Rozdział 15

94 7 8
                                    

* Zdenerwowany Luxon sam pojechał do szpitala, gdzie nerwowo zadzwonił po Wikę, aby jej się pożalić, ta przyjechała najszybciej, jak się dało.

Wika: Jeju Łukasz! Co się stało?
Luxon: No nie widzisz do cholery, co się stało? Skolim mi nos złamał.
Wika: Dlaczego Konrad złamał ci nos? On nigdy praktycznie nie stosuje przemocy.
Luxon: Nie wiem, dzwoń do niego i to natychmiast! Żądam, jakichkolwiek wyjaśnień z jego strony.

* Konrad nie odbierał, Wika zadzwoniła również do mnie, ale nie miałam sama pojęcia, gdzie aktualnie znajduję się mój ukochany w sumie to narzeczony.

Wika: Czekaj Łukasz- krzyknęła nagle- Konrad wysłał SMS-a:

Hejka, przepraszam, że się nie odzywam dawajcie do Warszawy, na pętle autobusową na Woli, będę tam czekał.
Konrad.

* Konrad wybrał się do Warszawy, to miasto dawało mu otuchy, wielkomiejski krajobraz napawał jego oczy i duszę, kochał zapach spalin i pęd wszystkich warszawiaków. Skolim zajeżdżał byle, jakim autobusem na pętle autobusową i wchodził do kolejnego autobusu. Wszedł w końcu do autobusu na Wolę, potrzebował chwili dla siebie- sytuacja z Łukaszem, ich romansem, tym że będzie ojcem i mężem to wszystko chyba go mocno przygniotło, do tego nie wolno zapomnieć, że wciąż jest gwiazdą, która musi wykonywać swoją pracę, najlepiej jak się da. Skolim rzadko, jedynie w tak ciężkich momentach puszcza sobie ,, Wielką Improwizacje" z książki Adama Mickiewicza ,, Dziady III", ciekawostka mama Konrada nazwała go właśnie po tym bohaterze. Nasza gwiazda otworzyła zakurzoną książkę, a jego oczy i głowa skupiły się na słowach z dzieła Mickiewicza:

KONRAD
(po długim milczeniu)

Samotność - cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi?

Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,

Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?

Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:

Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;

Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie,

A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą,

Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.

Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów dociek,

Gdzie pędzi, czy się domyślą? -

Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy,

Jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach;

Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy,

Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach,

Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata!

I wzrok ziemski, do ciebie wysłany za gońca,

Choć szklanne weźmie skrzydła, ciebie nie dolata,

Tylko o twoję mleczną drogę się uderzy;

Domyśla się, że to słońca,

Lecz ich nie zliczy, nie zmierzy.

Wam, pieśni, ludzkie oczy, uszy niepotrzebne; -

Płyńcie w duszy mej wnętrznościach,

Świećcie na jej wysokościach,

Jak strumienie podziemne, jak gwiazdy nadniebne.

Ty Boże, ty naturo! dajcie posłuchanie. -

Godna to was muzyka i godne śpiewanie.

C.D (...)

* Konrad wyszedł na pętli na Woli, czekali tam już na niego Wika i mocno nadal obrażony Luxon. Skolim podszedł do przyjaciela i podał mu książkę, którą właśnie czytał i rzekł z łzami:

Skolim: Przepraszam cię przyjacielu- otarł łzy- Oddaję ci to dzieło naszego słynnego wieszcza polskiego na znak mojego uczucia do ciebie. Musiałem sobie wszystko przemyśleć, tak wiecie sam na sam.
Wika: Konrad, czemu akurat Warszawa? Było tyle bliżej położonych miast.
Skolim: Łukasz pamiętasz, jak zaczęła się nasza wspólna przygoda?
Luxon: Haha mordeczko, jakbym mógł zapomnieć.
Skolim: Czyli pamiętasz, jak w sierpniu 2022 roku mielismy razem garderobę na koncercie i zapytałeś mnie czy możemy razem zagrać ,, Wyglądasz idealnie"?
Luxon: Haha, a potem powiedziałeś a ty gdzie idziesz Luxon? Zostajesz do końca koncertu. Niezapomniana chwila.
Skolim: Wtedy poczułem, że to przyjaźń na zawsze, a Wika świadkiem mych słów!
Luxon: Ej, a czy ty przypadkiem nie napisałeś mi następnego dnia wiadomości na komunikatorze coś w stylu  ,, Luxon, I love you. chyba muszę cię ukraść na koncert na stadion narodowy."
Skolim: Aż łezka mi się w oku kręci, dokładnie tak napisałem.
Luxon: przez pierwsze dwa miesiące nie mogłem się odnaleźć i zignorowałem moje życie prywatne.
Skolim: Dobrze, że wszystko się ułożyło. Wiecie, co normalnie nie palę, ale dziś pozwoliłem sobie na zakup paczki złotych Marlboro, chcę ktoś? Pewnie Wika, bo pali, jak smok.
Wika: Mogę się poczęstować.
Skolim: Wiecie za około myśle osiem miesięcy wszystko się zmieni, będę nadal waszym przyjacielem, będę wciąż artystą i ogółem wielu osób, ale co najważniejsze będę mężem i ojcem i chcę was prosić oto, abyście zostali chrzestnymi mojej przyszłej córeczki.
Luxon: Znacie już płeć?
Skolim: Miałem wizję, będzie córka, piękna jak mamusia.
Luxon: Konrad ciężko mi trochę, chyba serio coś poczułem takiego wiesz- zaciął się- poczułem coś bardziej romantycznego w twoją stronę, ale szanuję to, że stawiasz rodzine na pierwszym miejscu.
Skolim: Wika, co ty taka blada się nagle zrobiłaś? Nie chcesz być chrzestną.
Wika: Konrad, ja nie mogę ci tego powiedzieć, bebecita musi- spuściła głowę w dół, a z czoła zaczął lecieć jej stresowy pot.
Skolim: Nie! Nie mów, że coś stało się z moją narzeczoną i moim dzieckiem!
Wika: Kurwa ona nie jest w ciąży!

Tatuś Cię nakarmi-Skolim x LuxonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz