Piwonia

24 2 0
                                    

Wstałam po 8 przez chałas dobiegający za drzwi. Zignorowałam to, bo słysząc dziecięce głosy domyśliłam się, że to bliźniaki, które w przeciwieństwie do mnie miały z rana dużo energii. Wstałam z łóżka, pościeliłam je, poszłam do łazienki, umyłam się kosmetykami które tam były. Swoją drogą one tak pięknie pachniały piwonią. A piwonia była moim ulubionym kwiatem i dodatkowo kochałam jej zapach.Zrobiłam im zdjęcie, żeby móc potem je znaleść w internecie i kupić. Sprawdziłam i okazało się że jeden szampon kosztował 250 zł no to sobię jednak ich nie kupię. Ubrałam się w sportowy komplet, przylegające, beżowe kolarki i taki sam top. Włosy rozczesałam i związałam w kucyk. A na twarz nałożyłam mój ulubiony spf 50. Pomalowałam rzęsy i przejechałam po ustach błyszczykiem z drobinkami. Wychodząc z pokoju nie słyszałam odgłosów dzieci. Ale za to gdy tylko z niego wyszłam usłyszałam głośne szczekanie, a zaraz po tym zobaczyłam biegnącego w moją stronę psa. Doberman, wielki rozwścieczony doberman! No kurwa! Zaraz za nim biegł chłopak, który w ostatnim momencie złapał tego psa.

-Czy ty jesteś, kurwa, normalny?!- Wrzeszczałam na cały dom, cała trzęsąc się ze strachu.

-Ja? To chyba dobrze że pies rzucił się na obcą osobę w swoim domu!- Wrzeszczał.

-Ten kundel mógł mnie zagryść!- Teraz ja też się darłam. Spojrzałam na psa który teraz spokojnie podszedł i się ze mną przywitał merdając ogonem. Przez co wszystkie emocje ze mnie opadła, ale nie na długo.

-No i co by się takiego stało jak by cię zagryzł? Ojoj moi rodzice by nie mieli sprzątaczki, a moje rodzeńswo nie miało by niańki. Oh to straszne.- Mówił rozbawiony.

-A pierdol się!- Obróciłam się od niego i zaczełam schodzić po schodach w tym czasie pokazując w jego stronę środkowy palec.

-A i jak coś to rodzice pojechali na zakupy z bliźniakami. I ten pies nie jest kundlem, to rasowy doberman i zwie się Piwonia. A ja jestem Archel. - Poinformował mnie, dalej niezwykle rozbawiony faktem że jego pies mnie prawie mnie pogryzł.

-A okej czyli piwonia od dziś nie jest już moim ulubionym kwiatem.-odpowiedziałam zrezygnowana.

Zeszłam na dół zrobiłam sobie kawę i wyszłam na taras. Chwilę tak stałam, a zaraz potem zobaczyłam że Archel kieruje się do wyjścia.

-Gdzie idziesz?- zapytałam miłym tonem żeby nie wyjść na taką wredną sukę.

-A chuj cię to obchodzi?- powiedział dalej z rozbawieniem.
Zaraz po tym trzasną drzwiami, a zaraz po tym usłyszałam że odjechał z piskiem opon. W tym czasie usiadłam na kanapie w ogrodzie. Odwróciłam swój wzrok od pięknego ogrodu na dom, a zaraz potem zobaczyłam Piwonię zbiegającą po schodach. Na początkh się przeraziłam zwłaszcza, że zaczeła biec w moją stronę, ale pochwili położyła się na mnie wtulając się we mnie jak tylko mogła. Jednak nie jest takim złym psem jakim mi się wydawała na początku.

)0()0()0()0(
Gdy tak siedziałam na tarasie usłyszałam, że ktoś wjeżdża na teren willi. Miałam nadzieję, że to będą host rodzice a nie Archel i tak się na szczęście stało.

-O cześć Słonko.-przywitała się ze mną Sofia, która jak zawsze promieniała energią.- O widzę, że już się zapoznałaś z Piwonią.-zachwiciła się.

- Słodziak z niej.-no jak cholera. Pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos.

-James idziesz z tymi siatami, czy nie?-odwróciła się w stronę drzwi z których już po chwili wyszedł James caly opakowany siatami.- No nareszcie! A gdzie dzieci?-zapytała.

-Idą- odpowiedział.

Zaraz po tym do salonu wbiegły dzieci, które prawie staranowały swojego tate. Zaraz po tym pobiegły na górę zapewne się pobawić. Za to James zaczą rozpakowywać w kuchni zakupy.

-A może by mi ktoś pomógł?- Zapytał z nadzieją w głosie.

Już miałam mu odpowiedzieć, że jestem chętna, ale Sofia mnie wyprzedziła.

-My z Avą idziemy na taras obgadać wszystko. Także kotku musisz sobie sam poradzić. Albo zawołaj dzieci, trójkę ci na świat wydałam to korzystaj.- zażartowała, przez co całą trójką wybuchneliśmy śmiechem.

-A właśnie zapomniałam, Archel gdzieś chwilę przed wami pojechał.- poinformowałam na co dwójka czterdziestolatków skineła głowami.

-No dobra to my spadamy, buziaki.- posłała mężowi w powietrzu buziaka i ruszyłyśmy na taras.

-Okej w takim razie przedstawie ci najpierw plan tygodnia, który jest regularny.-odparła, a zaraz po tym wyciągneła beżową tablicę na markery.- Dobra więc tak, od poniedziałku do piątku wy do szkoła a my z Jemesem do pracy, kolejne obowiązuje cały tydzień i są to wspólne obiady o 15, nie ma możliwości, że kogoś na nich nie ma. I teraz plan na poniedziałek, Ty i Archel macie siłownię plus Archel ma jeszcze koszykówkę ale to odrazu po lekcjach a potem obiad, z Archelem będziecie razem jeździć do szkoly i zniej wracać, plus będziecie po drodze wysadzać lub odbierać bliźniaki. Jeśli w między czasie zrobisz sobie prawo jazdy to ty będziesz woziła bliźniaków w jedną i drugą stronę. Dobra teraz plan na wtorek, Ja po obiedzie mam klub czytelniczy, James ma siłownie, Archel po lekcjach ma koszykówkę, więc znowu będziesz musiała lekko ponad godzinkę na niego poczekać, Will ma po obiedzie zajęcia biegowe a Emma jazdę konną za to ty masz basen który jest po obiedzie tak samo jak zajęcia bliźników, więc to ja i James będziemy cię na nie wozić i z nich odbierać. W środę wszyscy po obiedzie zawsze chodzimy z Piwonią na spacer do parku i po drodze zachaczamy zazwyczaj o lody, kawę i plac zabaw. Oczywiście obecność na tym wyjściu jest obowiązkowa ha ha ha...Czwartek, mamy zawsze filmowy wieczór tu w domu w naszym kinie, obecność obowiązkowa. W piątek wy macie wolne, po obiedzie dzieci zawsze zawozimy do babci u której śpią a rano je odbieramy, mamy po drodzę bo w piątki James ma zawsze spotkanie z kolegami na kręgielni a ja zawszę chodzę z przyjaciółkami do spa.Dobra to tyle, trochę tego wyszło ale chciałam ci wszystko szczegółowo wytłumaczyć, a w razie czego gdyby coś się miało zmienić poinformuję cię.

Potem Sofia poprosiła mnie jeszcze o moje linie papilarne po to żebym mogła sama wchodzić i wychodzić z domu oraz na osiedlę. Odrazu moje linie papilarne zostały zapamiętane przez system. Następnie załatwiłyśmy jeszcze kilka drobnych spraw i gdy już miałyśmy się rozejść Sofii się coś przypomniało.

-A bym zapomniała Archel coś wspominał że uwielbiasz piwonię. I słuchaj ja mam własną firmę ,,Peonies" z kosmetykami. Ogólnie założyłam ją dletego że od zawsze kochałam ich zapach a nigdy nie mogłam nigdzie znaleźć takiego idealnego zapachu piwoni. Ale dobra nie o firmie, dałam ci kilka kosmetyków z Peonies do łazienki dziś rano jak jeszcze spałaś. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.-zaśmiała się- Obiecuję że już nie będę ci tak wparowywać do pokoju. Wiesz po prostu chciałam ci zrobić taką małą niespodziankę.

Patrzyłam na nią zszokowana, tak samo jak wtedy jak zobaczyłam ich auto albo dom.Byłam jej tak wdzięczna. I zdziwiona zachowaniem Archela. Nie mineło 5 sekund a podbiegłam do niej i przytuliłam ją tak mocno jak tylko mogłam. No to dziś będę całą noc śnić o piwoniach...

Studencka wymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz