Rozdział 7

103 6 0
                                    

Wypad do Hogsmeade to jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów w roku. W końcu mogli wyjść gdzieś dalej niż tylko przed zamek. Syriusz szedł za Jamesem i Peterem. Remus nie czuł się na siłach by iść do Hogsmeade. Wyciągnął z kurtki paczkę papierosów i zapalił jednego.

- Syriusz, zgaś to! Jak jakiś nauczyciel zauważy będzie problem - powiedział James.

- Nikt nie zauważy - powiedział i zaciągnął się - Chcesz? - James zaprzeczył głową - Pete?

- Ktoś zauważy - powiedział Peter - Nie chcę mieć problemów.

- No weź, Pete! Nie bądź taki - powiedział Syriusz podając Peterowi papieros. Chłopak westchnął i wziął go od Syriusza.

- Tylko sobie szkodzicie - powiedział James kręcąc głową.

- Nie marudź, Rogacz. Wiesz, że rzucam - powiedział Peter znowu się zaciągając.

- Właśnie widzę - mruknął James. Syriusz się zaśmiał. James jako jedyny nigdy nie uległ pokusie zapalenia, a Syriusz ciągle mu proponował.

- Taki jesteś grzeczny, a to ty wyciągasz ognistą z barku twojego taty - powiedział Syriusz.

- Syriusz, znowu zachowujesz się jak dupek - powiedział James. On i Remus zawsze mówili mu to prosto w twarz. Był im wdzięczny za to - Jak tam twoje korki?

- A nie wiem, szczerze. Tylko siedzę z tą dziewczyną, a ona nic się nie odzywa. Ciągle się uczy. Nuda!

- Nie musi tam z tobą siedzieć. Może się stresuje - powiedział James.

Syriusz włożył ręce do kieszeni. Robiło mu się już zimno, a jeszcze kawałek musieli przejść. Miał na sobie tylko skórzaną kurtkę. Peter i James byli już poubierani jak w środek zimy. Myślał, że będzie cieplej. James spojrzał na niego kontem oka i już wiedział co zaraz powie. Syriusz spojrzał w jego stronę błagalnym wzrokiem, James darował sobie wypominanie mu, że miał rację i na sto proces skończy jutro z gorączką w łóżku.

Weszli do Trzech Mioteł, żeby się ogrzać i napić piwa kremowego. W pubie jak zwykle było masę uczniów i nauczycieli. Usiedli do jednego wolnego stolika w koncie. Syriusz powiesił swoją kurtkę na krześle, a James poszedł zamówić piwo.

- Co James jest taki spięty? - zapytał Syriusz Petera.

- Myślałem, że ty wiesz. Gadacie o wszystkim.

- To prawda, ale nie o naszych problemach. Poza tym ja i James ostatnio mało rozmawiamy, takie mam wrażenie - wyznał.

- No wiesz, odkąd uciekłeś z domu trudno się z tobą rozmawia - powiedział Peter - Wszyscy próbowaliśmy i wszyscy zawiedliśmy. Ciągle chodzisz albo wkurzony, albo zdołowany.

- To nie prawda, Glizdek. Wciąż możecie ze mną pogadać o wszystkim. Nic się nie zmieniło.

- Wszystko się zmieniło, Syriusz - powiedział Peter i już miał znowu coś powiedzieć, ale James przyniósł piwo kremowe.

- Straszny tam tłok - powiedział siadając - O czym gadaliście?]

- Niczym ważnym - powiedział Peter i zaczął temat qudditcha. To zawsze zajmowało Jamesa. Mógł mowić o tym godzinami. Temat qudditcha pojawiał się wtedy, kiedy chcieli zagadać Jamesa. Zawsze działało doskonale.

Syriusz zauważył jak Ophelia wchodzi do pubu razem ze swoimi znajomymi. Odwrócił od niej wzrok i skupił się na tym co mówił James. Mówił o najbliższym meczu z ślizgonami. James był kapitanem drużyny i bardzo mu zależało na wygranej, dlatego ich treningi były dwa razy cięższe niż w poprzednich latach.

- Hej, Syriusz - powiedziała dziewczyna podchodząc do jego stolika - Pamiętasz mnie, prawda? Camilla!

- Ah, tak, jasne - mruknął.

- Rozmawialiśmy o randce. Dwa tygodnie temu - powiedziała. Syriusz dalej sobie nie przypominał kto to.

- Camilla, chodź. Znalazłam stolik wolny - powiedziała Ophelia nieśmiało do nich podchodząc.

- Rozmawiamy, Ophelia! Nie przeszkadzaj nam! - powiedziała ostro Camilla - Wracając do randki...

- Mam kogoś - skłamał. Chciał tylko spokoju.

- Chodź, Camilla - Ophelia pociągnęła ją za ramię - Przepraszam - mruknęła i odeszły od stolika.

- To ta dziewczyna, która cię uczy - powiedział James odwracając się, żeby znowu na nią spojrzeć.

- Nie nazywaj tak tego - powiedział ostro.

- Jest całkiem ładna - powiedział James.

- Czy ja wiem? Nie w moim typie.

- Ta dziewczyna była dla niej niemiła - powiedział Peter.

Syriusz wzruszył ramionami i wstał by ubrać kurtkę. Wyszli z Trzech Mioteł i poszli do sklepu z piórami. James musiał kupić sobie nowe jak ostatnio zepsuł ostatnie, które miał. Syriusz chciał już wrócić do dormitorium i resztę dnia spędzić w łóżku. Był zmęczony. Chciał pobyć sam. Ostatnio nie chciał się z nikim spotykać. Chciał być sam.

Zbliżały się jego urodziny i Syriusz wiedział, że na pewno coś dla niego zorganizują. W tym roku nie chciał nic wielkiego, a w słowniku Jamesa Pottera nie było czegoś takiego jak nic wielkiego. Wszystko co robił było wielkie i znaczące, dlatego spodziewał się, że znowu, jak co roku, dostanie wielką imprezę urodzinową. Może i tego potrzebował? Sam już nie wiedział czego chce.

Wrócili do zamku i poszli do wieży Gryffindoru. Remus siedział na łóżku z gazetą. Był zdenerwowany.

- Znowu o nas napisali w tej przeklętej gazecie! - powiedział podając im gazetę - Jest cała strona o Syriuszu i pół strony o tym, że ostatnio nie rozmawialiśmy na posiłkach! Kogo będzie interesować czy z kimś gadam podczas jedziecie - Remus przeklnął głośno.

- Nie przejmuj się tym, Luniek - powiedział James głaszcząc go po plecach - Ważne, że nikt nie zauważa twojego zniknięcia.

- Musimy uważać co mówimy przy innych. Zaraz się to skończy tak, że odkryją nas sekret - powiedział Peter - Nieźle po tobie pojechali, Syriusz. Chcesz przeczytać?

- Nie, dzięki. Nie muszę widzieć spekulacji na mój temat i czy mam dziewczynę czy jej nie mam. Kiedyś napisali, że zdradzam każdą, z którą się spotykam i nikogo to nie dziwi, bo mam to we krwi - powiedział - Najlepiej przestać to czytać.

- Co jak odkryją kim jestem? - zapytał Remus.

- Nie pozwolimy na to, Remusie - powiedział Syriusz.

Labyrinth | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz