12

275 10 2
                                    

01.10.2021

Okropna dzisiaj jest pogoda więc pewnie cały dzień znowu przesiedze w mieszkaniu. Nienawidzę gdy pada deszcz i jest tak strasznie depresyjnie.

Zrobiłam sobie herbatę malinową i włączyłam jakiś serial na netflixie już miałam usiąść na dupie na moim wygodnym łóżku ale.. Zadzwonił mi telefon. Na ekranie wyświetlił sie duży napis ,, Wikusia " więc już wiedziałam że to Wika a nie jakiś nieznany numer lub jakiś naciągacz i mogę spokojnie odebrać telefon.

─ Jedziemy do galerii?

Wypaliła od razu gdy odebrałam.

─ Może by tak dzień dobry

Zaśmiałam się i wzięłam łyka herbaty.

─ No cześć,więc jak?

Słyszałam że dziewczyna mówi z nadzieją w głosie że sie zgodzę.

─ No pewnie..

Nie skończyłam jeszcze a dziewczyna już zaczęła się cieszyć.

─ Super! To ja zaraz będę z Patrykiem po ciebie

Wykrzyczała zadowolona i zaczęła sobie coś nucić pod nosem.

─ Wikaaa ty nawet nie dałas mi dokończyć, co jeśli chciałam powiedzieć no pewnie że NIE?

podkreśliłam ostatnie słowo.

─ Słodka ja wiem że chciałaś powiedzieć że tak a teraz lepiej sie zbieraj bo my zaraz będziemy.

Rozłączyła się a ja odłożyłam moją herbatę na stolik i wyłączyłam serial żeby iść się szybko ogarnąć.

Ubrałam jakieś dresy i zwykłą bluzę, nie miałam siły się nawet pomalować bo pogoda mnie dobija więc po prostu przeczesałam swoje długie włosy i nie pozostało mi nic więcej niż czekać na Wike i Patryka który za pewnie nas tylko podwiezie i pojedzie do domu bo nienawidzi chodzić długo po sklepach. Z resztą długo nie musiałam czekać bo dziewczyna właśnie do mnie dzwoni więc będę już wychodzić, wzięłam telefon i jakąś czarną torebkę w której mam gotówkę i kartę i wyszłam z mieszkania oczywiście dokładnie je zamykając.

─ Heeej!

Krzyknęła w moją stronę brunetka w samochodzie.

─ Siemka

Odpowiedziałam jej witając sie także z Patrykiem który siedział na miejscu kierowcy.

─ A co ty taka jakaś nie w humorze dzisiaj?

Zapytał chłopak dziwnie się na mnie patrząc.

─ Widzisz tą pogodę? Nienawidze takiej.

Odparłam chowając twarz w dłonie.

─ No to uważaj żebyś w jakiś stan depresyjny nie wpadła bo w końcu mamy październik więc raczej teraz często tak będzie. O kurwa ty to co będzie w listopadzie..

Oznajmił brunet.

─ Patryk Pogodynka!

Krzyknęła Wika na co cicho się zaśmiałam.

─ Dobrze drogie panie jesteśmy już na miejscu, jakby co to dzwońcie a przyjadę po was bo dzisiaj ma padać przez cały dzień.

Weszłyśmy do zary i Wika zakupiła jakąś sukienkę potem poszłyśmy do douglasa patrzeć na jakieś kosmetyki a potem na kawe do starbucks'a.

─ Coś się dzieje, nie wierzę że to tylko taki humor masz przez to jaka jest pogoda.

Powiedziała biorąc łyka swojego latte.

─ Serio ta pogoda mnie taaak męczy że to szok.

Skłamałam mając nadzieje że dziewczyna mi uwierzy bo nie chodziło tylko o pogode a również o Bartka.

─ Widzę że nie chodzi o pogode ale niech ci będzie, jakby co to możesz mi powiedzieć spróbuje ci pomóc.

Dziewczyna lekko się do mnie uśmiechnęła.

─ Dobra dzięki Wika a teraz możemy zaraz wracać? Chciałabym sie położyć.

Oznajmiłam gdyż czułam sie fatalnie.

─ Jasne,a coś cię boli?

Zapytała przyjęta.

─ No lekko głowa.

Powiedziałam przykładając sobie dłoń do czoła.

─ Już dzwonie do Patryka.

Jakoś po pół godzinach przyjechał chłopak bo jeszcze musiał podjechać do swojej przyjaciółki żeby zostawić u niej gengarka bo jedzie gdzieś z Wiką wolał zawieść go do niej niż zostawić w domu genzie bo bardziej jej ufa w końcu nie dziwota skoro znają sie od dzieciństwa a z genziakami zna sie dopiero niedługo.

─ Wiesz co my cie weźmiemy do domu genzie.

Oznajmiła Wika.

─ Nieee po co, kiedy indziej może wpadne.

Powiedziałam patrząc za szybe jak deszcz mocno napieprza.

─ Nie bo sie źle czujesz dam ci jakieś leki, kocyk i w domu jest Świerzy z Bartkiem i Hanią bo Faustyna gdzieś pojechała to oni się tobą zajmą.

Uśmiechneła sie do mnie.

─ Wika nie mam dwóch lat.

Powiedziałam oburzona.

─ Ej Wika ale Hani ze Świerzym nie ma więc Emilka będzie sama z Kubickim.

Zaśmiał się Patryk.

─ Cooo to nie, nie wiecie ja w ogóle muszę do domu jechać bo ja zapomniałam że muszę zrobić pranie.

Zestresowałam się.

─ Daj spokój jakby co to możesz isc do nas do pokoju a i tak już jesteśmy na miejscu.

last chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz