Rozdział 8

132 5 0
                                    

* Jechałam autem z Łukaszem, ale w tamtej chwili nawet jego niewyparzona gęba nie umiała nic z siebie wyrzucić, oboje siedzieliśmy, jak wryci w ziemie.

Luxon: To twardy facet, będzie dobrze- w końcu rzucił.
Ja: Tak bardzo się boję- przetarłam łzy napływające mi do oczu.
Luxon: Dopiero, co był u mechanika i już jakiś wypadek? Mówiłem mu, żeby tak nie szalał na drodze.
Ja: To na pewno ten idiota Kacper!
Luxon: Mój ty Boże, dziecko co ty mówisz? Kacper to kawał skurwiela, ale co on niby miał mieć z tym wspólnego?
Ja: Łukasz, posłuchaj mnie! On nigdy do nas nie przychodzi, a teraz tak gdyby nigdy nic przychodzi i o proszę! Jeszcze akurat miał ze sobą numer do zaufanego mechanika, no brzmi to średnio nie?
Luxon: Znam Kacpra i fakt bywa zazdrosny o Konrada, ale jestem pewny, że nic nie zrobił. Niby co miałby zrobić, zepsuć auto bratu by potem dać mu namiar na jakiegoś beznadziejnego mechanika? To się kupy nie trzyma,
Ja: Akurat ta teoria jest bardzo prawdopodobna.
Luxon: Miśka, masz tu chusteczki i otrzyj oczka, Skolimek nasz kochany nie może widzieć cię w takim stanie.

* Dojechaliśmy, pomimo korków wreszcie do niego dotarłam, na korytarzu stał już Kacper i mama Konrada.

Kacper: O jesteście, hejka.
Ja: Co z nim- próbowałam unikać kontaktu wzrokowego z bratem Skolima.
Mama: Na szczęście tylko się mocniej potłukł, musi zostać z dwa dni na obserwacji, Boże dzięki ci!
Luxon: Można go zobaczyć?
Mama: Lekarz zaraz da nam znać, ja w międzyczasie wybiorę się do kapliczki, tylko wiara pomaga mi się utrzymać przy życiu w takich ciężkich chwilach.

* Mama chłopaków odeszła, także nie wiem czy wybrałam odpowiedni moment, ale zamierzałam wygarnąć Kacprowi, co o nim sądzę.

Ja: Zadowolony jesteś z siebie chuju- spojrzałam na niego wymownie- Nie ujdzie ci to płazem!
Luxon: Nie tutaj- złapał mnie za ramię.
Ja: On się dowie rozumiesz? Dowie się, że chciałeś zabić własnego brata, on tyle dla ciebie robił!
Kacper: O co ty do cholery właściwie mnie oskarżasz? Konrad lubi zapierdalać i pewnie dlatego jazda lekko wyrwała mu się spod kontroli, a za zarzuty w moją stronę powinienem się mocno obrazić.
Ja: Słuchaj do momentu, gdy ty się nie napatoczyłeś auto śmigało bez zarzutów, zjawisz się raz i już nagle problem, nie brzmi ci to dość podejrzanie? Zawsze byłeś o niego zazdrosny, odkąd cię poznałam były z tobą problemu, a właśnie może porozmawiamy jeszcze o pewnym zdjęciu, które najprawdopodobniej zrobiłeś mi podczas śledzenia?
Kacper: Nie będę z tobą dyskutował! Nigdy nie chciałem, aby mojemu własnemu, rodzonemu bratu stała się jakakolwiek, ale to podkreślam jakakolwiek krzywda.
Luxon: O patrzcie, lekarz idzie- wtrącił.

* Lekarz dał nam zielone światło na odwiedziny Skolima, prosił jednak, aby go nie przemęczać. Weszliśmy do sali, na łożu leżał ON- tak mój książę może tym razem nie na białym koniu, ale na białym łożu.

Ja: Boże skarbie- przytuliłam mocno Konrada.
Skolim: Moja hot myszka, tęskniłem.
Luxon: Stary, ale nas wystraszyłeś, jak to się stało?
Skolim: Kurwa sęk w tym, że nie mam pojęcia, jechałem i nagle bum trzask.
Ja: Pozwij tego mechanika, nie ma innej opcji, on musiał coś zepsuć może wcale nie był taki dokładny- spojrzałam wymownie na Kacpra.
Kacper: Może znawcą nie jestem, ale sądzę, że z całym szacunkiem braciszku to mogła być twoja chęć zapierdalania, a nie wina Wojtusia.
Skolim: Kacper ma rację myszko, to musiało być z mojej winy i głupoty.
Luxon: Słuchajcie- rzekł do mnie i Kacpra- Na ciebie kochana czeka Wika pod szpitalem, bo dałem jej cynka by cię odebrała, a ty Kacper pewnie jesteś swoim samochodem i tak, co nie? Konrad musi odpocząć.
Ja: A ty to co? Skoro Wika, z którą nawet zbytnio nie gadam ma mnie odbierać to chyba ciebie też może.
Luxon: Jest jedna bardzo pilna sprawa, którą natychmiast muszę omówić ze swoim przyjacielem.
Ja: Chyba w takim momencie nie będziesz go pytał, o to co wtedy u mnie.
Luxon: Oszalałaś? Mam też może nie uwierzysz, ale inne sprawy na głowie.

* Pocałowałam Konrada na pożegnanie i choć było mi trudno go opuszczać poszłam do samochodu Wiki, która miała minę, jakby conajmniej miała kogoś zaraz zamordować.

Ja: Nie chcesz iść do Konrada?
Wika: Luxon u niego jest- zapytała wściekłe.
Ja: Ta, niby ma o coś ważnego go zapytać, a czemu pytasz? Czyżby zepsuł kolejną gitarę? Z tego, co wiem to już czwarta w przeciągu trzech miesięcy.
Wika: Pamiętasz Huberta, tego psychofana Skolima?
Ja: Haaa, ten idiota jego ciężko byłoby zapomnieć. Czekaj, niech zgadnę chcę wysłać mojemu królowi kwiaty i życzenia powrotu do zdrowia.
Wika: Kurwa, popatrz lepiej. Znalazłam to u Łukasza w torbie, chciałam pożyczyć od niego tylko głupi długopis.

* Zaniemówiłam, Łukasz był w posiadaniu płyty, na której widać, jak Hubert robi mu dobrze na filmiku, chciało mi się wymiotować.

Ja: O Boże.
Wika: Co ja mam niby zrobić? Niedość, że typ jest obrzydliwy to jeszcze ma takie rzeczy na płycie.
Ja: Słuchaj, niby z drugiej strony to Hubert nie wygląda na niezadowolonego.
Wika: Bronisz tego zboczeńca?
Ja: Oczywiście, że nie! Mówię tylko, że jakby nie było jest dorosły i jeśli było to za obopólną zgodą to, czemu nie?

* Byłam idiotką broniąc wtedy Łukasza, gdybym tylko wiedziała, że mój chłopak i jego najlepszy przyjaciel właśnie w tym momencie robią sobie baraszki w szpitalnym kiblu, podobno chcieli tak poszaleć, że nawet Luxon robił sobie wcześniej lewatywę, choć mam być szczera? Nie chcę chyba dosłownie i w przenośni głębiej w to wchodzić.

Tatuś Cię nakarmi-Skolim x LuxonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz