Minął tydzień od kolacji i 3 dni od przylotu na Euro.
Tak się cieszyłam, że tata zaczął akceptować moją relację z Jude'm. A to wszystko dzięki mamie.
Ostatnio z chłopakiem ponownie pojawiliśmy się w kawiarnii. Stało się to naszą małą tradycją.Dziś był mecz z Serbią. Właściwie byliśmy już na stadionie.
- Powodzenia Judie. Wierzę w ciebie i w waszą drużynę. - mówiłam do przyjaciela, gdy zaraz miałam opuścić szatnię i iść z Beccą i dzieciakami na trybuny.
Jude tak mocno mnie przytulił, że po chwili brakowało mi tchu. Chyba to poczuł bo puścił mnie i na pożegnanie pogłaskał po głowie.
- Musisz iść Lind. - powiedział, a ja pokiwałam głową.
Przed wyjściem z szatni podeszłam do taty i sama nie pamiętam o czym z nim gadałam bo buzowało w mnie dużo emocji.
Po rozmowie z tatą, poszłam do Rebecci i po chwili ruszyłyśmy na trybuny. Przez 30 minut siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Naprawdę dobrze zaczęłam się z nią dogadywać.- Lindy jaki obstawiasz wynik? - zapytał Ronnie, gdy do meczu pozostało zaledwie 15 minut.
- Hmm... 1:0 dla Anglii. - odpowiedziałam, na co chłopczyk uśmiechnął się.
Podszedł do barierki i oglądał rozgrzewającą się drużynę.
- Jak tam między tobą, a Jude'm? - spytała Becca, trzymając True na kolanach.
- Dobrze, przyjaźnimy się. - odparłam i spojrzałam na boisko. Próbowałam odszukać zawodnika z numerem 10, ale było tu ich tyle, że mi się mieszało.
- Przyjaźnimy? Bo mi tu wygląda na coś więcej. - zachichotała, przez co ja zjechałam ją wzrokiem.
- No co! Tak do siebie pasujecie, super się dogadujecie. Ja się nie zdziwię, jak niedługo będziesz mi mówić, że chodzicie na randki i jest super chłopakiem.
- Jedyne co ci będę opowiadać to, że w Londynie chodzimy często na gorącą czekoladę. - uśmiechnęłam się na myśl o tym napoju. Wiąże się z nim dużo wspomnień. - Ten lokal stał się naszą ulubioną miejscówką na ... przyjacielskie wyjścia.
- Randki. - poprawiła mnie dziewczyna.
- Ja to traktuje jak spotkania, a co druga strona o tym sądzi to już nie mój interes. - wzruszyłam ramionami, a gdy ponownie spojrzałam na murawę, obydwie drużyny stały przygotowane do odśpiewania hymnu. Wstałyśmy z miejsc, bo najpierw była kolej Anglii. Później hymn odśpiewała Serbia, a ja tylko odliczałam do momentu aż mecz się rozpocznie.
No i w końcu rozległo się gwizdnięcie.
- Zaczęło się! - wykrzyczał podekscytowany Ronnie.13 minuta meczu.
Siedziałam na krzesełku, a mały Foden na moich kolanach.
- Gooooll! - wykrzyknął mały, a ja aż podskoczyłam. Wstaliśmy z miejsc i zaczęliśmy się cieszyć. Jude Bellingham strzelił gola, a później pokazał w moją stronę serduszko. Czy to nie urocze?
- Ciocia on tu pokazuje serce! To do ciebie? - spytał Ronnie.
- Niestety tego nie wiem. - pogłaskałam chłopczyka po głowie. Dobrze wiedziałam, że gest był wykonany w moją stronę
- Może cię kocha, tak jak tata mamę. - powiedział zaciekawiony.
- Niee, my się tylko kolegujemy. - poprawiłam Ronnie'go na co pokiwał głową.
~~~
- Domyśliłaś się, że to do ciebie było to serce? - spytał Jude.
- No ba, jakbym mogła się nie domyśleć. - powiedziałam pewnie. - Nie miałbyś do kogo tak pokazac.. no chyba, że do mamy.
- A skąd wiesz? Może mam dziewczynę i to do niej pokazałem? - zaczął się ze mną droczyć.
- Jakbyś miał to bym wiedziała. - przewróciłam oczami.
- A może to ukrywam?
- Nie ukrywałbyś przede mną tego. - ponownie przewróciłam oczami, a gdy przechodziliśmy akurat obok mojego pokoju, zapytałam: - Wejdziemy na chwilę? Muszę się przebrać, jak mamy iść na spacer.
- Jasne. - powiedział z uśmiechem. Sięgnęłam do kieszeni po kartę i otworzyłam drzwi.
- Sama mieszkasz? - spytał siadając na łóżku.
- Jak widać - odparłam, sięgając po bluzę.
Wzięłam z walizki również dresy. Była 22 więc szanse, że będzie mi ciepło w krótkich spodenkach były zerowe.
Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie jeansowe szorty, a zmieniłam je na czarne, cieplutkie dresy.
- Ał. - usłyszałam delikatne jęknięcie, więc wsunęłam szybko bluzę i wyszłam z łazienki.
- Coś się stało? - spytałam, patrząc na chłopaka.
- Chyba naciągnąłem sobie mięsień. - westchnął Jude.
- Daj rozmasuje ci. - powiedziałam i usiadłam obok na łóżku. - Gdzie cie boli? - spytałam, a Jude pokazał tylko na ramię.
Położyłam swoje ciepłe dłonie na jego skórze i zaczęłam wykonywać powolne ruchy.
Masowałam go jakieś 10 minut.
- Dziękuje ci Lind, chociaż bolało to był najprzyjemniejszy masaż w moim życiu. - powiedział z uśmiechem, na co ja również się uśmiechnęłam.
- Bo wykonywałaś go ty. - dodał.
- Oj nie przesadzajmy. Masażystką dobrą nie jestem, uwierz, że profesjonalistka zrobiłaby ci lepszy. - zaśmiałam się.
Po kilku minutowej rozmowie wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się w stronę pobliskiego parku.
- Co sądzisz o naszym pocałunku sprzed tygodnia? - spytał Jude, gdy spacerowaliśmy już po parku, a nasze ręce były splecione.
- Szczerze to nie wiem co sądzić.. - wydukałam. - Może o tym zapomnijmy? Będzie chyba tak lepiej.
- Zależy dla kogo. - westchnął.
- W sensie? Nie chcesz o tym zapominać? - spytałam zdziwiona.
- No nie. To było... fajne. Podobało mi się. - powiedział jakby zestresowany.
- Ja nie mówię, że mi się nie podobało, bo podobało ale.. nie uważasz, że może to zepsuć naszą przyjaźń? - spytałam.
- Nie wiem.. - wymruczał pod nosem.
- Dobra zmieńmy temat. Jak się czujesz po meczu? Jak nastawienie przed kolejnym? - zaczęłam wypytywać.
- A może najpierw ty powiesz swoją opinię. - Bellingham uśmiechnął się.
- Moją opinię już znasz, a poza tym nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - uniosłam kącik ust, na co Jude przekręcił zabawnie oczami.
- Bardzo się cieszę, że wygraliśmy to jeszcze dzięki mnie. - poruszył zabawnie brwiami.
- Następny mecz macie z Danią, prawda? - spytałam, aby się upewnić.
- O, czyli jednak interesujesz się piłką. - zachichotał.
- Tata. - zaczęłam. - Wiem to od taty. Trąbił w domu o tym od miesiąca i nie dawało mi to spokoju.
Jude ponownie się zaśmiał.
- Odpowiadając na pytanie. - odchrząknął. - Tak z Danią. Jaki obstawiasz wynik?
- Hmm, może 1:1? - zastanowiłam się.
- Remis? No nie wiem. - powiedział, przedłużając ostatnie słowa.
- A zakład? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dobra. Jak wygrasz zabieram cię na kolację po Euro. W zasadzie to randkę. - mówiąc ostatnie zdanie na jego twarzy ukazał się jego charakterystyczny uśmieszek.
- A jak ty wygrasz too.. - zaczęłam.
- To zrobisz mi masaż. - podekscytował się Jude.
- Chciałam powiedzieć coś innego, ale oki. - cmoknęłam ustami.
- Powiedz.
- Nie, twój pomysł jest o niebo lepszy. - odparłam.
A co ja mu będę mówić, że miałam na myśli, że go pocałuje? To był jedyny pomysł jaki przyszedł mi na myśl, ale na szczęście nie musiałam go wygłaszać na głos.
Spacerowalibyśmy dłużej gdyby nie nadchodząca burza. Gdy piorun pojawił się na niebie, podskoczyłam.
- Boisz się Lindy? - spytał zmartwiony.
- Troszkę.
- Czego tu się bać, słodka?
- Wszystkiego. - przeraziłam się kolejnego grzmiotu.
- Nie zastanawiajmy się tylko biegnijmy bo zaczyna kropić.
- To wskakuj na barana. - wykrzyczał, więc to zrobiłam.
Zaczęło lać - dobrze przeczułam - więc zaczęliśmy biec. Biegliśmy tak szybko, że nie zorientowałam się nawet, że jesteśmy już pod hotelem.
Wróciłam na ziemię i poszliśmy odrazu do windy.
- A ty gdzie masz pokój? - spytałam gdy byliśmy pod moimi drzwiami.
- Odrazu obok ciebie, po prawej. - puścił mi oczko i zniknął w korytarzu. Weszłam do pokoju i sięgnęłam do walizki po jakąś koszulkę i spodenki, bo byłam cała przemoknięta. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie ubrania i założyłam nowe.
Postanowiłam, że nie ma co robić w tym pokoju, więc pojadę na dach hotelu zobaczyć widoki. Sięgnęłam po telefon, wzięłam kartę i wyszłam z pokoju. Skierowałam się odrazu do windy i wcisnęłam przycisk 6.
Gdy przekroczyłam drzwi prowadzące na taras widokowy, poczułam zimny, przyjemny wiatr.
Usiadłam na jednym z wolnych krzeseł, położyłam głowę na oparciu i oglądałam widoki.
- Ładnie tu, prawda? - usłyszałam męski głos, więc odwróciłam się za siebie.
- Co tu robisz, Phil? - spytałam zdziwiona. Jest prawie 24, myślałam, że nikogo tu nie spotkam.
- Tak sobie przyszedłem, widzę, że wpadłaś na ten sam pomysł. - uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Przyszłam bo byłam ciekawa widoków. - odparłam opierając ponownie głowę o oparcie fotela. - A gdzie zgubiłeś swojego współlokatora?
- Już komaruje pod kołderką. - zaśmiałam się, gdy wyobraziłam sobie jak słodko musi to wyglądać.
- Jak jeszcze nie spał, opowiadał mi o tobie.
Wywaliłam oczy.
- Mam się bać?
- Tak. - zacisnęłam usta w cienką linię. - Żartuje. Mówił mi, że byliście na spacerze, bałaś się burzy.
- Serio akurat to? - westchnęłam.
- No co, ja też się boje. - uśmiechnął się. - Mówił, że odkąd cie poznał ciągle chodzisz mu po głowie i nie może przestać o tobie myśleć. Chyba mu się spodobałaś Lind
- Ja? Jesteśmy tylko przyjaciółmi, Phil. - tłumaczyłam.
- Tak? A namiętny pocałunek w twoim pokoju i trzymanie za ręcę podczas spaceru to tak po przyjacielsku?
- Japierdziele, to też wiesz?
- No a jakżeby inaczej.
- To on ci całą historię naszej przyjaźni powiedział? - zapytałam.
- No tak z 3/4 napewno.
- Aha. Czyli mówił ci, że mu się podobam? - spytałam dla upewnienia.
- No tak, głupku. Mówiłem ci to. - zaśmiał się.
- Ale ja go traktuję jak... no przyjaciela. Chyba.
- A on... - odchrząknął. - Gdy cie pierwszy raz zobaczył byłaś ubrana w białą spódniczkę i różowy t-shirt. Na nogach miałaś swoje ulubione adidasy courty, też różowe. Twoje włosy były lekko pokręcone, a na twarzy miałaś przeciwsłoneczne okulary. - wziął przerwę na oddech. - Mówić dalej?
- Ty to wszystko tak pamiętasz? Tak ci mówił? - spytałam niedowierzając.
- Oczy mu odrazu rozbłysły. Na początku trzymał się od ciebie z daleka bo bał się co powie trener. Później stopniowo zaczął cię zagadywać. Twój tata nie był zadowolony, nawet ja pamiętam jego wykład, że nie jest na randce. - na ostatnie zdanie zaśmiałam się.
- Tak mi mówił. Wszystko zapamiętałem bo co jestem z nim sam na sam ciągle o tym wspomina. On jest w tobie zakochany.
- Pogadam z nim w wolnej chwili. - uśmiechnęłam się, wstałam i poklepałam chłopaka po ramieniu. - A teraz idę spać. Dzięki za informację, Dobranoc.
- Dobranoc Lind - powiedział Phil gdy ja klikałam przycisk windy.
Po kilku minutach byłam już w pokoju. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
CZYTASZ
,,Hot Chocolate" | Jude Bellingham
Teen Fiction19-letnia Lindsey to mieszkająca w Anglii, córka Garetha Southgate'a. Jako, że jest córką trenera reprezentacji, czasem zdarza jej się pojawić na treningu. Jude Bellingham to 21-letni piłkarz, który odrazu przykuwa jej uwagę, tak samo jak ona przyk...