XVI

351 7 3
                                    

Siedziałam właśnie na blacie w kuchni i czekałam, aż woda się zagotuje, bo chciałam zrobić sobie kawę mrożoną.
- Cześć młoda. - usłyszałam głos Jude'a, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Hej. - przywitałam chłopaka, który po moich słowach złączył nasze usta w pocałunku. - Ty nie na treningu?
- Jestem już po. - położył swoje ciepłe dłonie na mojej odkrytej talii, a przez moje ciało przeszedł miły dreszcz. - Jakie plany na dzisiejszy wieczór?
- W tym problem, że ich nie mam.
- Hmm. Może pooglądamy gwiazdy?
- Romantycznie. - cmoknęłam ustami i zeskoczyłam z blatu, sięgając po czajnik. - Chcesz też?
Chłopak pokiwał głową, więc wyjęłam jeszcze jedną szklankę i zalałam obydwie kawy.
Następnie wzięłam dwie szklanki z mlekiem i lodem i dodałam do tego kawę.
Na koniec udekorowałam bitą śmietaną.

Wraz z Jude'm usiedliśmy na ogródku i przyglądaliśmy się niebu.
- Abigail pisała mi wczoraj, że urządzają Baby Shower w sobotę. - upiłam łyka kawy. - I nas zapraszają.
- O brzmi super. - chłopak uśmiechnął się, przez co zrobiłam to samo.
- Szczerze nie spodziewałam się, że to nadejdzie tak szybko. Abby jest starsza ode mnie o dwa lata, ale ja nadal pamiętam jak przyleciała do mnie do Niemiec bo zerwała z chłopakiem. Później poznała Trenta i się zakochała. A teraz spodziewają się dziecka.. - oparłam swoją głowę o ramię chłopaka.
Jude położył dłoń na moich włosach i zaczął je głaskać.
- Będziesz chrzestną? - spytał.
- Tak. - złapałam za szklankę kawy. - A chrzestnym jej brat.
Jude pokiwał tylko głową, a później między nami panowała cisza.
~~~
Byliśmy właśnie w samolocie. Lecieliśmy do rodziców Jude'a, moich rodziców oraz na Baby Shower do Abigail i Trenta.
Bardzo ich lubiłam, byli przesympatyczni.
Mój chłopak przyciął sobie drzemkę, a ja przykryta kocem czytałam sobie książkę.
Kątem oka widziałam jak chłopak zaczyna się budzić. Czułam na sobie jego wzrok, więc spojrzałam w jego stronę.
- Za ile będziemy? - spytał, a po chwili ziewnął.
- Zaraz będziemy lądować. - pocałowałam jego spierzchnięte usta i wróciłam do czytania.
Nie myliłam się. Kilkanaście minut po moich słowach znajdowaliśmy się już na płycie lotniska.

- Trochę tu zimno. - wycedził Jude, gdy szliśmy w stronę auta.
- Jesteś w końcu w Anglii, a nie w gorącej Hiszpanii. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Weszliśmy do wypożyczonego samochodu i odrazu ruszyliśmy w trasę. Wychowałam się w Anglii, a chyba nigdy w życiu nie byłam w Birmingham. Rozglądałam się przez okno, lecz po chwili moje powieki przymknęły się i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
- Lindy. - usłyszałam przez sen głos Jude'a, więc uchyliłam oczy i zobaczyłam, że stoimy pod domem.
- Jesteśmy. - pocałował moje czoło i wysiadł z auta.
Ziewnęłam i wypełzałam się powoli z pojazdu.
Poczułam odrazu zimne, angielskie powietrze, które kiedyś towarzyszyło mi codziennie.
Gdy Jude wyjmował z bagażnika walizki, a ja stałam obok i mu się przyglądałam, w drzwiach domu pojawiła się mama chłopaka.
- Dzień Dobry pani Denise. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć Lindsey. Błagam tylko nie pani. - również się uśmiechnęła i mnie przytuliła.

Weszliśmy do domu, który był bardzo przytulny, taki rodzinny. Znałam rodziców Jude'a już od dawna, lecz dziś pierwszy raz byłam u nich w domu.
Zaraz dołączyli do nas Jobe i tata braci czyli Mark.
- Pomóc w czymś? - spytałam, gdy weszłam do kuchni.
- Jakbyś mogła, to pomieszaj sałatkę. - powiedziała, unosząc kącik ust.
- Jasne. - uśmiechnęłam się, ukazując swoje białe uzębienie i złapałam za łyżki aby wykonać moje zadanie.
- Jude mówił mi, że jedziecie też do Trenta i twojej przyjaciółki. - powiedziała Denise, spoglądając na mnie.
- Tak. Ostatnio byli u nas i ogłosili nam, że spodziewają się dziecka. - powiedziałam, kończąc mieszać sałatkę.
- Ciekawe kiedy to od was usłyszymy te słowa. - zaśmiała się kobieta.
- Data jeszcze nie jest znana. - zachichotałam.
- A tak mniej więcej?
- Myślę, że coś w okolicach roku, a jak uważa Jude to nie wiem.
- Co ja?! - chłopak magicznie pojawił się w pomieszczeniu.
- Nic.. - uśmiechnęłam się do pani Denise, a ta zrobiła to samo.
- Sekret. Nie możesz wiedzieć.
- No dobra. - westchnął,wziął dwa soki pomarańczowe i wyszedł.

Zaraz z mamą mojego chłopaka pojawiłyśmy się przy stole i zaczęliśmy jeść.
- Zostajecie na noc? - spytał Jobe.
- Nie. - odpowiedział Jude i spojrzał na mnie.
- Jedziemy dziś jeszcze do moich rodziców, więc tam zostaniemy, a rano pojedziemy do Trenta i Abigail. - odparłam i nabiłam na widelec resztkę mojego makaronu.
- Ciekawe jaka będzie płeć. - mówiąc to, Denise spojrzała na mnie. Znowu ten temat..
Wiadomo, że chciałam mieć dziecko, ale totalnie nie wiedziałam czy Jude byłby na to gotowy i czy by chciał. Niby jesteśmy już razem dwa lata i go dobrze znam, ale w tej kwestii nie wiem nic.
Ocknęłam się, po czym odchrząknęłam.
- Też mnie to ciekawi. - powiedziałam krótko i złapałam za sok.

I tak nam minął calutki dzień.
Po obiedzie z rodzicami Jude'a, pojechaliśmy do moich rodziców. Spędziliśmy u nich super wieczór.
——————
Znowu krótki rozdział, ale macie bo wiem, że czekacie.
W nadchodzących 3 dniach nie wiem czy będą rozdziały tak codziennie czy co ileś dni bo nie będzie mnie w domu. Mam nadzieje, ze rozumiecie.

Myślałam tez żeby napisać książkę o Hectorze Forcie. Co myślicie o tym? Dajcie znać!

,,Hot  Chocolate" | Jude BellinghamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz