- Idioto! - wrzasnęłam. - Jakim prawem?!
Ukleknęłam obok Jake'a, który upadł pod wpływem uderzenia. Leciała mu krew. Cholera.
- Jezu Jake...
- Odsuń się od niego - rozkazał mi Caden.
Spojrzałam na niego od dołu.
- Dlaczego miałabym to zrobić?
- Bo tak powiedziałem.
Podszedł do mnie i szarpnął mną za ramię, podciągając mnie do góry. Dalej trzymając mnie za ramię szarpał mnie, żebym zeszła na dół. Próbowałam się wyrwać, ale on był silniejszy. Po raz kolejny czułam ból. Miałam go już nie czuć. Wspomnienia powracały w najgorszym momencie.
- Nie możesz go tam tak zostawić! - krzyczałam dalej.
Zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia na dole.
- Brałaś coś od niego? - zapytał spokojnie.
- Pieprz się! - Chciałam wyjść, ale mnie zatrzymał.
- Pytam i oczekuje odpowiedzi.
- Nie, nie brałam, czy mogę już iść mu pomóc?
- Skąd go znasz? - spytał znowu.
- Idioto on krwawił! - krzyknęłam.
- Zamknij morde! - wydarł się. - To ćpun! Wykorzystał by cię jak wszystkie inne!
Zatrzymałam się w bezruchu.
- Tak jak ty wykorzystujesz inne dziewczyny? - spytałam już spokojniej.
- Tak, tak jak ja! - krzyknął w odpowiedzi.
Przymróżyłam oczy.
- Czyli... Uderzyłeś kogoś kto mógł mi zrobić to samo co ty?
Przetarł twarz dłonią. Spojrzał głęboko w moje oczy.
- Różnica jest taka, że ja bym ci nigdy czegoś takiego nie zrobił - odpowiedział powoli. - Bo jesteś inna - dodał szeptem.
Bo jesteś inna.
- Jake by mi nic nie zrobił - stwierdziłam. - Nie pozwoliłabym na to. A na pocałunek mu pozwoliłam.
- Nic by ci nie zrobił, mówisz? - prychnął. - To zapytaj Amayi, Jake to jej były.
Teraz to mnie zamurowało. Amaya jest tą dziewczyną, z którą Jake rozstał się jakiś czas temu? Boże.
- No idź zapytaj jej co jej robił. Może w końcu przejrzysz na oczy, wariatko.
Oczywiście nie obeszło się bez wyzwiska.
- Daj mi spokój - I wyszłam.
Miałam teraz dwa wyjścia. Iść do Jake'a lub do Amayi. Chociaż ja znalazłam jeszcze jedną opcję. Poszłam do Lucasa, który dalej stał z Cameronem i Eliasem w kuchni. Po prostu podeszłam i go przytuliłam. On odwzajemnij to, bez żadnych słów. Znaliśmy się za długo, żeby wiedzieć, że w takich sytuacjach nie pyta się co się stało, tylko się jest.
- Chcę wracać do domu, proszę - odparłam.
- Caden cię zawiezie - odparł Cameron. - Tylko on i nasza nowa parka są trzeźwi, a im chyba lepiej nie przeszkadzać - zaśmiał się.
Do kuchni, akurat wtedy wszedł Caden. Zamknęłam oczy. Byłam bliska płaczu. Za dużo się działo.
- Odwiozę ją - odparł Caden.
Teraz naprawdę doszło do mnie co się stało. Całowałam się z Jake'iem, Caden go uderzył, a potem wyszarpał mnie na dół. Szarpał. Czułam ból. Pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku.
- Zamówię taksówkę - rzuciłam i jak najszybciej wyszłam z kuchni, a następnie z domu.
Nie chciałam pamiętać tego wieczoru. Usiadłam na krawężniku i zaczęłam cicho szlochać. Obok mnie ktoś usiadł. Spojrzałam na tę osobę. Był nią Caden. Wytarłam szybko łzy. Nie mógł mnie widzieć w takiej sytuacji.
- Nie dotykaj mnie - wysyczałam.
Otrząsnełam się i wstałam. On zrobił to samo.
- Możesz wracać do środka, ja zamawiam taksówkę - powiedziałam.
Wyciągnęłam telefon, ale wyrwał mi go. Spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
- Nie ma mowy - odparł. - Jedziesz ze mną.
Pociągnął mnie za rękę. To już nie było szarpanie jak wcześniej, lecz przypomniało mi to o tamtej sytuacji.
- Caden - powiedziałam przez zęby. - Jeśli jeszcze raz mną szarpniesz tak jak wcześniej... Nie ręczę za siebie.
CZYTASZ
Crazy Friends
RomancePierwsza część dylogii "Crazy" Dwudziestoletnia Renesme Jones prowadziła spokojne życie dopóki nie okazało się, że narzeczony zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką. Renesme zostaje wyrzucona z firmy jej narzeczonego i z jego mieszkania, jednak do...