Rozdział 2

13 4 5
                                    

𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒𝑠́ 𝑛𝑖𝑘𝑖𝑚.

𝑁𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑗𝑒𝑠𝑧 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜.

𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑝𝑠𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧.

𝑁𝑖𝑒𝑛𝑎𝑤𝑖𝑑𝑧𝑒̨ 𝑐𝑖𝑒̨.

Wszystkie te zdania były wypowiedziane przez moją matkę. Wszystkie te zdania bolały. Mama znęcała się nademną psychicznie, dlatego każdej nocy chociaż nie chciałam, powracałam do wypowiedzianych przez nią słów. Ojciec znęcał się fizycznie, przez co miałam dużo blizn.

Blizn i kompleksów. Nie czułam się dobrze w swoim ciele. Za każdym razem jak patrzyłam w lustro coś mi nie pasowało. Byłam gruba i brzydka. Dokładnie tak jak powiedziała moja matka.

Była druga w nocy, a ja nie mogłam zasnąć, więc stwierdziłam, że porysuje. Wzięłam swój zeszyt i zaczęłam szkicować. Pomyślałam, że może zaprojektuje jakieś tatuaże. Ale wtedy przypomniałam sobie dlaczego nigdy nie rysuje w nocy.

𝐾𝑟𝑧𝑦𝑤𝑎 𝑡𝑎 𝑙𝑖𝑛𝑖𝑎. 𝑍𝑚𝑎𝑟𝑧 𝑗𝑎̨ 𝑖 𝑛𝑎𝑟𝑦𝑠𝑢𝑗 𝑛𝑜𝑤𝑎̨.

Te słowa usłyszałam w wieku siedmiu lat. Do tej pory pamiętam słowo w słowo. Zawsze jej słuchałam i rysowałam te cholerne linie.

𝐶𝑧𝑦 𝑡𝑦 𝑢𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖𝑐́ 𝑐𝑜𝑠́ 𝑐ℎ𝑜𝑐𝑖𝑎𝑧̇ 𝑟𝑎𝑧 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒?

𝐷𝑧𝑖𝑒𝑐𝑘𝑜 𝑡𝑦 𝑛𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖𝑠𝑧 𝑘𝑟𝑧𝑦𝑤𝑜.

𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒𝑠́ 𝑛𝑖𝑘𝑖𝑚.

Rzuciłam zeszytem o ścianę, a z moich oczu leciały łzy. Jak zawsze w nocy. Co noc było to samo. Próbowałam zapomnieć, ale nie umiałam.

Moją zasadą było nie płakać przez osoby, które na to nie zasługują. Ale od zawsze, od początku gdy wymyślałam tą zasadę, nie liczyły się noce. Noc była od płaczu. W nocy nikt nie mógł mnie zobaczyć, więc mogłam wszystko.

Jednak nie potrafiłam się od niej uwolnić. Już nie żyła, a ja nadal przez nią cierpiałam. Po ojcu zostały tylko ślady na skórze, jednak po niej coś więcej. Zniszczona psychika, nieprzespane noce. Z atakami paniki już się nie zmagałam i dziękowałam za to Bogu. Jednak dalej męczyły mnie demony przeszłości.

Chyba nigdy już się od niej nie uwolnie.

***

Dziś mój pierwszy dzień w pracy. Jak zwykle nie wyspana. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że Lucas robi coś w kuchni.

- Hej, Esme. Wyspałaś się? - spytał gdy tylko mnie zobaczył.

Usiadłam przy blacie i na niego spojrzałam.

- Część. Tak, wyspałam się - skłamałam. - Co robisz?

- Śniadanie - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że lubisz naleśniki?

- Wow, na bogato - uznałam. - Kto nie lubi naleśników? Idę się ogarnąć.

Wstałam i szybko przebrałam się z piżam w jakąś zwykłą koszulkę i jeansy. Umyłam zęby i wróciłam do Luke'a. Od razu usiadłam do stołu, bo stało tam już śniadanie.

- Pierwszy dzień tu mieszkam, a ty już serwujesz mi naleśniki - powiedziałam i wzięłam na talerz jednego. - Uważaj, bo się przyzwyczaję.

- Powiedz mi Renesme...- zaczął. - Dalej jesteś taka zajebista jak w szkole?

Przełknęłam jedzenie, a dopiero potem odpowiedziałam. 𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑜́𝑤 𝑧 𝑝𝑒ł𝑛𝑦𝑚𝑖 𝑢𝑠𝑡𝑎𝑚𝑖.

- Przekonasz się. A czy ty dalej jesteś taki szalony?

- Odkąd poznałem tą ekipę to jeszcze bardziej - powiedział.

- A więc nie mogę się doczekać, aż poznam ich trochę lepiej - odparłam.

- Masz okazję. Jutro idziemy na imprezkę do domu Cadena. To ostatni z naszej paczki. Ogólnie to impreza będzie w domu jego starych, bo mają tam basen i inne bajery. Caden czasami mieszka tutaj w bloku, czasami u rodziców - powiedział.

Pokiwałam głową.

***

Dwie godziny później byłam już w pracy. Swoją drogą to studio było naprawdę ładnie użądzone.

- No powiem ci Lucas, postarałeś się z tym wystrojem - stwierdziłam.

- Dzięki.

Wytłumaczył mi wszystko. Musiałam przyjmować klientów, zapisywać ich i tworzyć tatuaże. Proste. Pracowało tu też kilku innych tatuażystów, z którymi oczywiście Luke mnie zapoznał. Był to Josh, Fransis i Mark, ale nie byli oni za ciekawi.

Minęły kolejne dwie godziny, a ja aktualnie siedziałam za ladą i szkicowałam coś. Do studia wszedł Xavier. Odłożyłam szkicownik i na niego spojrzałam.

- Cześć - powiedział.

- Hej - rzuciłam. - Jak przyszedłeś do Lucasa to jest w trakcie robienia tatuażu, więc musiałbyś chwilę poczekać.

Xavier podszedł i odparł się o ladę.

- Nie przyszedłem do Luke'a - odparł. - Jak tam pierwszy dzień w pracy?

Uniósłam brwi i spojrzałam na niego podejrzliwie.

- Fajnie. Podoba mi się tutaj, to miejsce ma fajną atmosfere - uznałam. - Jeśli nie przyszłeś do Lucasa, to po co?

- A tak sobie z tobą pogadać - rzucił.

Aha. No ciekawe o czym.

- Opowiedz coś o sobie - poprosił.

- Nie jestem ciekawym człowiekiem.

- A jednak kryjesz za sobą jakąś przeszłość. Przyjechałaś tu z dnia na dzień. Coś musiało się wydarzyć.

Chcesz wiedzieć co się wydarzyło? Proszę bardzo.

- Narzeczony zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką, potem wylał mnie z pracy i wywalił z mieszkania - opowiedziałam.

- To brzmi jak jakiś nieudany film - stwierdził.

Dlaczego niby nieudany?

- No - odpowiedziałam.

Do salonu wszedł klient, a Xavier wstał.

- To ja się zbieram, pa - pożegnał się.

- Pa.

Co tu się wydarzyło? Gdybym powiedziała, że nie było dziwnie to bym skłamała.

Crazy FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz