Rozdział 13

91 5 0
                                    

Syriusz słynął ze swojej pewności siebie. Nigdy nie był czegoś niepewny. Większość rówieśników zazdrościła mu tego i chcieli być tacy jak Syriusz Black. Prawdą było, że teraz Syriusz czuł się jak kompletna katastrofa. Niby-randka z Ophelią zbliżała się wielkimi krokami, a on mimo, że już przeziębienie mu przeszło, wciąż czuł się okropnie. Mimo to nie chciał tego odwoływać.

- To niby-randka, James. To nie jest nawet na serio! - powiedział zirytowany Syriusz, kiedy James znowu poruszył ten sam temat.

- Dla mnie brzmi to prawie jak prawda - powiedział James - Chcesz z nią po prostu spędzić czas.

- Nie ukrywam, że chcę ją poznać - powiedział Syriusz wiążąc krawat Gryffindoru - Przez kilka spotkań nic do mnie nie mówiła, dopiero co się otworzyła. Peter jest nieśmiały, ale tak nieśmiałej osoby jeszcze nie poznałem. Chce wiedzieć jaka jest, to wszystko.

- Jasne - powiedział James - Lubisz ją!

- Jest miła. Wierzy w ludzi. Jest jak ty, tylko nie jest arogancka i okropnie napuszona - powiedział Syriusz uśmiechając się. James szturchnął go w bok - Chyba nie powiesz, że taki nie jesteś?

- Może trochę taki jestem - zaśmiał się James, a zaraz potem spoważniał - Syriusz, na pewno chcesz się bawić w takie rzeczy? To był ciężki rok...

- Wszystko ze mną dobrze, Jamie. Nie przejmuj się tym.

-Na pewno? Powiedziałbyś mi gdyby coś nie grało?

- Nie jest najlepiej, ale nie jet też najgorzej - powiedział Syriusz - Daję sobie radę.

- W porządku. Skoro tak twierdzisz - powiedział James i westchnął - Idź i baw się dobrze z Ophelią.

Syriusz dzisiaj jako jedyny szedł do Hogsmeade. Remus był przed pełnią, więc nie czuł się w pełni sobą, Peter nie czuł się najlepiej, a James uznał, że nie chce iść sam i został z resztą. Syriusz wyszedł z zamku. Ophelii jeszcze tam nie było. Schował ręce do kieszeni na nią czekał. Dziewczynę zobaczył po paru minutach. Wybiegła z zamku, w ledwo zapiętej kurtce. Zapięła ją dopiero kiedy stanęła przed Syriuszem.

- Radą numer jeden: nigdy nie spóźniaj się na randki - powiedział. Sam się ciągle spóźniał.

- Przeprasza. Camille mnie zagadała - powiedziała Ophelia.

- Ja ci wybaczę. Chodź, idziemy - powiedział kładąc dłoń na jej plecach i lekko pchając do przodu.

- Naprawdę przepraszam, Syriusz. Zwykle się nie spóźniam, ale ona bywa...

- Nieznośna - dokończył za nią. Ophelia spojrzała na niego i lekko zmrużyła brwi - Taka prawda, Ophelia. Poznałem tysiąc dziewczyn, poważnie, ale żadna nie była tak nieznośna jak ona. Czeka na mnie po każdym treningu qudditcha, wiedziałaś o tym?

- Nie! Poszłam z nią tylko raz - powiedziała Ophelia - Porozmawiam z nią. Przynajmniej się postaram.

- Nie musisz - powiedział - Słychaj, zazwyczaj zabieram dziewczyny po prostu do Trzech Mioteł. Nie lubię brać ich do tej przesłodzonej kawiarni. Potem idziemy się przejść i je odprowadzam. Taki sam mam plan na ciebie. Nie radzę brać ci chłopaków do słodkiej kawiarni, mimo wszystko nie jest to dobre miejsce. Na pierwszej randce macie się poznać, ale nie otwieraj się za bardzo. Niektórzy potrafią być wredni.

- A co jak już kogoś znam?

- Nigdy mnie to nie spotkało - powiedział - I, Ophelia, nie bój się mówić.

Weszli do Trzech Mioteł. Usiedli przy stoliku. Syriusz wziął kurtkę Ophelii i odwiesił.

- Zamówię nam piwo kremowe.

Labyrinth | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz