Rozdział 8

9 2 23
                                    

Kilka dni później, czyli szóstego maja, byłam w trakcie robienia tatuażu dla klientki, która siedziała obok. Rysowałam, a ona mówiła co jej nie pasuje i co by zmieniła. Była bardzo przyjazna, wyglądała bardzo młodo, więc powiedziałabym, że jest po dwudziestce. Nagle do studia wszedł szybko Caden. Kilka dni spokoju. Stanął przy drzwiach i zwrócił się do mnie:

- Ja do Zane'a.

Wypowiedział to jakby mu się spieszyło.

- Zane jest zajęty - odparłam i wróciłam do rozmowy z klientką.

Miałam zaprojektować jej trzy tatuaże, z których miała wybrać jeden. Kończyłam właśnie ostatni.

- Jak mówię, że przyszedłem do Zane'a to masz go zawołać. Jest w pracy to chyba oczywiste, że jest zajęty - odpowiedział chamsko.

Palant.

- Jestem zajęta, musisz poczekać - odparłam.

- Ja pierdziele, idiotko przecież widzisz, że się spieszę! - rzucił.

Teraz to przesadził.

- Przepraszam na chwilę - zwróciłam się do klientki. - Niech pani coś wybierze, ja zaraz wrócę.

Uśmiechnęłam się do niej, a kiedy ona zrobiła to samo i się zgodziła, wstałam. Pociągnęłam Cadena za rękaw bluzy, kawałek dalej.

- Odstraszasz klientów, nie widzisz? - spytałam zirytowana.

Teraz gdy stałam tak blisko niego, zauważyłam, że sięgałam mu do klatki piersiowej.

- To zawołaj mi Zane'a do cholery! - powiedział głośno.

Dlaczego nie mógł tego zrobić sam? Wkurzona poszłam do drzwi od drugiego pomieszczenia, w którym Lucas, Zane i Josh byli w trakcie robienia tatuażu.

- Zane, Caden przyszedł i chce z tobą pogadać. To chyba ważne - rzuciłam miło.

Przerwał to co robił, powiedział coś do faceta, którego tatuował i podszedł. Wyszliśmy, on podszedł do Cadena, a ja wróciłam do klientki. Jednym uchem słuchałam jej, a drugim ich.

- Daj mi klucze do mieszkania - powiedział Caden.

To było takie ważne?

- Zapomniałeś z domu rodziców, czy nie chcesz tam wracać? - zapytał Zane, wyciągając klucze z kieszeni.

- Awaryjna sytuacja - odpowiedział Caden.

- Aa okej - rzucił jego współlokator, najwyraźniej rozumiejąc co to znaczy.

Ja nie rozumiałam.

- Dzięki stary, ratujesz mnie - podziękował mu szybko.

Zane wrócił do tamtego pomieszczenia, a Caden wychodząc nachylił się nade mną.

- Następnym razem spróbuj nie podsłuchiwać, artystko.

***

Lucas kazał mi i Zane'owi wracać z pracy razem, bo kończyliśmy dzisiaj o tej samej godzinie.

- Jak ci się podoba w Bristolu? - zapytał.

Szliśmy pieszo.

- Jak na razie jest całkiem fajnie - odpowiedziałam powoli.

Potem już się nie odzywaliśmy. Doszliśmy do bloku i tam weszliśmy. I wtedy pożegnałam się z Zane'em, odpowiedział mi tym samym i wszedł do mieszkania na przeciwko. Co znaczyło... że Caden też mieszka na przeciwko mnie. Cholera. Ten dupek mieszka na przeciwko mnie!

Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Jedyne co chciałabym teraz zrobić to iść spać. A co mi szkodzi? A więc położyłam się, lecz przerwała mi Amaya, która nagle weszła do mojego pokoju. Nie zamknęłam drzwi.

- Esme! - powiedziała głośno, a obok niej zauważyłam Lydię. Amaya szturchnęła mnie w nogę. - Wstawaj! Idziemy na imprezę! Woho!

- Nie idę. Za bardzo chce mi się spać - jęknęłam.

- Wstawaj! - odezwała się Lydia. - Nie będziesz leżeć w domu, podczas gdy my będziemy się świetnie bawić!

Czy one muszą tak krzyczeć?

- Dobrze, pójdę - odpowiedziałam.

***

Pół godziny później, byłam już w jakimś klubie. Siedziałam na kanapie z Amayą, Lydią, Olivią, Crystal i Eliasem. My byliśmy dziś osobami, które piły mało. Lecz Lucas, Zane, Cameron i Xavier siedzieli przy barze i mieli plan upić się do nieprzytomności.

- Ej, Elias gdzie jest Caden? - zapytała Olivia.

- A skąd ja mam wiedzieć? - odpowiedział jej Elias.

Dopiero zauważyłam, że go z nami nie ma. I szczerze mówiąc cieszyłam się z tego.

- A czy to takie ważne? Może i lepiej, że go z nami nie ma? - powiedziałam.

- Tylko, że Caden jest zawsze na każdej imprezie - odparła Crystal.

- A na tej go nie ma i to jest dziwne - dodała Amaya.

- Zane! - zawołała go Lydia.

Brunet podszedł do naszego stolika, a ja się napiłam. Odparł się rękami o stół i spojrzał na Lydię, która go zawołała. Jednak to Amaya zdecydowała się zapytać:

- Wiesz gdzie jest Caden?

- W domu - odpowiedział obojętnym głosem.

- Ale czemu go tu nie ma? - spytała Lydia.

- Bo nie ma dżemu - odpowiedział i wrócił do baru.

Czyli tyle się dowiedzieliśmy.

- Mam jeszcze asa w rękawie - rzuciła Lydia. - Cameron! - wrzasnęła.

Cameron podszedł i z powodu iż jego dziewczyna siedziała na końcu kanapy, usiadł obok niej.

- Co jest?

- Wiesz może czemu nie ma tu Cadena? - spytała.

- Pewnie poleciał gdzieś znowu - odpowiedział obojętnym głosem.

Pocałował Lydię i poszedł.

- No i mamy odpowiedź! Pijemy dalej! - odparła szczęśliwa blondynka.

Dlatego piliśmy dalej, rozmawiając na różne nic nieznaczące tematy. Później dołączyli do nas też chłopcy. A przez moje myśli co jakiś czas przelatywała myśl: Widziałam Cadena dziś rano. Czy w ciągu tych kilku godzin zdążyłby gdziekolwiek polecieć.

Crazy FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz