Rozdział 14

94 8 0
                                    

Pakowanie się do domu na święta, to było coś na co Ophelia czekała. Nie mogła się doczekać aż zobaczymy tatę. Ciągle myślała o Syriuszu i było jej go żal. Wiedziała, że Syriusz nie chciał, żeby Ophelia tak o nim myślała. Lubił udawać, że go to nie rusza, ale widziała zmianę w jego zachowaniu jak tylko zaczęła ten temat.

- Ophelia, co to jest? - zapytała Camilla i przystawiła jej gazetę pod oczy.

Syriusz Black ma nową dziewczynę?
Po kilku miesiącach ciszy Syriusz w końcu pojawił się z kimś w Hogsmeade. Zdawali się dobrze bawić w pubie Trzy Miotły, gdzie Syriusz zawsze zabiera swoje dziewczyny. Jednak ta randka trwała krócej niż zwykle. Po dwudziestu minutach wyszli. Ona była nudna, czy on irytujący?

- Rany! To nie byłą randka. Po prostu poszliśmy razem do Hogsmeade!

- To czemu nic nie powiedziałaś? - zapytała Camille zakładając ręce na piersi.

- Nie było to ważne! Mnie i Syriusza nic nie łączy! Udzielam mu korepetycji i tyle!

- Masz skończyć tą zabawę w naukę! Masz iść do McGonagall jeszcze przed świętami i jej to powiedzieć!

- Camille, ty przesadzasz! - powiedziała Ophelia.

- Nie! Zabierasz mi go! Zabierasz mi Syriusza! On miał się zbliżyć do mnie, a nie do ciebie! Miał być moim chłopakiem, a na razie zbliża się do ciebie! Jesteś okropnym człowiekiem, Ophelia! Jesteś samolubna! Od początku chciałaś mi go odbić! Od początku chciałaś, żeby on należał do ciebie.

Ophelia poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Czuła się okropnie. Wiedziała, że Camille się tylko zdenerwowała i tak naprawę wie, że to nieprawda, przynajmniej tak wolała myśleć. Ophelia wyszła z pokoju z myślą pójścia do McGonagall. Chciała jej udowodnić, że nie chciała zbliżyć się tylko do Syriusza. Byłoby to łatwe gdyby nie czarnowłosy chłopak, który pojawił się przed pokojem wspólnym.

- Hej! Chciałem się... co się stało? - zapytał widząc łzy na jej twarzy. Ophelia szybko otarła łzy i pociągnęła nosem.

- Nic.. To nic takiego. Tylko pokłóciłam się z Camille. Serio, to nic takiego - poczuła nowe łzy na policzkach.

- To nie wygląda jak nic takiego - powiedział - Chodź, usiądziesz gdzieś.

- Nie, nie - potrząsnęła głową - Muszę iść coś załatwić, a potem jeszcze się spakować i mam mało czasu.

- W porządku - powiedział i posłał jej delikatny uśmiech. Zaczął szperać w kieszeniach, szukając czegoś - Mam coś dla ciebie. Wesołych Świąt, Ophelia - znowu się uśmiechnął i podał jej małe zapakowane pudełko.

- Dziękuję, ja nic dla ciebie nie mam - powiedziała.

- To nic takiego. Widzimy się po przerwie.

- Wesołych Świąt, Syriusz - powiedziała i posłała mu delikatny uśmiech

***

Do domu Potterów dotarli późnym wieczorem. James i Syriusz byli zmęczeni i marzyli o położeniu się w łóżkach. Fleamont Potter zagadywał ich w drodze, żeby nie zasnęli. Dom Potterów był wielki, ale pełny miłości. Euphemia na sam widok swojego syna, od razu wzięła go w ramiona. Syriusz ściągnął kurtkę i odwiesił ją, a jak tylko się odwrócił Euphemia zamknęła go w uścisku. Z reguły się nie przytulał, ale Euphemia miała w sobie tyle ciepła, że nie miałby serca się odsuwać.

- Jak się czujesz, kochany? - zapytała go.

- Dobrze.

- Musiało ci być ciężko przez te ostatnie miesiące - powiedziała.

- Nie jest źle, naprawdę - wymusił lekki uśmiech.

- Kontaktowali się z tobą?

- Nie. Nie zależało mi tam.

- Euphemia, daj spokój! Syriusz nie chce o tym rozmawiać - powiedział Fleamont.

Syriusz wymusił uśmiech w stronę mamy Jamesa i wszyscy usiedli do stołu. Był zmęczony i marzył o położeniu się do łóżka. Jak tylko opróżnili talerze poszli do swoich pokoi. Syriusz miał pokój obok Jamesa. Spał w nim od momentu, w którym pierwszy raz pojawił się Potterów. Od samego początku traktowali go jak rodzinę. Syriusz nigdy nie doznał takiej miłości jaką odczuwał w domu Jamesa. To było drugie miejsce, w którym czuł się chciany. Z prawdziwego domu nie miał żadnych dobrych wspomnień. Tam zawsze czuł się okropnie.

***

Na następny dzień Euphemia dała im odpocząć i nie zaciągała ich do pracy. Siedzieli na kanapie razem z Fleamontem i rozmawiali. Syriusz był wdzięczny za to.

- James powiedział, że poznałeś kogoś - powiedział Fleamont.

- Ophelię? To koleżanka. Źle zacząłem rok i McGonagall nalegała, żeby pomogła mi wrócić do moich normalnych stopni. Ale już wszystko jest dobrze, więc po świętach pójdę do McGonagall żeby to zakończyć.

- Serio? - zapytał James.

- Tak. Nie potrzebuję już tego - powiedział pewnie Syriusz.

- Jasne! Jesteś Syriuszem. Nie potrzebujesz pomocy.

- O co ci chodzi?

- Ja was zostawię. Błagam nie kłóćcie się - powiedział Fleamont wychodząc z pokoju.

- Te spotkania z tą dziewczyną dobrze ci robią. Jesteś zadowolony po nich. Przychodzisz wesoły. Jesteś taki jak zawsze, a przed nią byłeś przybity. Uważam, że ma na ciebie dobry wpływ.

- Ophelia jest miła, ale jeśli liczysz, że będzie z tego coś więcej, to się mylisz. Jesteśmy znajomymi, dogadujemy się. To tyle James.

- Nie mówię, że musi coś wyjść z tego. Po prostu, nie zrywaj z nią kontaktu.

- Nie zamierzałem - powiedział Syriusz - Powiedziałem jej o... ucieczce. Nie wiem co mnie wtedy naszło, ale wszystko jej powiedziałem.

- Boisz się, że wykorzysta to przeciw tobie?

- Nie, ale nie wie o tym za dużo osób. Po prostu się boję, że zaraz dowie się o tym połowa szkoły - wyznał - Wiem, że mogę jej ufać, ale nie poznałem jej jeszcze najlepiej.

- Po świętach weź ją do pokoju wspólnego. Tak żebym ja i chłopaki ją poznali - powiedział James - Jeśli będziemy czuli, że coś jest nie tak to ci powiemy.

- Zestresuje się i może się nawet nie odezwać.

- Damy jej szansę - powiedział James.

- Dzięki, James - powiedział Syriusz i uśmiechnął się lekko.

Labyrinth | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz