Rozdział 5

10 2 9
                                    

Dwa dni później, trzydziestego kwietnia siedziałam w studiu i szkicowałam, pewien kwiatek. Cały czas coś mi nie wychodziło, więc byłam trochę podenerwowana, gdy nagle do studia weszły dwie osoby. W tym jedna, której się nie spodziewałam.

Był to Caden z jakąś blondynką, która była bardzo ładna, szczupła i pewnie, tak jak powiedziała mi ostatnio Amaya, była tą "dziewczyną na kilka dni". Odłożyłam szkicownik na bok i na nich spojrzałam.

- Lucas robi tatuaż - poinformowałam go.

Popatrzył mi głęboko w oczy, przez co przeszedł mnie dresz. Pokiwał głową i przeniósł wzrok na dziewczynę, nakazał jej kiwnięciem głowy usiąść. Usiadła położyła nogę na nogę i popatrzyła na bruneta.

I sama nie wiem dlaczego wypowiedziałam kolejne słowa. Może po prostu, byłam zmęczona nieudanym rysunkiem? A może bolało mnie patrzenie na parę - którą sama nie wiem czy byli - gdy byłam po rozstaniu?

- To co Caden, kiedy kolejna kawa? - zapytałam z uśmiechem.

Blondynka wydawała się zdezorientowana.

- Umawiasz się z nią? - spytała z wyrzutem i wstała.

- Co? Z tą szmatą? Nawet tak nie mów - przyciągnął ją do siebie.

Ja szmata? Teraz to się doigrał.

- Nie wierz, mu w ani jedno słowo mówię ci - ostrzegłam ją. - Ma nową laskę, co jakiś czas. Dobrze ci radzę.

Teraz to powstrzymywałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Może i rzeczywiście zachowałam się jak szmata, ale i tak by ją tylko wykorzystał. Obserwowałam jak dziewczyna odpycha od siebie chłopaka i wychodzi zdenerwowana. Brakowało tylko popcornu. Caden, gdy tylko dziewczyna wyszła obdarzył mnie takim spojrzeniem jakby chciał mnie zabić.

- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał groźnie, podchodząc do lady.

- A nie mówiłam prawdy? - spytałam pewnie.

- Nawet jeśli, to nie musiałaś jej tego mówić - odpowiedział z oburzeniem.

Westchnęłam cicho. Nie chciałam ciągnąć tego tematu, ale on chyba też nie, bo po chwili uśmiechnął się zadziornie i dodał:

- Naprawdę chcesz iść ze mną na kawę? - spytał. - Tym razem ja płacę.

Prychnęłam cicho i pokręciłam głową.

- Powiedziałam tak tylko po to, aby uratować tą dziewczynę - rzuciłam szybko.

Chciałam sięgnąć po telefon, aby zobaczyć godzinę, lecz mój ruch się nie udał i mój szkicownik, spadł na podłogę. Szlag. Otworzył się na stronie gdzie namalowany był słoń. Taki sam kiedyś powstał w mojej wyobraźni i w moim prywatnym zeszycie, więc postanowiłam, że umieszczę go i w tym, bo może komuś się spodoba. Caden spojrzał na szkicownik.

- Mnie nie oszukasz, artystko - powiedział z uśmiechem, nawiązując do mojej odpowiedzi. - Masz talent.

Po tych słowach podwinął lekko koszulkę do góry. I wtedy moim oczom ukazał się identyczny słoń jaki powstał w mojej wyobraźni. Caden wyszedł ze studia, a ja dalej siedziałam za ladą, wpatrzona w miejsce gdzie stał wcześniej i zastanawiałam się czy ten tatuaż miał dla niego znaczenie. Bo ja miałam taki sam i dla mnie miał duże znaczenie.

Crazy FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz