10

246 9 2
                                    

29.09.2021

Przemyślałam sobie wszystko i postanowiłam dać Bartkowi szanse. Byłam właśnie e drodze do domu genzie.

─ Kurwa!

Krzyknęłam gdyż prawie jakaś mała dziewczynka wbiegła mi pod maske.

Na miejscu wysiadłam zdenerwowana i roztrzęsiona jak można nie pilnować własnego dziecka tylko gapić się w telefon i dopiero gdyby doszło do tragedii to jej matka by to zauważyła.

─ Emilka?

Wyszedł zza bramki Patryk.

─ Co się stało?

Zapytał podchodząc do mnie ale nie dałam rady mu odpowiedzieć byłam tak roztrzęsiona.

─ Słuchaj chodź wejdziesz do domu napijesz się ciepłej herbaty i się uspokoisz.

Chłopak zaprowadził mnie do środka.

─ Gdzie są dziewczyny?!

Wydarł się z kuchni kubicki.

─ Nie wiem, nie krzycz.

Powiedział Patryk i zdjął mi buty.

Nagle na korytarzu pojawił się kubicki.

─ Co się stało?

Zapytał dość przejęty gdy na mnie spojrzał.

─ Nie wiem, ona nie da rady na razie mówić ale coś się serio stało że aż taka wystraszona jest.

Weszliśmy do salonu, usiadłam na krześle a obok mnie usiadł Bartek. Gapił się na mnie nie wiem po co ale po chwili wstał i po coś poszedł, za niedługi czas zszedł z dużym kocem i mnie nim przykrył.

─ D-dziekuję

Wymamrotałam ledwo co.

─ No to mów co jest.

Powiedział Patryk stawiając przedemną malinową herbatę a zaraz po tym usiadł na przeciwko mnie i Bartka.

─ Jechałam dzisiaj do was samochodem..

Powiedziałam i spuściłam wzrok a w tym momencie weszła Hania z Wiką i z Fausti.

─ Co jest?

Zapytała Hania.

─ Jednak nie wyjechałas?

Na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

─ Hania uspokój się Emilia jest cała roztrzęsiona.

Odezwał się kubicki a mnie przeszły ciarki.

─ Jeju przepraszam, co się stało?

─ Emilka co się stało?

Niecierpliwili się wszyscy.

─ Jechałam do was i prawie potrąciłam jakąś małą dziewczynkę.

Rozpłakałam się a Wiktoria która usiadła obok mnie przytuliła mnie.

─ Ale to dziecko żyje?

Zapytała Faustyna.

─ Tak, nikomu nic się nie stało po prostu wystraszyłam się bo nie pilnowała ją jej matka.

Wytarłam sobie łzy odklejając się od dziewczyny.

─ To dobrze że wszyscy są cali bo jak tak jeździsz to mogą nie być.

Odezwał się świerzy lekko się uśmiechając.

─ Barteeek!

Klepła go Hania.

─ Nie ja przepraszam ja muszę do toalety.

Odparłam czując jak łamie mi się głos.

Biegłam a gdy zamkłam drzwi urwał mi się film.

last chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz