Ophelia wciąż zachowywała się niezręcznie przy Syriuszu. Jego obecność ją krępowała. Nie rozmawiali ze sobą. Ophelia nie mogła się przemóc by powiedzieć do niego chociaż słowo. Nienawidziła siebie za to. Zauważyła jak Syriusz skreśla kolejne zdanie i wzdycha głośno. Spojrzała na niego kontem oka. Na początku pomyślała, że to przez artykuł, który krytykował Syriusza w każdy możliwy sposób. Później pomyślała, że to może przez to, że pokłócił z przyjaciółmi. Tą myśl w końcu usunęła z głowy, ostatnio siedzieli razem w Hogsmeade i zdawali się dobrze bawić.
- Wszystko dobrze? - zapytała w końcu. Jej głos był cichy i miała nadzieję, że Syriusz ją w ogóle usłyszał. Chłopak spojrzał na nią lekko zdziwiony.
- Tak, tylko jestem trochę zmęczony. Mam ostatnio problemy ze snem - powiedział - Nic mi nie wychodzi dzisiaj. Na treningu qudditcha szło mi okropnie i to nie był pierwszy raz, w którym nie potrafiłem wycelować dobrze tłuczka. Nie zdziwię się jak James usunie mnie z najbliższego meczu.
- Każdy ma czasem zły dzień. James na pewno to zrozumie - powiedziała łagodnie.
- Nie znasz Jamesa. On jest miły i w ogóle, ale jeśli chodzi o quiddicha robi się wrażliwy. Łatwo go wtedy wkurzyć. Jest jak tykająca bomba. Jedno słowo lub ruch za dużo i koniec z jego miłym nastawieniem do wszystkiego. To jego pierwszy mecz jako kapitan. W tamtym roku tylko zastępował kapitana, a teraz nim został. I on i McGonagall oczekuje od nas zaanagażowania w grę.
- Dacie sobie radę - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
***
Na następny dzień Ophelia miała ochotę zostać w dormitorium i poczytać książkę. Na dworze padało i było zimno. Jej plany zburzyła jej Camille, która chciała iść zobaczyć jak Syriusz gra w qudditcha. Według Ophelii był to głupi pomysł. Tylko rozpraszałoby to zawodników, a one by zmokły, ale Camille jak zwykle się uparła. Ophelia nienawidziła w sobie tego, że nie potrafi odmawiać.
Więc siedziały na trybunach i oglądały trening. Camille trzymała parasol tak, że zasłaniał tylko ją. Ophelia trzęsła się z zimna. Jak tylko mówiła, że wraca do dormitorium, dziewczyna się upierała i obrażała.
- Niesamowity jest - powiedziała dziewczyna - Taki zwinny i przystojny.
- Jest cały mokry, jak my. Wracajmy do środka, Cami. To nie ma sensu - powiedziała.
- Nie będziemy miały okazji przyjść tutaj znowu, więc siedź cicho i oglądaj jak Syriusz gra. Jest wprost cudowny! Za tydzień są jego urodziny. Podsłuchałam jak ten kujon i ten mały chłopiec co się kręci obok nich rozmawiają. Robią imprezę urodzinową. Musimy pójść!
- To nie jest dobry pomysł - powiedziała Ophelia - Poza tym, Cami, pora odpuścić. Syriusz mówił, że ma kogoś.
- Oh, Ophelia, głupia, głupiutka Ophelia. On będzie ze mną. Zobaczysz,
Zaraz po treningu Syriusz i Ophelia mieli się spotkać w bibliotece. Usiadła na tym samym miejscu co zawsze i czekała na chłopaka, który przyszedł wykończony treningiem, więc jak tylko usiadł położył się na rękach. Znowu ciężko jej się było do niego odezwać. Chciała mu powiedzieć, że dobrze mu szło na treningu.
- Ophelia, mogę pożyczyć twoje pióro? Moje się gdzieś zgubiło - powiedział William podchodząc do ich stolika. Ophelia podała mu jedno ze swoich piór - Jesteś wspaniała! Widzimy się potem w pokoju wspólnym?
- Jasne - powiedziała z lekkim uśmiechem. William odwzajemnił uśmiech i poszedł do swojego stolika.
- Podobasz mu się - powiedział Syriusz. Ophelia zaskoczona spojrzała w jego stronę. Jej policzki zrobiły się czerwone. Na twarzy Syriusz pojawił się lekko rozbawiony uśmiech.
- CO? Nie! To był William. Mój przyjaciel - powiedziała. Nigdy nie patrzyła na niego inaczej niż na przyjaciela.
- Widziałem ten wzrok - powiedział Syriusz - Normalnie oczy mu się świeciły jak podawałaś mu te pióro. No weź, nie powiesz mi, że tak nie jest! Podobasz mu się.
- On nigdy... nikt nigdy... ja nigdy...
- Nigdy nikt ci się nie podobał?
- Podobał, ale... nigdy nie byłam na randce ani nie rozmawiałam z kimś kto mi się podobał. Nie wiem jak mam z nim rozmawiać.
- Podoba ci się? Ten William?
- Nie wiem! My mieliśmy się uczyć, a nie rozmawiać o czymś takim!
- Nie denerwuj się - powiedział spokojnie - Słuchaj, za tydzień jest moja impreza urodzinowa. Przyjdź na nią. Ja cię nauczę jak rozmawiać z ludźmi.
- Nie potrzebuje nauki jak rozmawiać - powiedziała. Było jej wstyd.
- Gadamy drugi raz, odkąd zaczęliśmy ten cały cyrk. Bez urazy, ale naprawdę mało mówisz - powiedział Syriusz - Pomogę ci w tym.
- To głupie - powiedziała.
- To nic takiego. Może będzie fajnie - powiedział - Poza tym, głupie było siedzenie w deszczu i oglądanie treningu.
- Przyjaciółka mnie zmusiła - powiedziała Ophelia - Chciała zobaczyć jak grasz.
- W takiej ulewie? Wow, ona się nie poddaje - powiedział.
- Naprawdę cię lubi - powiedziała Ophelia.
- Taa - mruknął - Wciąż uważam, że oglądanie treningu w takim deszczu było głupie.
- To ty miałeś na sobie tylko kurtkę skórzaną w Hogsmeade.
- Nie było mi zimno - powiedział zakładając ręce na piersi. Ophelia zmarszczyła brwi - Tylko trochę było zimno. Przyjdź na imprezę.
- Pomyślę nad tym - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
CZYTASZ
Labyrinth | Syriusz Black
FanfictionOphelia Rosewood zawsze miała wrażenie, że nie pasuje do reszty ludzi w jej towarzystwie. Zawsze uważano ją za zbyt nieśmiałą, zbyt wrażliwą, zbyt cichą. Jedyną osobą, która w pełni ją zrozumiała był Syriusz Black, ale ich relacja byłą znacznie bard...