15

162 8 0
                                    

─ Klucze.

Powiedział z powagą patrząc mi prosto w oczy wystawiając dłoń.

─ Proszę.

Podałam mu niemiło klucze.

Wyszłam i z aż trzema wielkimi walizkami i czterema torbami  zapakowałam się do mojego samochódu. Pewnie zapytacie jakim cudem przytargałam te walizki aż do auta? Jeden miły chłopak mi pomógł i dał mi swój numer telefonu, coś pięknego ostatni raz byłam w związku dwa lata temu ale gościu okazał się być ćpunem i był agresywny więc go zostawiłam i nie żałuję.

─ Heej..

Wpadłam w ramiona przyjaciółki.

─ Boże moja biedna, co się dzieje dlaczego ty masz rozmazany tusz? To coś poważnego?

Zapytała przejęta.

─ Możesz dać mi wody? Proszę tak chce mi się pić.

Czułam że zaraz zemdleje byłam wykończona i strasznie osłabiona dzisiaj jescze nic nie piłam i nie jadłam a jest już prawie 15.

Weszłam za wiką do kuchni i usiadłam na krześle.

─ Ej wszystko dobrze?

Nawet nie zauważyłam że usiadłam obok Bartka.

─ Tak, jest git.

Odpowiedziałam zamykając oczy.

─ Mhm widzę, chodź.

Wstał i mnie podniósł w stylu panny młodej.

─ Ale co ty robisz?

W tym momencie myślałam że zaraz opuszcze ten świat, osoba która narobiła tyle syfu w moim życiu nagle zachowuje się jakby była dla mnie kimś bardzo bliskim plus jeszcze było mi tak słabo że na prawdę myślałam że umieram.

─ Kładź się i odpoczywaj a ja zaraz przyniosę ci wody.

Powiedział i se poszedł, no poszedł se zajebiscie zaraz sie mu zerzygam na łóżko to dopiero mnie będzie niósł ale do kibla.

Przysnęło mi się, mojego zbawiciela który mnie tu przyniósł nie było a ja poczułam się lepiej, obok mnie na stoliku leżała woda w przezroczystej szklance więc wypiłam całą do dna.

W sumie to mi się tu nudzi więc idę zobaczyć co robią tutaj ludzie.

Od razu po opuszczeniu pokoju usłyszałam głośne krzyki ale w sumie tutaj to normalność na codzień.

─ Ooo a co ty robiłaś w pokoju Bartusia?

Zapytał świerzy wychodząc z kibla i szczerząc się do mnie robiąc mi przy tym jumpscare takiego że omal się nie zesrałam w gacie.

─ Boże weź.

Powiedziałam i zeszłam na dół.

Na dole były tylko dziewczyny i Patryk.

─ Gdzie jest Bartek?

Zapytałam, chciałam z nim e końcu pogadać.

─ Pojechał z jakąś blondynką na miasto czy coś tam.

Machnął ręką Patryk i wziął gryza nuggetsa.

Czyli ma kogoś, kiego chuja sie tak do mnie przymila? O nie ja od dziś zmieniam osobowość na very emo alpha emilie i nie będę dla niego miła, mam wyjebane.

─ Może mi ktoś pomóc wnieść moje walizki?

Zapytałam i stanęłam obok blatu.

─ Już masz na górze, Bartek ci wniósł.

Odpowiedziała mi Hania uśmiechając się od ucha do ucha.

O to skurwysyn.. Wniósł mi walizki a teraz zamiast ze mną pogadać pojechał z jakąś blondynką.

─ Widzisz taki jestem miły.

Wyszczerzył się świeży.

─ A to ten Bartek.

Odpowiedziałam rozczarowana bo w głębi duszy miałam nadzieję że był to Kubicki.

─ Nie wyobrażaj sobie za dużo bo Bartek ma chyba dziewczynę.

Zaśmiał się świerzy.

─ Barteeek! Przestań.

Hania walnęła go w ramie a mi zrobiło się jakoś przyrko? Nie mam pojęcia dla czego.

─ Milka, gadałam z Karolem i zgodził się a jutro chce cie poznać.

Przytuliła mnie od tyłu Wika.

─ Dziękuję, masz ochotę się napić? Mam w walizce nasze ulubione wino o ile się nie zbiło.

Uśmiechnęłam sie do niej sztucznie żeby nie zauważyła że jest mi przykro.

─ Jeszcze się pytasz? Oczywiście że chce.

I tak o to się upiłyśmy jest właśnie jakaś druga w nocy a ja już jestem nieźle wstawiona, wypiłam o wiele więcej wina niż Wika a do picia to ja mam bardzo słabą głowę.

─ Dawaj Wika chodź, chodźcie Hania, Patryk!

Wstałam i zaczęłam tańczyć do muzyki którą jesscze wcześniej włączyłam.

─ Uhm wiesz co Emi ty sie lepiej już połóż.

Powiedziała Faustyna siedząc obok Wiki przy stole. 

─ Nieeeee ja nie chce!

Krzyknęłam.

─ Oo wiem co skoro wy nie umiecie się bawić to ja pójdę do klubu!

Krzyknęłam i pobiegłam na korytarz żeby ubrać buty.

─ Emilia stój, uspokój się to nie jest już śmieszne.

Zarządziła Hania i wyrwała mi z rąk jednego buta.

A w tym momencie wszedł Bartek.

─ Co się dzieje? Ona jest pijana?

Zapytał Hani.

─ Jak widzisz.

Odpowiedziała.

─ Ooo Bartuś chodź lecimy się bawić.

Podbiegłam i zaczęłam się do niego przytulać co odwzajemnił.

─ Tobie już wystarczy, lecisz do wyra spać patusiaro

Znowu wziął mnie na ręce.

─ Zobaczysz patusiare to ty dopiero będziesz miał

Zaśmiałam się.

─ O czym ty gadasz?

Zaśmiał się a w tym momencie ja puściłam pawia, no co zerzygałam się.

─ Japierdole..

Odparł bezradnie



last chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz