Rozdział 11

84 3 2
                                    

* Wróciłam do domu, tak byłam bardzo wściekła, otworzyłam wino i choć nie lubię czerwonego wytrawnego rzuciłam się na niego, jak reksio na szynkę, mój przyjaciel Filip wiedząc, że jestem smutna postanowił mnie odwiedzić.

Filip: Moja kocica płacze, także jestem cały twój i to z kolejnymi buteleczkami wina, słuchaj nawet marychę mogę ogarnąć.
Ja: Czemu on mi to robi Filip?Gdzie on do cholery jest?
Filip: Miśka mój Bartuś ostatnio czaisz, co odjebał? Zaczął płakać, bo gdy chciał kupić sobie buty to była tylko wersja za kostkę, a on takich nie chciał,
Ja: Filip otarłam łzy i wypiłam wino- jestem okropna nawet nie zapytałam, jak ci się układa w nowym związku, ciągle tylko ja i ja.                                      Filip: Byłem trochę wkurwiony na ciebie, szczególnie że nie pochwaliłaś się nowym kolorem włosów.
Ja: Haha Konrad nawet nie zauważył tej zmiany.
Filip: Słuchaj, takie rzeczy widzą tylko baby i geje okej? Choć przyznam ci ten twój Konrad to odpierdala coś ostatnio.
Ja: Nawet się nie kochany ostatnio.
Filip: Co? Myślałem, że wy to, jak dzikie świnie przynajmniej trzy razy w ciągu dnia.
Ja: No bo tak było! Musiałam codziennie się golić, bo nie znałam momentu, gdy zaczniemy się kochać, ciągłe rozmowy, a teraz? On żyje tylko tym swoim Luxonem.
Filip: Oj nie lubię go, a jaki Łukasz ma znak zodiaku? Pewnie ma toksyczną aurę.

* Gdy u mnie siedział Filip, Skolim przebywał u Luxona, gdybym jeszcze wiedziała kto do nich zaraz miał zawitać.

Luxon: Po co ci ten szlafroczek misiu, ściągnij i pokaż, co tam masz swojemu ogierowi.
Skolim: Weź po każdym razie z tobą muszę się myć, bo jestem tak spocony- podszedł do Łukasza i zaczął smyrać go po plecach- możemy wziąć kolejny raz wspólny prysznic nawet zaraz.
Luxon: No bardzo bym chciał, ale nasz gość już przyjechał.
Skolim: Dziwki zamówiłeś?

* Do pomieszczenia weszła Wika, tak moja serdeczna przyjaciółka i menadżerka chłopaków, osoba której ufałam bezgranicznie i darzyłam ogromną przyjacielską sympatią i szacunkiem.

Wika: Boże ubrałbyś się Konrad.
Skolim: Haha, a co już ci mokro od patrzenia? Możemy rozważyć trójkącik.
Wika: Od kiedy tak afiszujesz się tym, że Łukasz cię jebie?
Luxon: I tak nas nie zdradzisz, za dużo haków mamy na ciebie.
Wika: czyżby?
Luxon: A to, że przez kilka miesięcy pracowałaś dla nas na czarno, ach jak bym mógł też zapomnieć o szantażowaniu fanów sprośnymi filmikami z ich udziałem.
Skolim: Poruchałabyś się z kimś masz w sobie za duże napięcie, stresujesz się dużo.
Wika: Twoja też aktualnie się stresuje, bo pisała do mnie, że nie było cię na komisariacie geniuszu.
Skolim: Kurwa, co ty gadasz, jak nigdy nie jeździ samochodem tak tym razem musiała!
Wika: No i widzisz w takiej sytuacji wchodzę cała ja na biało. Mam newsa.
Luxon: Jezu! Konrad mówiłem ci, żebyście się z nią zabezpieczali. Ja twojego bachora chować nie będę.
Wika: Łukasz weź stul ten pysk głupi i mnie słuchajcie. Bebecita przelizała się ostatnio z Kacprem.

* Skolim zaczął krzyczeć, rzucił swoim laptopem o ścianę.

Skolim: A to kurwa! Z moim bratem się puszcza? Może co jeszcze?!
Wika: Ty hipokryto jebany, sam ją zdradzasz także jesteście sobie oboje równi.
Skolim: Ej ej ty mała kurewko nie pozwalaj sobie, dzięki mnie nie jesz z rana czerstwego chleba.
Luxon: Mówiła ci o tym?
Wika: Ona mi mówi wszystko, przecież wiecie i jeszcze to udawanie, że muszę się z nią ukrywać, żebyście nie wiedzieli, że się przyjaźnimy.
Skolim: A czemu oni się w ogóle spotkali?
Wika: Ona coś podejrzewa chłopaki, także Skolimek w tej chwili się ubierasz, kupujesz kwiaty i czekoladki jedziesz do niej i zabawiasz, bo będziesz miał kłopoty.
Skolim: Co ja bym bez ciebie zrobił.
Wika: To co? Może premia?
Skolim: Możesz zostać sobie z Luxonem on ma premie w portkach.
Luxon: W sumie Wikusia dupę masz fajną moglibyśmy spróbować.
Wika: Nie rucham się z facetami starszymi od swojego ojca ty oblechu.

* Filip mnie opuścił, usłyszałam pukanie do drzwi myśląc, że mój przyjaciel czegoś zapomniał, jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam znajomy głos.

Skolim: Moja bebecitka.
Ja: Nie bebecitkuj mi teraz, jesteś chujem rozumiesz!
Skolim: Słuchaj, każdy z nas popełnia błędy, ja ci twój wybaczyłem, a zatem ty wybaczysz mi- złapał mnie w talii i zaczął całować po szyi.
Ja: Niby, co mi idioto przebaczyłeś?
Skolim: Pocałunek z moim kochanym braciszkiem, mówi ci to coś?

* Konrad zaczął mnie całować, nawet nie wiem kiedy zaczął robić mnie na naszym nowym, marmurowym kuchennym blacie, oj wymęczył mnie ostro, nawet bałam się, że mogli nas słyszeć sąsiedzi, Konrad chyba doszedł z trzy razy, ale jedna myśl nie dawała mi mimo to spokoju- SKĄD ON WIE O KACPRZE? Pewnie braciak mnie sprzedał, bo niby kto inny!

Tatuś Cię nakarmi-Skolim x LuxonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz