Rozdział 12

107 8 0
                                    

Ophelia siedziała w zimnej bibliotece obok Syriusza, który dzisiaj wyjątkowo był dziwny. Od razu wiedziała o co chodzi. Dobrze widziała, że nie czuł się najlepiej i chciał wrócić do dormitorium, mimo to tu siedział. Ciągle przerywał kaszlem lub cichym pociągnięciem nosem. Założył włosy za ucho. Jego włosy też z nim nie współpracowały dzisiaj. Ciągle leciały mu na twarz i czoło. Zazwyczaj miał piękne loki, a teraz jego włosy, musiała to przyznać, wyglądały strasznie.

- Syriusz, idź się położyć - powiedziała, kiedy chłopak ponownie kichnął - Źle się czujesz.

- Wszystko dobrze - powiedział z lekko zatkanym nosem - Słuchaj, mam pomysł. Jutro zamiast tutaj możemy się spotkać w moim pokoju wspólnym. Dopilnuję, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Co ty na to?

- Jeśli całkiem się nie rozchorujesz to zgadzam się - powiedziała.

- Nic mi nie jest - powiedział - To nic takiego. Do jutra będę zdrowy.

Ophelia mu nie wierzyła. Widziała jak koszmarnie wygląda i podejrzewała, że jutro będzie jeszcze gorzej. Nie wyglądał jakby miał gorączkę, ale chciał się położyć. Syriusz ponownie kichnął, a Ophelia spojrzała na niego kontem oka.

- Niech ci będzie. Idę do dormitorium - powiedział - Do jutra!

Ophelia wróciła do pokoju wspólnego krukonów. William siedział na kanapie. Chłopak z nią praktycznie nie rozmawiał, jak tylko zobaczył wstał i poszedł do dormitorium. Ophelia westchnęła. Wiedziała, że przeszkadzały mu te całe korepetycje z Syriuszem i uważał, że wystarczyło by jedne słowo, a McGonagall zakończyłaby je. Może i miał rację, ale Ophelia nie uważała, że Syriusz to zły człowiek tak jak William o nim myślał.

Następnego dnia Ophelia poszła do pokoju wspólnego Gryffindoru. Syriusz siedział na kanapie z przyjaciółmi. Ophelia myślała, że będą sami. Przez chwilę chciała się wycofać i uciec, choć już poznała jego przyjaciół. Remus zauważył ją pierwszy, po tym jak pięć minut stała z boku myśląc czy podejść, czy nie, szturchnął Syriusza, a on natychmiast odwrócił głowę w stronę dziewczyny. Dalej wyglądał jakby nie czuł się najlepiej. Uśmiechnął się szeroko idąc w jej stronę.

- Pójdziemy do dormitorium. Tam będzie cicho - powiedział i ruszył w stronę schodów. Miała wrażenie, że James, Remus i Peter nie odrywali od niej wzroku. W jej mózgu zaczęły pojawiać się myśli, że Syriusz o niej mówił. Odsunęła to od siebie, bo było to wręcz niemożliwe. Weszli do dormitorium, w którym panował porządek, czego Ophelia się nie spodziewała - Mam prośbę. Sprawdziłabyś mi to? Pisałem to w tragicznym stanie i nie wiem czy to w ogóle ma sens.

- Jasne - powiedziała biorąc od niego wypracowanie. Syriusz odsunął krzesło jego biurka - Czemu po prostu nie pójdziesz do pani Pomfrey. Ona ci coś da na przeziębienie.

- Nie lubię tam chodzić. Pachnie tam chorobą i czuję się jeszcze bardziej chory. Poza tym, Pomfrey każe zostać na noc i...

- Boisz się - dokończyła za niego.

- Nie! Nie boję się tam spać! Nie lubię

- Syriusz, każdy się czegoś boi. To normalne.

- Nie boję się tam spać!

- Zawsze możesz poprosić panią Pomfrey o coś na sen.

- Nie lubię tego miejsca. Skończ się nabijać ze mnie. Po prostu nie lubię, jasne?

Ophelia przytaknęła pod nosem i tak wiedziała swoje. Zaczęła czytać wypracowanie Syriusza na eliksiry. Jego pismo było estetyczne i ładne. Jeszcze nigdy nie widziała kogoś z tak ładnym pismem.

- Uczyłem się kaligrafii - wyprzedził ją z odpowiedzią - To jeden z moich wielu talentów.

Ophelia wróciła do czytania. Syriusz co chwilę jej przeszkadzał kaszląc albo ciągnąc nosem, ale udało jej się skupić na tyle, aby skończyć.

- Masz dużo literówek, ale jak na to, że pisałeś to chory i to naprawdę mądrze ci to wyszło. Chcesz żebym coś jeszcze ci sprawdziła.

- Nie.

- Czyli nie musiałam dzisiaj przychodzić? - zapytała po chwili ciszy.

- Chciałem żebyś sprawdziła i to tyle. Możesz tu po prostu posiedzieć - powiedział Syriusz wyciągając nogi na biurko.

- O-okej - tylko to zdołała z siebie wydobyć.

- Chcę cię lepiej poznać, to wszystko - powiedział Syriusz, a Ophelia zmarszczyła brwi - No nie bądź taka zdziwiona! Jak ten chłopak, który się w tobie zakochał.

- William. On się we mnie nie zakochał, a nawet gdyby nie chciałabym wykonywać żadnego kroku naprzód.

- Czemu? Może miałabyś szansę poznać tego jedynego, albo jakkolwiek dziewczyny to nazywają.

- Nie sądzę, że on jest w Hogwarcie. William na razie jest na mnie zły - powiedziała, a Syriusz zmarszczył brwi - Nie przepada za tobą...

- To żadne zaskoczenie. Już jak przyszedł na twoje urodziny - powiedział Syriusz - Po co w ogóle go brałaś?

- Camille bardzo chce się z tobą umówić, dlatego ona przyszła. William podejrzewam, że przyszedł mnie... pilnować.

- Nie możesz podejmować sama decyzji czy o co chodzi?

- Willy się po prostu martwi, to wszystko. To dobry chłopak - powiedziała Ophelia.

- Skoro tak twierdzisz. Czemu nie chcesz iść z nim na randkę?

- NIgdy nie byłam na randce - wyznała.

- Ja byłem na aż wielu. Wiele skończyło się okropnie - powiedział.

- Boję się, że powiedziałabym coś głupiego i nie wiedziała jak się zachować.

- Wiem co zrobimy! Zabiorę cię na randkę! Taką niby-randkę, oczywiście! Nie będzie to prawdziwa randka.

- Syriusz, nie potrzebuję tego!

- Weź, Ophelia, tobie pokaże co i jak, a inne dziewczyny na chwilę się ode mnie odczepią.

- Z tego co pamiętam, uwielbiasz uwagę dziewczyn.

- Na tą chwilę mam dość spotykania się z kimkolwiek. Te związki nigdy nie wychodziły. Na razie robię sobie przerwę - powiedział - Więc, nasza niby-randka! Nie chę słyszeć, że się nie zgadzasz. To nic poważnego!

- No dobra! - odpowiedziała w końcu.

- Świetnie! W pierwszy tydzień grudnia jest wyjście do Hogsmeade - powiedział wstając z krzesła i spoglądając w kalendarz. Syriusz pociągnął nosem i założył dłonie na klatce piersiowej - Wtedy możemy iść na niby-randkę.

- Musi to być Hogsmeade? - zapytała stając obok niego.

- Ophelia, to jest najczęstsze miejsce spotkań i randek. Musi to być Hogsmeade. Jak ktoś cię zaprasza na randkę, zawsze będzie to Hogsamde - znowu pociągnął nosem - Nie chcę cię wypraszać, ale czuję się jeszcze gorzej i chyba muszę się położyć.

- Jasne - powiedziała zbierając rzeczy.

- Następnym razem też przyjdź tu. Tu jest lepiej niż w bibliotece.

Ophelia pożegnała się z Syriuszem i wyszła z jego dormitorium. Jego przyjaciele wciąż siedzieli na kanapie. Jak tylko zobaczyli jak wychodzi wstali i poszli do dormitorium. Ophelia wyszła z pokoju wspólnego. Myślała o niby-randce. Bała się to robić, szczególnie z Syriuszem. On już miał jakieś doświadczenie, a ona nie wiedziała nic. Nie chciała się przed nim wygłupić.

Labyrinth | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz