VI

466 15 0
                                    

Kolejny dzień, kolejne emocje. Dziś był mecz z Danią. Gdy byłam już umyta, ubrałam białą koszulkę reprezentacji z granatowymi wstawkami i również granatowe lniane spodenki. Na stopy wciągnęłam samby w czarnej kolorystyce, a na ramię zarzuciłam torbę w tym samym kolorze.
W rękę wzięłam kartę do pokoju oraz telefon i wychodząc zamknęłam za sobą drzwi.
- Lindy! - usłyszałam słodki głosik True, która zaczęła biec w moja stronę.
Gdy była już blisko wzięłam ją na ręce i zaczęłam podrzucać.
W oddali zobaczyłam Ronnie'go, który do nas się zbliżał.
- Hej, Lind. - odezwał się i przybił mi żółwika.
- Cześć Ronnie. Jak nastawienie przed meczem? - spytałam.
- Super! - podskoczył. - Śniło mi się dziś, że tata strzelił gola.
- O to super. Może się to spełni. - uśmiechnęłam się do chłopca i pogłaskałam go po czubku głowy.
- A ja was wszędzie szukam! - usłyszałam rozbawiony głos Rebecci.
~~~
- Phil opowiadał mi wczoraj, że byliście na dachu i mówił ci o tym co czuje do ciebie Jude. - powiedziała Becca, gdy siedzieliśmy na swoich miejscach.
- Tak. - odchrząknęłam. - Przyszłam sobie na dach, a zaraz słyszę za sobą głos. Wystraszyłam się jak nie wiem.
Rebecca się zaśmiała.
- A ty cos do niego czujesz? - spytała, krzyżując ręce na piersi.
- Przyjaźń.
- Ale w sensie takim czy mogłabyś z nim być. - sprostowała.
- Może... nie wiem. - westchnęłam. - Rozmawiałam o tym ostatnio z moją przyjaciółką, Abigail. Stwierdziłam, że z jednej strony jest dla mnie przyjacielem, ale z drugiej może i chciałabym z nim być. Ale czy ja jestem gotowa na takie życie? Nie dosyć, że jestem córką trenera i każdy o mnie gada, to co będzie jak będę dziewczyną piłkarza za którym szaleją dziewczyny.
- Słuchaj. Przed związkiem z Philem też zastanawiałam się, jak to będzie. Czy ja dam sobie radę z kamerami na każdym kroku. Dałam. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci, a jedno w brzuszku. Nie prowadzę instagrama, daje sobie radę. - uśmiechnęła się. - Nie patrz na to, że będziesz w centrum uwagi. Patrz na to czy ty serio go kochasz i mogłabyś z nim być.
Na słowa dziewczyny pokiwałam tylko głową. Miała rację.
Więcej czasu na rozmyślanie niestety nie miałam. Zajęłam się meczem.
13'
GOOOL! Anglia prowadzi 1:0!
Wszyscy kibice naszej reprezentacji zaczęli skakać.
Chyba zaczęłam interesować się piłką. Może to dzięki Jude'owi?

34'
1:1. Tym razem kibice Danii zaczęli wiwatować. Ronnie spojrzał na mnie zrezygnowany, a ja pogłaskałam go po głowie.
- Jeszcze będzie dobrze. - Uniosłam kącik ust.

No niestety nie miałam racji. Do końca meczu utrzymał się remis.
Gdy kibice zaczęli się zbierać my weszliśmy na murawę.
- Tata! - usłyszałam krzyk Ronnie'go, który zaczął biec w stronę Phila. Za to True była na moich rękach i bawiła się moimi brązowymi, kręconymi włosami.
- To kiedy ta randka? - usłyszałam znajomy głos.
- Hmm? O czym ty mówisz? - udałam, że nie wiem.
- No jak to o czym pani Southgate? - zaśmiał się.
- Nie wiem, panie Bellingham. Na żadną randkę się nie umawialiśmy. - uśmiechnęłam się i oddałam dziewczynkę w ręce jej mamy, po czym odeszliśmy trochę na bok. - A tak serio. Chyba po mistrzostwach no nie?
Chłopak pokiwał jedynie głową.
- A gdzieś byś chciała iść?
- Na gorącą czekoladę.
- Pytam o jedzenie. - poczochrał mnie po włosach
- Zadecyduj sam.
- Dobrze. - odpowiedział i dał mi pstryczka w nos.
Mój telefon zawibrował, więc wyjęłam go z kieszeni spodni i kliknęłam w powiadomienie.

                                      Abigail :)
A: Słodko razem wyglądacie!
L: Że co?
A: No ty i Jude!!!!!
L: Czemu mi to mówisz w tym momencie?
A: Ujęli was w telewizji! Boże bądźcie parą błagam! Miejcie gromadkę dzieci, chce być chrzestną :3
L: W telewizji?! Pierdzielisz..
A: No nie. Skończyli przed chwilą transmitować mecz, a mój tata jak zwykle został na tym kanale. No i było ujęcie, że pokazywali stadion czy coś, nie wiem, tata tylko krzyknął ,,Patrz, Lindsey widać", a ja w szoku:0
L: Było widać jak rozmawiam z Jude'm? Boże, żartujesz?
A: Czemu miałabym żartować?
L: Mi już wystarczy artykułów o mnie.
A: Będziesz sławna na cały świat, jako Lindsey Bellingham. Sławna tancerka i żona piłkarza, AAAAA!!!!
L: Oszczędź sobie Ab, kończę.
A: Papa Bellingham.
L: Papa Williams
A: Nie zaprzeczyłaś!!!
L: Zamknij się
——————————
Czy ja coś mówiłam, że Rebecca ma rację, mówiąc, że mam nie zwracać uwagi na to, że będąc w otoczeniu Bellingham'a będę w centrum uwagi?

- Sory, musiałam odpisać Abigail. - podrapałam się po głowie.
- Na spokojnie, nic się nie stało. - Jude uśmiechnął się, co sprawiło, że zrobiłam to samo. Ten uśmiech był czarujący.
- Jak wrócę do hotelu idziemy na spacer? - zaproponował.
- Gorzej jak złapię nas znowu burza. - zaśmiałam się.
- Ale jak najbardziej jestem chętna.
- To świetnie. - uniósł kąciki ust ku górze. Miałam ochotę go pocałować. Złączyć te moje, delikatnie powiększone usta z tymi jego naturalnie dużymi.  - Hm?
- Co? - ocknęłam się.
- Powiedziałaś przed chwilą stop. - patrzył na mnie z podniesioną brwią.
- Wydawało ci się. - uśmiechnęłam się sztucznie. Kurna ja serio pomyślałam na głos? Lindsey ty debilu.
- Mhm. - zaśmiał się.
- To w takim razie umówieni? - spytałam.
- No. Już mam pomysł gdzie cie zabiorę.
- Ciekawa jestem.
- Lindy, jedziemy? True narzeka, że jest zmęczona. - usłyszałam głos Rebecci, więc odwróciłam się do niej.
- Jasne, możemy wracać. - uśmiechnęłam się i przejęłam na ręce True. - Do zobaczenia. - szepnęłam, na co chłopak uśmiechnął się.

Jude
Siedziałem w autokarze. Wracaliśmy z stadionu do hotelu. Nie mogłem się doczekać, aż wyjdę z nią na spacer. Ja się naprawdę zakochałem. Dziewczyna po prostu mnie czarowała. Z dnia na dzień czułem, że coraz bardziej się zakochuje, tylko był mały haczyk... traktowała mnie tylko jak przyjaciela. Jude Bellingham i Lindsey Southgate to p r z y j a c i e l e.
A czemu nie para? Może jej wyznaj co czujesz?

Poczułem przyjemny dreszczyk, gdy zobaczyłem hotel, w którym mieszkaliśmy. Wyszedłem nawet jako pierwszy z autokaru, żeby ją jak najszybciej zobaczyć. Słyszałem gadającego za mną Trenta, ale nawet nie zapamiętałem co mówił.
W końcu gdy byliśmy w windzie spytał:
- W mordę jeża, co brałeś, że tak zapierdalasz jak torpeda?
Roześmiałem się.
- Nic nie brałem, po prostu śpieszę się do kogoś.
- Aha, ja już cię znam. Ktoś czyli Lindsey Southgate. - uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
- No może to i prawda, i co? - spytałem wychodząc z windy.
- No nic nic. Podoba ci się.. widzę to.
- Ni.. No dobra nie będe kłamał. Tak.
- To pogadaj z nią o tym.
- Chyba na spokojnie po euro..
- Jak chcesz, lecę do pokoju. - cmoknął ustami i zniknął w korytarzu.
Umyłem się, przebrałem w jakieś 15 minut. Wyszedłem z pokoju i zaraz byłem pod pokojem Lindy.
Lindsey
Leżałam na łóżku i nagle usłyszałam pukanie.
- Cześć Lind. - przeszedł mnie miły dreszcz gdy usłyszałam niski znajomy głos.
- Cześć Jude. - uśmiechnęłam się, zapraszając go do pokoju.
- Zaraz pójdziemy, daj mi chwilkę. - odparłam, wchodząc do łazienki.
Rozpuściłam swoje kręcone włosy i spojrzałam na siebie w lustro. Masz jedno zadanie. Pogadać z Jude'm co uważa o waszej relacji.
Wyszłam z łazienki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to śpiący chłopak na moim łóżku. Słodki.
Postanowiłam, że nie będe go budzić. Albo będzie tak do rana albo sam się zaraz przebudzi. Położyłam się obok niego i zaczęłam przeglądać instagram.
Poczułam nagle ciężar na brzuchu, w postaci głowy Jude'a, więc zaczęłam bawić się jego włosami.
W końcu moje oczy zaczęły same się przymykać, aż w końcu zapadła ciemność.

,,Hot  Chocolate" | Jude BellinghamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz