IV

544 12 0
                                    

- Zdziwiłam się, bo tata zachowywał się normalnie. To on zaproponował Jude'owi przyjście na kolacje. - opowiadałam mamie, gdy chłopaka nie było chwilowo w kuchni.
- Hmm.. maczałam w tym palce. - zaśmiała się rodzicielka.
- No właśnie, tak podejrzewałam. - uśmiechnęłam się do kobiety i obejrzałam się za siebie bo usłyszałam kroki.
Jude wszedł do kuchni, obdarzył mnie swoim uśmieszkiem, a po chwili poczułam jego rękę obejmującą moje ramiona.
- Fajnie razem wyglądacie. - uśmiechnęła się po uszy mama. My z Bellingham'em spojrzeliśmy się na siebie zdezorientowani. - Jako przyjaciele. - dodała.
- No właśnie mamo. - powiedziałam, a ona zaczęła się śmiać w niebo głosy. - Idziemy do pokoju, jak będziesz potrzebowała pomocy to wołaj.
- Jasne. Idźcie sobie spędźcie czas. - kobieta puściła mi oczko. Ruszyliśmy, więc na górę.
- Ładnie tu masz. - powiedział Jude, rozglądając się po pokoju. Usiadł na łóżko i spojrzał na mnie swoimi brązowymi jak czekolada tęczówkami.
Po chwili znajdowałam się obok niego, opierając głowę o jego ramię.
- To co robimy Lindor. - powiedział przez co się skrzywiłam.
- Jaki kuźwa Lindor? Czy ja ci wyglądam na czekoladę? - spytałam.
- No bo Lind, prawie jak Lindor. - wytłumaczył.
- Ty jesteś głupi. - zaśmiałam się.
Jude spojrzał na mnie ponownie, prosto w moje oczy. Mieliśmy bardzo długi kontakt wzrokowy. Zaczął mi zerkać na usta, więc ja usiadłam bliżej.
Postanowiłam wykonać pierwszy ruch. Przybliżyłam się bardzo do chłopaka. Tak, że nasze twarze dzieliło jakieś 5 centymetrów, a następnie złączyłam nasze usta. Nie na długo...
- Lindy! - usłyszałam krzyk mamy, więc odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam mu w oczy. Jude wzruszył ramionami i wstał z łóżka. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się na schody. Gdy byliśmy na dole zobaczyłam tylko rodziców.
- A gdzie goście? - spytałam zdziwiona.
- Utknęli w korku, niedługo będą. Siadajcie do stołu
Tak jak mama powiedziała, tak zrobiliśmy. Jude usiadł obok mnie i sięgnął po dzbanek soku.
- Chcesz trochę? - spytał, na co w odpowiedzi kiwnęłam głową.
Wziął moją szklankę i nalał mi napoju, a potem sięgnął po swoją.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
- Pobiegnę otworzyć! - powiedziała zadowolona mama i ruszyła w stronę drzwi. Po chwili było słychać pierwsze rozmowy.
- Stresuję się.. - szepnął mi do ucha Jude.
- Czym tu się stresować? Będzie dobrze spokojnie. Moich rodziców już znasz, teraz poznasz ciocię, wujka i ich 4 letnią córkę. - uśmiechnęłam się do chłopaka i odszukałam jego ręki pod stołem.
- Lindy! Jak świetnie cię widzieć. - usłyszałam głos cioci więc przeniosłam wzrok na nią.
- Hej ciociu. Ciebie też dobrze widzieć. - powiedziałam z uśmiechem, wstając z krzesła.
Podeszłam do całej trójki i się z nimi przywitałam.
Cloe, ich córka, trafiła zaraz do mnie na ręce. Chyba mnie lubiła. Wróciłam na swoje miejsce, a mała usiadła po mojej prawej stronie.
- Gareth, widzę, że nawet piłkarza reprezentacji zaprosiłeś. - rzekł mój wujek. - Jestem Adam, miło cię poznać Jude. Jestem pod wrażeniem jak świetnie grasz. - zaczął się ekscytować.
Mój przyjaciel uśmiechnął się szeroko.
Gdy już skończyły się rozmowy usiedliśmy do stołu.
Ja sięgnęłam odrazu po zapiekankę makaronową i nałożyłam sobie troche na talerz.
- Opowiadaj jak przed Euro? - zapytał wujek Adam, między kęsami.
- Normalnie. - uśmiechnął się mój ojciec i spojrzał na chłopaka siedzącego obok mnie. - A ty?
- Chyba też normalnie. - uniósł kącik ust, po czym zerknął na mnie.
- Lindy. - usłyszałam głos taty więc przeniosłam na niego wzrok. - Co do euro. Jedziesz z nami?
- Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. - uśmiechnęłam się szeroko, a w odpowiedzi dostałam uśmiechy taty i Jude'a.

Była 21, goście już pojechali. Siedziałam z rodzicami w salonie. Oni oglądali Titanica, a ja leżałam w telefonie.
- Idę do Abigail. - odparłam, wstając z kanapy. - Wrócę gdzieś za półtorej godziny. - cmoknęłam ustami i poszłam do przedpokoju założyć buty.
Na szafce leżały akurat moje Airpodsy max, więc założyłam je na uszy i wyszłam z domu. Gdy opuściłam podwórko i znalazłam się na głównej drodze, zaczęłam biec. Lubiłam tą czynność przy zachodzie słońca. Totalnie mnie to relaksowało.
Po 15 minutach dotarłam pod dom przyjaciółki. Postanowiłam, że jest trochę późno, żeby pukać do drzwi więc postawiłam na lepszą opcję. Wejście oknem. Abigail mieszkała w parterówce, więc było to łatwiejsze. Podeszłam pod jej okno i gdy zobaczyłam, że dziewczyna siedzi na łóżku z głową wlepioną w książkę postanowiłam cicho zapukać.
Odrazu spojrzała na mnie i widziałam jak się zaśmiała. Zerwała się z łóżka, podeszła do okna i je otworzyła.
- Wiesz, że istnieje coś takiego jak drzwi wejściowe? - zachichotała Abby.
- Wiem, ale postanowiłam, że jest troszkę późno na pukanie. - uśmiechnęłam się, a przyjaciółka jedynie uniosła brew.
- Lindy, jest jeszcze wcześnie. Mój tata przygotowuje kolację, a mama w najlepsze ogląda Plotkarę.
- To ja tylko na chwilę. - wydukałam. - Chwila. Twoja mama ogląda Plotkarę?!
- Jest największą fanką. - zaśmiałyśmy się. - Opowiadaj, co u ciebie mrs. Bellingham.
- Z tym bym nie przesadzała. - odparłam, siadając na łóżko, a Abigail uśmiechnęła się.
- No więc... jak to tam u was? - spytała ponownie.
- Normalnie... przyjaźnimy się. - odchrząknęłam i zaczęłam znowu mówić. - Chociaż.. dziś jak u mnie był to się całowaliśmy.
- Co?! Jak to?!? Opowiadaj! - Abby była tak podekscytowana, że musiałam jej opowiedzieć.
- No siedzieliśmy na łóżku i w końcu tak wyszło. Nie trwało to za długo, bo zaraz zawołała mnie mama. Został na kolację, poznał mojego wujka i ciocię. A teraz zostałam sama więc przyszłam do ciebie. - mówiąc to, widziałam jak przyjaciółka patrzy na mnie z wywalonymi oczami.
- To jest cudowne... - rozmarzyła się. - Ale pani Alice przerwała wam taką świetną chwilę...
- Może to i dobrze. Nie sądzisz, że to mogłoby zepsuć naszą relacje przyjacielską? - zaakcentowałam ostatnie słowo.
- No byście byli parą, chyba fajnie? - zastanawiała się brunetka.
- Już nie wiem co o tym sądzić. - westchnęłam i opadłam na materac. - Z jednej strony jest dla mnie przyjacielem, a z drugiej... - mówiłam, lecz podekscytowana Abigail, przerwała mi.
- Chcesz wziąć z nim ślub, mieć dzieci, 15 kotów, latać prywatnym samolotem, siedzieć w prywatnej loży i oglądać jak gra, chodzić w koszulkach z jego numerem i żyć do końca życia tylko z nim. - rozmarzyła się ponownie moja przyjaciółka.
- No tak jakby... ale chciałam powiedzieć to mniej szczegółowo. - zaśmiałam się po cichu.
- A coś jeszcze z twojego życia mi powiesz? - spytała zaciekawiona. - Nie było mnie tydzień napewno się dużo wydarzyło.
- Gdybyś nie wyjechała sobie do Albanii, gdzie masz internet tylko w hotelu to wiedziałabyś wszystko na bieżąco. - przewróciłam oczami.
- Aj tam, aj tam. Nic ci się nie stanie jak opowiesz mi długą historię. Nie miałam zamiaru wydawać dodatkowych pieniędzy, żeby od ciebie odczytywać. - zaśmiała się moja przyjaciółka.
- O ty szujo! - udałam zszokowanie. - No dobra to tak. Bywałam na treningach, polubiliśmy się, zaczęliśmy chodzić na gorącą czekoladę. To chyba tyle.
- Gorąca czekolada? Jacieee ale fajnie! - uśmiechnęła się szeroko Abby.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Kolacj.. Ojej Lindsey co tu robisz? - spytała mama przyjaciółki.
- Weszłam przez okno... - wydukałam.
- Madre Mia... dziewczyno. Przecież mogłaś normalnie wejść drzwiami! - powiedziała kobieta.
- No wiem wiem.. - uśmiechnęłam się. - Dobrze, ja będę lecieć. Poplotkowałam z Abigail, a teraz czas do domu. - poklepałam przyjaciółkę po ramieniu, pomachałam ręką do jej mamy i wyskoczyłam przez okno.
- Wariatka! - usłyszałam na odchodne krzyk kobiety, przez co uśmiechnęłam się. Wyszłam z podwórka, załączyłam na słuchawkach Can't Tell Me Nothing od Kanye'go Westa i zaczęłam ponownie biec.
Następna w kolejce była a lot od 21 Savage. Kolejna moja ulubiona.
Mój dzisiejszy bieg zakończyłam piosenką One, Two Step od Ciary.

- Jestem! Dobranoc. - krzyknęłam wchodząc po schodach.
Wparowałam odrazu do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica. Beż żadnego skincare rzuciłam się na łóżko i zasnęłam

,,Hot  Chocolate" | Jude BellinghamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz