczekalni.
Aż wreszcie dobiegłam do rodziców Archela.
-O już idzie lekarz.- wskazałam na wiekowego lekarza wychodzącego z sali. Widząc jego poważną minę zestresowałam się.
-Witam. Nazywam się Franklin Bent. Operacja Archela Wilsona przebiegła pomyśle, a to wszystko dzięki jego wysportowanej duszy. Ale niestety przez najbliższy czas musi sobie odpuścić koszykówkę. Został już przewieziony do innej sali. Noga w ciągu miesiąca powinna być całkowicie zagojona i sprawna. Oczywiście przez ten czas będzie pod obserwacją lekarzy co tydzień w piątki.- poinformował nas chirurg, a ja odetchnełam z ulgą.
-Jasne dziękujemy bardzo.- podziękował James.
-A czy można do niego wejść?- zapytałam z nadzieją.
-Na razie jeszcze jest pod narkozą, ale spokojnie za niedługo się obudzi.- powiedział i wyminął nas.
-To można do niego wejść, czy nie?- zapytałam podirytowana.
-Nie rozumiem po co. I tak śpi.- odpowiedział patrząc na mnie podejrzliwie.Ale widząc mój wzrok odparł.- No dobrze, możesz wejść, ale na spokojnie jest napewno zmęczony po dziesięciogodzinnej operacji.
-Dziękuję!- pisnęłam z radością.
Lekarz poszedł dalej, a ja odwróciłam się do pana Jamesa.
-Niech pan do niego idzie.- powiedziałam na co on popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
-Co?- zapytał.- Nie mogę, on mnie znienawidził.- posmutniał na co żona położyła mu swoją dłoń na ramieniu.
-Ava ma rację.- zwróciła się do męża.
-Dobrze. Ale najpiej niech jego dziewczyna pójdzie.- odpowiedział i wskazł na mnie palcem.
-No dobrze.- przewróciłam żartobliwie oczami i pobiegłam do sali Archela.
-Powodzenia.- zaśmiał się.
Gdy weszła do sali zobaczyłam poturbowanego chłopaka, który był nieprzytomny. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że jest popodłączany do wielu urządzeń. Usiadłam na krześle obok łóżka. I zaczełam mu się przyglądać
Przez co do oczu zaczeło napływać mi dużo łez.
- Archel tak bardzo cię przepraszam. Kurwa! Mogłam ci wtedy nie pozwolić jechać widząc w jakim jesteś stanie.- oparłam się o oparcie i zaczełam płakać. Z bezsilności i poczucia winny. I wtedy poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Szybko odtworzyłam oczy i spojrzałam na Archela który spojrzał na mnie z zmarszczonymi brwiami.
CZYTASZ
Studencka wymiana
Teen FictionAva Miller, 21 letnia studnetka weterynarii dostaje się na wymianę studencką do ameryki. Tam poznaje swoich host rodziców z którymi zamieszka na jakiś czas, oraz ich trójką dzieci. 22 letnim Archelem który również studiował weterynarię i 10 letnimi...