Rozdział 6

115 7 0
                                    

Czerwiec 1975. Środa. Godz. 17:45, dormitorium

Ostatnie tygodnie nauki były ciepłe. Na dworze było wręcz duszno, jednak Remus leżał na łóżku przykryty kocem. Syriusza wcale to nie dziwiło. Jutro była pełnia. Remus zazwyczaj zachowywał się jakby był chory, dlatego łatwo było wszystkim zmyślać, że się zwyczajnie rozchorował. Jedyną osobą, która tak naprawdę wypytywała o wszystko i była zbyt ciekawska była Lily Evans. Czasem nie wiedzieli jak mieli jej skłamać, żeby się nie dowiedziała. Remus i Lily byli bliskimi przyjaciółmi i często uczyli razem, więc pytała ich co się stało z Remusem za każdym razem kiedy była pełnia. Syriusz sądził, że kiedyś sama się domyśli.

Syriusz i James dopiero co wrócili do dormitorium. James latał na miotle, a Syriusz zaplanował coś tak genialnego, że w życiu nie był tak dumny z siebie. Jednak plany zachował dla siebie.

Czwartek godz. 19:50, dormitorium

Od dnia, w którym udało im się zmienić w zwierzęta towarzyszyli Remusowi w każdej pełni. Każdy z nich pamiętał dokładnie jak wyglądała pierwsza noc twarzą w twarz w wilkołakiem.  Skłamali by gdyby powiedzieli, że się nie bali. Pierwszy raz widzieli wilkołaka na oczy. Nie jedna osoba zemdlałaby ze strachu. Nie żałowali swoich decyzji. Cieszyli się, że mogą być wtedy z Remusem, mimo, że chłopak, który przemienia się w wilkołaka, nie pamięta nic z tej nocy.

Pakowanie się na noc zawsze wyglądało tak samo. Brali najpotrzebniejsze rzeczy. James pakował koce do plecaka, a Syriusz szukał peleryny niewidki. Był ostatnią osobą, która jej używała i nie pamiętał gdzie ją położył. Zawsze wychodzili pod peleryną niewidką żeby nikt ich nie zauważył. Remus już dawno zniknął. Zawsze znikał szybciej niż powinien. Mówił, że robił to dla bezpieczeństwa, żeby przypadkiem stało się coś niedobrego.

Czwartek, godz 21:14, błonia

Wyszli szybciej niż zazwyczaj. Większości czasu pojawiali się dopiero po tym jak zapadł mrok i wyszedł księżyc na tyle widoczny, że było już wiadomo co się dzieje. Do chaty, w której Remus się przemieniał, musieli przejść tajemnym przejściem, które pokazał im Remus. Chata przez uczniów była nazywana Wrzeszczącą Chatą. James pewnego razu rozpuścił plotkę, że w tej chacie straszy. Rozeszło się to na całą szkołę i tak powstała Wrzeszcząca Chata.

- Peter, depczesz mi po stopach - powiedział Syriusz - Nie mieścimy się już pod tą peleryną. James, nie masz większej?

- Nie bądź głupi. Pete, przemień się. Otwórz przejście.

Peter zmienił się w szczura i przemknął do pnia drzewa. Kiedy gałęzie się uspokoiły, Syriusz i James poszli na przód. Peter zmienił się z powrotem w człowieka i ruszyli do chaty. Remus siedział oparty o ścianę.

- Jak się trzymasz? - zapytał James.

-  Co robicie tu tak szybko? - Zapytał wstając z ziemi.

- Pomyśleliśmy, że przyjdziemy dzisiaj szybciej - powiedział James.

- Bolą cię kości?

- Wszystko mnie boli. Nie wiem czy to dobry pomysł, żebyście dzisiaj tu byli. Może lepiej wróćcie póki macie czas.

- Nie pozbędziesz się nas Remus - powiedział Syriusz - Już zawsze będziemy tu z tobą chodzić.

Kiedy księżyc pokazał się na niebie, chłopcy przemienili się w zwierzęta. Remus zaczął zmieniać się w wilkołaka. Nie był to najprzyjemniejszy widok. Towarzyszyły przy tym wrzaski. Chwilę później stanął przed nimi wilkołak. Syriuszowi nie podobał się jego wzrok. Był jakiś niespokojny. Rozglądał się po pomieszczeniu. Syriusz zaczął krążyć wokół niego. Powoli, aby on zdobył jego zaufanie. Wtedy usłyszeli kroki i czyiś głos. Syriusz dobrze wiedział kogo to głos. Wymyślając swój genialny plan Syriusz pominął jedną rzecz. Nie pomyślał co będzie jeśli on przyjdzie. Twierdził, że będzie zbyt wystraszony, żeby tam iść. Musiał coś zrobić.

Wilkołak zawył, a potem wszystko potoczyło się zbyt szybko. Zaczął biec w stronę Snape'a i gdyby nie James, który szybko zmienił się z powrotem w człowieka i odepchnął Snape'a, mógłby już nieżyć.
Syriusz pobiegł za nimi na dwór.

- Co ty tu robisz? - zapytał wściekły James - Śledziłeś nas? Jesteś nienormalny czy co z tobą jest? Masz jakąś obsesję!

- James! - Syriusz próbował mu przerwać.

- Wy jesteście... To nielegalne! Poczekajcie aż powiem dyrektorowi! Napewno was wyleje!

- Zamknij się i słuchaj! Nic nie powiesz!

- Czemu miałbym nie mówić?

- Śledziłeś nas o tak późnej porze...

- Nie śledziłem was. Black kazał mi tu przyjść! Wiedziałem, że Lupin jest wilkołakiem.

- Ty! Co zrobiłeś!? Miałeś już głupie pomysły, ale nie aż takie!

- James, ja to załatwię... proszę...

- Nie. Idź stąd, Syriusz. Tak będzie najlepiej.

I Syriusz poszedł.

Piątek, 6:28, dormitorium

Syriusz czekał na nich całą noc. Czuł się okropnie. Był okropny. Nie pomyślał o niczym jak to zaplanował. Wątpił, że Snape tam się zjawi. 
Drzwi z dormitorium się otworzyły. Remus już wszystko wiedział. Syriusz widział to wymalowane na jego twarzy.

- Dajcie mi...

- Nie - przerwał mu Remus. Był wymęczony. Całe ręce miał w ranach - Mogłem go zabić, Syriusz! Wiesz co by się ze mną stało gdybym go zabił? Wiedziałem... wiedziałem, że nie mam ufać. Te całe zmienianie się w zwierzęta. To... głupie.

- Remus, przepraszam!

- Nie. Nie mogę ci ufać! Nie chce ci ufać! Ja... nie chcę cię nawet znać.

Nie rozmawiali z nim do końca roku. Z Jamesa rozmawiał dopiero jak uciekł z domu, a z Remusem parę dni później. Wtedy okazał mu łaskę, ale Syriusz wiedział, że miedzy nimi może się nigdy nie poprawić. Zawsze już będzie tym co zdradził swojego przyjaciela.
Snape nie powiedział nikomu o incydencie. Syriusz nie wiedział co James mu powiedział, ale widocznie zadziałało.

Labyrinth | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz