* scena zawiera przemoc fizyczną
Sherlock delikatnie unosi głowę do góry. Mokre od potu loki kleją mu się do czoła. Kaszle, plując soczyście krwią.
- Wiesz, jak mówią w więzieniu? - mówi Sam, poprawiając mankiet zakrwawionej koszuli - nie przetrwasz - kopie bruneta w brzuch - jeśli nie wygryziesz innych. Ale pewnie wiesz, jak traktują tam gwałcicieli, prawda? Co im robią! - rzuca w niego krzesłem. Sherlock nie może się schować przed lecącym meblem.
- To twoja... wina - zaciska oczy, gotów na kolejny cios. Ten jednak nie następuje. Zdziwiony unosi wzrok na Collinsa.
Mężczyzna uśmiecha się jak wariat, ponownie siadając na swoim fotelu.
- Moja wina? Sama się o to prosiła! A gdyby nie TY, nikt by się o tym nie dowiedział! - wrzeszczy tak głośno, że Holmesowi pęka od tego głowa - Karma, Sherlock. Nareszcie się doczekałem... Ale to nie wszystko. Myślisz, że teraz masz przechlapane? Dopiero będziesz miał! - śmieje się do rozpuku, wstając i podchodząc do mężczyzny. Chwyta go za włosy i podciąga jego głowę w górę - Jest ktoś, kto nienawidzi cię bardziej niż ja. Nie wierzysz? Tak, to on pomógł mi wyjść z więzienia. To on cię znalazł i wymyślił plan złapania cię. Wiesz, kto to taki, Sherlock?
- Nnie... - ostatkiem sił odpowiada detektyw. Jest przerażony, a to emocja, której nie odczuwa zbyt często. Z żalem myśli o tym, że już nigdy nie spotka Johna. Swojego Johna.
- To ktoś o nieograniczonej mocy, kto ma całą armię ludzi, gotowych się zabić na jego rozkaz. To ktoś, kto posiada tak niezmierzoną ilość pieniędzy, że nie zdążyłbyś ich wydać jedząc codziennie do końca swojego życia najdroższy kawior. To ktoś, kogo powinieneś znać... - jednak Sherlock wciąż nie ma pojęcia, o kim mowa. Dodatkowo ilość bólu, jaki odczuwa całkowicie zaburza mu racjonalne myślenie. Przez Pałac Pamięci przewijają się wszyscy mordercy, których wsadził za kratki, jednak żaden nie pasuje. Jego oprawca się niecierpliwi - Ech, jesteś taki głupi, naprawdę. Niedługo będziesz miał okazję sam go poznać. Jednak jeszcze nie dzisiaj - puszcza jego głowę, przez co uderza nią mocno o podłogę. Blondyn wyciąga pistolet z kieszeni - Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę cię zastrzelić. Ot tak - bawi się bronią, obracając ją w dłoni - niestety nie mogę. On chce cię osobiście wykończyć. Dzisiaj puszczę cię wolno, wiesz? Pozwolę twojemu Johnowi cię znaleźć i uwierzyć, że mu się udało. Myślisz sobie, że to koniec twoich problemów? On zna każdy twój ruch, myśl. Zna twoje nawyki, nałogi i... słabe punkty. Dlatego radzę dać buzi Watsonowi, bo nie będzie z tobą wiecznie. A, tu jeszcze mały prezent ode mnie - zaczyna go tłuc jeszcze mocniej, niż na początku.
Sherlock po jakimś czasie traci przytomność.
~~~
Budzi się ponownie, nie mając pojęcia, ile godzin minęło. Jedna, dwie, a może cały dzień? Nie może się ruszyć, całe jego ciało jest spętane bólem. Ostrożnie rozgląda się po pomieszczeniu, z ulgą widząc, że Collins już go zostawił. Nie ma teraz siły martwić się tym tajemniczym "złoczyńcą", którego zapowiedział Sam. Najpierw musi dać się znaleźć. Jak by tu...
Postanawia doczołgać się do rur, które biegną po przeciwległej ścianie. Może jak zacznie w nie stukać, to ktoś przybiegnie?
Pierwszy ruch wywołuje u niego chęć zwymiotowania, jednak uparcie wierci się dalej, powoli posuwając na przód.
Nareszcie dociera. Musi chwilę poleżeć, zanim zacznie stukać. Nie ma wystarczająco siły. Po kilkunastu minutach podejmuje jednak próbę wystukania SOS. Robi to trzy razy pod rząd, po czym pada wykończony.
![](https://img.wattpad.com/cover/372781985-288-k613175.jpg)
CZYTASZ
SOMEBODY || Johnlock
ФанфикA co gdyby Sherlock Holmes nie musiał pozorować swojej śmierci? Gdyby Jim Moriarty nigdy nie istniał, a John nie poznałby Mary? A co jeśli... detektyw również ma uczucia? W dodatku intensywniejsze, niż ktokolwiek byłby w to w stanie się spodziewać...