Od imprezy Syriusz minęło kilka dni. Ophelia nie widziała go od tego momentu. Camille ciągle zmuszała ją, żeby porozmawiała z Syriuszem, aby umówił się na randkę. William przestał mówić o tym jak bardzo nie podoba mu się ta znajomość, ale Ophelia wiedziała, że wciąż tak uważał.
Syriusz spóźniał się już dwadzieścia minut. Nie dziwiło ją to, często się spóźniał. Pisała swoją pracę na eliksiry, która do tej pory szła jej świetnie. Nawet nie zauważyła kiedy minęła godzina, a Syriusz wciąż się nie zjawił. Nie chciała siedzieć bezczynnie w bibliotece. Wstała od biurka i poszła do wyjścia.
Na kolacji też go nie widziała, nie było też jego przyjaciół. Kiedy wychodziła, Peter wpadł tylko chwilę wziąć tosty i wyszedł. Chciała do niego podejść i zapytać czy z Syriuszem wszystko w porządku, ale nie chciała mu przeszkadzać. Śpieszył się. To nie był odpowiedni moment. Ophelia wróciła do pokoju wspólnego. William, który również nie pojawił się na kolacji siedział przed kominkiem i coś pisał. Jak tylko zauważył Ophelie zamknął swój notatnik i odłożył go na bok.
- Jak dzisiaj było z Syriuszem? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Syriusz nie przyszedł - powiedziała siadając obok niego - Ale to nie ważne. Na pewno mu coś wypadło.
- Serio jest ci przykro, że on nie przyszedł? Ophelia, to Black musisz się liczyć z tym że będzie odwalał takie numery. To nie jest miły chłopak.
- Nie znasz go, Willy - powiedziała chwytając go za rękę.
- Ty też go nie znasz. To, że pogadaliście z dwa razy nic nie znaczy. Dla niego to nic nie znaczy. Ophelia, przepraszam, że to powiem, ale on ma cię głęboko gdzieś - powiedział chcąc brzmiąc jak najbardziej łagodnie. Ophelia poczuła ukłucie w sercu - Jesteś za dobra. Wierzysz, że on naprawdę może być miłym chłopakiem, a tak nie jest. Nie możesz mu ufać, pamiętaj o tym. Rozumiesz o co mi chodzi?
Ophelia pokiwała głową. Nie chciała komentować słów przyjaciela. Chciał dla niej dobrze. Może ma rację. Syriusz bywał niemiły i nieprzyjemny. Ona tylko łudziła się jaki jest. Wykreowała w głowie zupełnie inny obraz Syriusza.
- Masz rację, Willy - powiedziała Ophelia.
- Nie możesz iść do McGonagall i powciskać jej, że Syriusz znowu jest mądry i możecie skończyć ten cały cyrk?
- Spróbuję - powiedziała.
- Nie! Nie, Ophelia! - powiedziała Camille, który razem z Lacey weszły do pokoju wspólnego i podsłuchały ich rozmowę - Nie możesz z tego rezygnować! Dopiero zaczęłaś z nim rozmawiać. Musisz mi załatwić z nim randkę.
- Nie mów jej co ma robić - powiedział William wstając z kanapy.
- William, ogarnij się. Nie możesz rujnować moich marzeń! Syriusz będzie ze mną chodził - powiedziała Camille.
Ophelia poczuła się jakby rozmawiała z pięciolatkami. Skłamała, że jest zmęczona i poszła do dormitorium. Jej oczy zaszły łzami, ale powstrzymała się od płaczu. Wzięła szybki prysznic i położyła się w łóżku myśląc dlaczego Syriusz nie zjawił się dzisiaj w bibliotece. Miała kilka pomysłów. W końcu zasnęła i już o nim nie myślała.
Na śniadaniu Camille i William byli na siebie obrażeniu. Lacey skupiała się na jedzeniu śniadania, a Ophelia tylko patrzyła na jedzenie i popijała kawę. Nie była głodna. Kiedy zobaczyła jak Lily wchodzi do Wielkiej Sali, nabrała nadzieji, że Syriusz i reszta wejdzie za nią, ale tak się nie stało.
- Co zrobisz? - zapytała Lacey, kiedy wszyscy wstali od stołu. Obie szły za dwójką wkurzonych gryfonów.
- Nie wiem - powiedziała Ophelia.
- Może jemu naprawdę coś wypadło i nie mógł przyjść. W końcu cała czwórka ominęła już ostatnie zjęcia wczoraj.
- Serio?
- Tak. To wszystko było jakieś dziwne. James i Remus siedzieli za mna na Numerologii. Syriusz też na nie chodzi, ale go nie było. I rozmawiali ze sobą całe zajęcia. Nie chciałam podsłuchiwać, ale Wendy, ta Ślizgonka z którą siedzę, mówiła, ze mówili o nim. Tylko tyle wiem. Naprawdę się tym przejmujesz?
- Poczułam się dziwnie wczoraj jak mnie wystawił i...
- Nie chcesz go winić za to. Rozumiem. Camille i William trochę z tym przeszkadzają. Jej zależy, żeby się z nim umówić, a jemu żebyś zerwała z nim kontakt.
- Myślałam, że Syriusz się też tobie podoba - powiedziała Ophelia.
- Jest przystojny, ale poznałam kogoś - wyznała - Nie mówi nikomu. To na razie nic takiego.
- Cieszę się twoim szczęściem, Lacey - powiedziała Ophelia i uśmiechnęła się.
Tak jak Ophelia się spodziewała, cała czwórka nie pojawiła się na zajęciach i mimo tego, że siedziała tam Lily Evans i Mary McDonald, profesor McGonagall nie spytała co się z nimi stało. Zawsze pytała. Zawsze zwracała szczególną uwagę na to kto jest na zajęciach. Po raz pierwszy zdawało się jakby to jej nie obchodziło.
- Biedny Syriusz - Ophelia usłyszała szept Mary.
- Ktoś cię usłyszy - powiedziała Lily - To mi powiedział Potter dzisiaj rano. Wiesz, że oni wymyślają masę rzeczy.
- To brzmi na prawdziwe - powiedziała Mary.
Ophelia chciała przestać o tym myśleć, więc przestała słuchać ich rozmowy i skupiła się całkowicie na nauce.
- Ophelia, prawda?
Podniosła głowę. Na przeciwko niej stal Remus Lupin. Ophelia zmarszczyła brwi. Wyglądał na zestresowanego. Dostrzegła to po rym jak dłubał skórki przy paznokciach.
- Syriusz kazał przeprosić. Nie mógł wczoraj przyjść, ale jeśli masz czas może przyjść jutro - powiedział Remus. Powiedział to tak jakby na początku ćwiczył to przed lustrem.
- Przekaż mu, że chętnie się z nim zobaczę - powiedziała.
- Okej - powiedziała Remus i już miał iść, ale zawrócił - Jeszcze jedno. Nie oczekuj wytłumaczenia. Raczej go nie dostaniesz.
- Nie oczekuje - Przecież się nie przyjaźnimy. To chciała dodać, ale Remus odszedł.
Tak jak Remus powiedział Syriusz nie powiedział nic o zniknięciu. Siedział i rozmawiał z nią jakby nigdy nic. A Ophelia nie chciała pytać. Nie chciała wyjść na wścibską. Dlatego nic nie powiedziała. Nie byli przyjaciółmi, aby mówić sobie takie rzeczy. W takim przekonaniu wolała być.
CZYTASZ
Labyrinth | Syriusz Black
FanficOphelia Rosewood zawsze miała wrażenie, że nie pasuje do reszty ludzi w jej towarzystwie. Zawsze uważano ją za zbyt nieśmiałą, zbyt wrażliwą, zbyt cichą. Jedyną osobą, która w pełni ją zrozumiała był Syriusz Black, ale ich relacja byłą znacznie bard...