Razem...

49 5 19
                                    

- Twoi rodzice wiedzą? Że my.... No wiesz...przez mojego ojca.. - Lee w pośpiechu przebierał się w ubrania bardziej nadające się do zejścia na śniadanie, niż piżama.
- wiedzą... już wcześniej się domyślali. Długo rozmawiałem z ojcem, gdy nie wyszedłeś wtedy... Mój brat... on też podobno wolał chłopców. Tata tak powiedział. Ale przy Chanie nie byli tacy wyrozumiali. U mnie w domu musi być zachowana ciągłość pokoleń. A gej... sam rozumiesz... nie było im z tym po drodze. Ale odkąd Channie nie żyje... myślę, że wiele zrozumieli. Oni nie są źli. Tylko ta presja. To bardzo męczy. - Hyunjin po raz pierwszy powiedział więcej o ukochanym bracie. Minho nie wiedział nic o presji ze strony rodziców, sam wymagał od siebie więcej niż ktokolwiek inny. Ale potrafił wczuć się w sytuację. Podwinął lekko rękaw piżamy Hyunjina. Pogłaskał ślady po cięciu z uczuciem.
- to dlatego? Ciąłeś się? I jesz tak mało? Bo chcesz być idealny? Jesteś Hyunjin. I oni to wiedzą. Zobacz ile masz.. - rozejrzał się po ogromnym pokoju wypchanym najdroższym sprzętem. - i nie mówię tylko o pieniądzach. Te śniadania twojej mamy. Wkładała w to tyle uczucia. Twój ojciec też był na każde nasze skinienie. Kochają cię takim, jakim jesteś. Sami ciężko pracowali ale zobacz do czego doszli. Są szczęśliwi i chcą tego samego dla ciebie. - Minho był taki mądry. Jego długa przemowa sprawiła, że Hyunjin prawie uwierzył w te słowa. W sumie już sam nie był pewny czy jego chęć bycia idealnym była spowodowana przed rodziców czy jego samego.

- może masz rację... na razie jestem szczęśliwy przy tobie. Zjem dziś dużo.. chodźmy.

Jak można się było spodziewać śniadanie nie było byle jakie... samego pieczywa Minho naliczył z pięć rodzajów. Były też owoce i warzywa, sery i wyszukane wędliny. Wszystko najlepszej jakości. Smakowało fantastycznie. Minho, zachęcany przez państwa domu zjadł tak dużo, że miał wrażenie, że naprawdę pęknie.
Hyunjin też zjadł sporo jak na siebie. W końcu obiecał. I tym razem nie zwróci wszystkiego w toalecie na górze. Obaj wyłożyli się na wielkiej sofie w salonie, po tym jak pomogli posprzątać po posiłku. Pan Hwang ponownie sprawdził stan Minho, przyglądając się siniakom i opuchliźnie, które zaczęły już powoli migrować po twarzy, tworząc niesłuszne wrażenie, że ponownie go zraniono.

- jedziemy z matką na zakupy. Na obiad. Do kina. Macie też ochotę? - pytał z grzeczności. Widząc tych dwoje rano, gdy schodzili po schodach trzymając się za ręce miał stuprocentową pewność, że nawet atom nie byłby w stanie wygonić ich z domu, w którym mieli być sami. Pierwsze w życiu zauroczenie miało od zawsze w sobie magiczną moc. Pamiętał gdy Channie też pierwszy raz się zakochał. Jak walczyli z tym uczuciem. Prośbą i groźbą. Nie wygrali. Stracili bezpowrotnie syna, który znalazł ukojenie w narkotykach i alkoholu, po tym jak państwo Hwang wtrącili się o wiele za bardzo w jego pierwszy związek. Skończyło się to niewyobrażalną tragedią. Nie chcieli by z Hyunjinem było podobnie. I naprawdę polubili Minho...

- będziemy późno... jakby co, zadzwonimy! - matka Hyunjina, w pięknym makijażu już biegła do drzwi wkładając buty na obcasie. Gdy padała propozycja zakupów potrafiła przygotować się do wyjścia w kilka sekund. Drzwi zamknęły się za nimi i zapanowała cisza.

- będą późno, słyszałeś? - Hyunjin syknął młodemu do ucha i włączył na pilocie opcję zasłonięcia okien. Żaluzje spadały powoli, topiąc dotąd jasny salon w przyjemnym mroku...

This strange boy II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz