Rozdział 4

117 9 0
                                    

Ophelia siedziała w bibliotece, przygotowując się do egzaminu z eliksirów. Nie przepadała za tym przedmiotem. Męczył ją, ale miała same dobre oceny z niego. Usłyszała chrząknięcie obok siebie. Odwróciła głowę, a widok Syriusza ją zdziwił. Minęło kilka dni od kiedy profesor McGonagall zaproponowała Syriuszowi korepetycje, co poważnie go dotknęło. Była przekonana, że próbuje jak najbardziej odwlec to w czasie, żeby tylko się nie upokarzać.

- Słuchaj, nie podoba mi się pomysł McGonagall i chyba oboje nie chcemy tego robić, ale nie mam wyboru. Masz czas jutro popołudniu? Spotkamy się tutaj - zaproponował.

- Jasne - mruknęła pod nosem.

Odszedł bez słowa, a Ophelia wróciła nauki. Miał rację. Nie chciała tego robić. Traciła całą pewność siebie przy nim. Nie potrafiła wykrztusić siebie słowa. Czuła się jak dziecko. Upokorzona.

***

Syriusz był już spóźniony. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale wciąż szedł jakby miał jeszcze co najmniej dwadzieścia minut. Wszedł do biblioteki i chwilę mu zajęło szukanie dziewczyny, bo siedziała w najbardziej ukrytym miejscu w całej bibliotece, co go akurat cieszyło, bo stąd nikt go nie widział. Usiadł do stolika. Dopiero wtedy Ophelia podniosła głowę.

- Miejmy to za sobą - powiedział, wyciągając książki z torby. Ophelia nie wiedziała od czego zacząć. Poczuła się niezręcznie, kiedy Syriusz usiadł obok niej. Nie wiedziała jak ma to wyglądać. Udzielała już kiedyś korepetycji, ale młodszym rocznikom. Poza tym, uważała, że Syriusz nie potrzebuje korepetycji. Nie poszło mu tylko kilka rzeczy.

Przeczesał włosy palcami i westchnął. Czuł, że dziewczyna czuje się niezręcznie przy nim. Nigdy nie rozmawiali ze sobą. Wiedział o jej istnieniu, ale nic poza tym. Ledwo pamiętał jej imię.

- Nie musisz mnie uczyć - powiedział przerywając niezręczną ciszę między nimi. Dziewczyna podniosła głowę znad swoich kartek - Po prostu poudajemy, że mnie uczysz i tyle. Znam McGonagall na tyle, że wiem, że będzie chciała dopilnować, że wszystko idzie zgodnie z planem, który tam sobie wymyśliła, więc pozmyślamy jej trochę.

- Okej - wymamrotała.

Zajął się swoimi sprawami i praktycznie nie zwracał uwagi na dziewczynę, która siedziała obok niego. Kiedy podniósł na nią wzrok pisała jakieś wypracowanie. Spojrzał na zegarek, a widząc, że minęło dopiero dwadzieścia minut powstrzymał się od westchnięcia i zamknął oczy.

- Możemy znowu się spotkać w piątek - zaproponował po godzinie - Mam wolny dzień od treningów.

Ophelia pokiwała głową i posłała mu lekki uśmiech. Trochę irytował go fakt, że dziewczyna prawie nic nie mówi. Jak już się do niego odezwała to były to pojedyncze słówka. Starał się o tym nie myślec, bo ostatnio wszystko go irytowało. Wszedł do pokoju wspólnego gryffindoru.  Jego przyjaciele siedzieli na kanapie.

- Jak tam korepetycje? - zapytał Remus, kiedy Syriusz usiadł obok Jamesa na kanapie.

- Nie nazywaj tak tego. Poszedłem tylko dlatego, żeby nie podpaść McGonagall - powiedział Syriusz.

- I co tak robiłeś? - zapytał James - Gapiłeś się w ścianę przez godzinę?

- Napisałem wypracowanie dla MGonagall. Nie może nabrać podejrzeń. Ale ta dziewczyna - westchnął.

- Co z nią? - zapytał Peter.

- Odezwała się z dwa razy przez całą godzinę. Jest jakaś dziwna - powiedział Syriusz.

- Rozmawiałem z nią raz. Na kółku zielarskim. No nie mówiła za dużo, ale jest mądra - powiedział Peter.

- Wciąż nie wierzę, że chodzisz na takie coś. To musi być nudne - powiedział James.

- Bo lepiej dać się prawie zabić na boisko? Tam jest naprawdę fajnie! - powiedział Peter.

- Dla ciebie - mruknął Syriusz - Idę do dormitorium. Mam dość dzisiaj. Przez te wypracowanie stracił godzinę życia. Te całe korepetycje to starta czasu.

- Zapytał McGonagall, czy nie możesz odpuścić - zaproponował Remus.

- Zapomnij! Nie ma szans! - powiedział Syriusz.

***

- I jak było z Syriuszem? - zapytała Camilla naskakując na Ophelię kiedy tylko weszła - Mówił o mnie?

- Cóż... było ciekawie - powiedziała Ophelia. Czuła się okropnie po spotkaniu z Syriuszem. Miała wrażenie, że pokazała mu się z najgorszej strony.

- Camilla, daj spokój. Nie widzisz, że Ophelia nie chce o tym rozmawiać? - powiedział William - Był niemiły?

- Nie...

- Powiedział ci coś?

- Nie, to tylko...

- Zrobił ci coś?

- William, na Merlina! Nic mi nie zrobił! Nie odezwałam się do niego słowem!

- Milczałaś przez całe spotkanie? - zapytała Camilla i wybuchnęła śmiechem - Jesteś żałosna! Jak mogłaś nie odezwać się do niego ani słowem?

- Nie zapomnij, że to Syriusz Black - powiedział William - Normalni ludzie nie zaczepiają go na korytarzu i zapraszają na randkę. Raczej większość jest onieśmielona jak z nim rozmawia. Nie dziwię się Ophelii. Nigdy nie wiadomo kiedy powie się coś głupiego, a on to rozpowie po całej szkole. Bardzo dobrze, że nic nie mówiłaś.

- Jestem zmęczona. Pójdę się położyć.

Ophelia weszła do dormitorium. Od razu poczuła jak łzy spływają jej po policzkach. Szybko otarła je i weszła do łazienki. Opłukała twarz wodą i przebrała się w piżamę. Położyła się w łóżku i starała się nie myśleć o swoim złym samopoczuciu. To nie była wina Syriusza. Czuła się okropnie, że wyszła na jakąś niemowę. Ciężko było jej było odezwać się do niego słowem i mogła winić za to tylko siebie.

Labyrinth | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz