Jakie plany na niedzielę?

42 5 16
                                    

Hyunjin orbitował wokół Minho jak uparta planeta przy najgorętszym słońcu. Czuł się źle tracąc go z oczu, chciał wiedzieć i widzieć wszystko co robił młodszy. Po wspólnym wyszczotkowaniu zębów, rzucił go w końcu do świeżej pościeli. Padł od razu koło niego, odcinając mu jakąkolwiek drogę ucieczki. Ale Minho nie miał w planach ucieczki. Nadal krępowała go dynamika tej relacji ale wsparcie, które dostali relaksowało jeego wewnętrzny niepokój.

- moi rodzice wyjeżdżają za dwa tygodnie na konferencje... - Hyunjin patrzył na niego mętnym wzrokiem. Głowę miał opartą na chudym ramieniu i wpatrywał się intensywnie w Minho. - możemy... wiesz... spróbować... jeśli chcesz? Ale jeśli nie to poczekam. Postaram się.. - śmiał się nerwowo przygryzając pulchne usta. Nadal nie potrafił oderwać wzroku od chłopaka. Lee znowu zapłonął nastoletnim wstydem ale podzielał zachwyt Hyunjina nad wizją spędzenia czasu tylko we dwoje. Kilka dni tylko razem... wprawdzie nadal będą musieli chodzić do szkoły ale lizną odrobinię wspólnego życia.

- mam ci robić kanapki do szkoły? - Minho zadawał głupie pytania, żeby tylko skierować rozmowę na inny temat.

- nie musisz... zawsze zostawiają pełną lodówkę i pieniądze na restauracje. Nie będziemy musieli się niczym rozpraszać... nie chcesz o tym rozmawiać? - Hyunjin chciał poznać jego zdanie, nie miał zamiaru przestraszyć chłopaka w połowie i zostać z twardym kutasem w gaciach.
Ale Minho znów się wycofał do swojej skorupki wstydu. Był zdecydowanie za mało pewny siebie.

- ja po prostu... nie wiem co miałbym robić... lubię kiedy ty prowadzisz...

- też lubię przejmować inicjatywę.. więc... to chyba znaczy... że będziesz stroną bierną... oh jak to brzmi... - Hwang wybuchnął śmiechem w poduszkę, ukrył w niej głęboko twarz by stłumić głupkowaty chichot. Mimo poważnego już wieku takie tematy nie przychodziły mu z lekkością. Był równie skrępowany jak Minho... gdy oderwał twarz od pościeli napotkał równie czerwoną twarz swojego chłopaka. - postaram się, żeby było nam przyjemnie... obiecuję... a teraz chodźmy spać... - przytulił go lekko i pocałował w czoło.

Niedziele od zawsze były dniem, w którym rodzina Hwang jeździła odwiedzać najstarszego syna i brata.
Chan miał piękny wystawny pomnik, z którego spływały kaskady eleganckich kwiatów.
Minho wzbraniał się jak mógł, żeby nie jechać z całą rodziną. W końcu to był czas tylko dla nich, nie chciał zakłócać tej intymnej chwili swoją obecnością.
Ojciec Hyunjina przekonał go jednak, że w drodze powrotnej wstąpią również do szpitala by mógł odwiedzić swojego brata. To ostatecznie go przekonało, gdyż zdał sobie sprawę jak dawno nie odwiedzał Jisunga. Ale ostatnio tyle się działo...

Lee stał przy głównej bramie cmentarza patrząc z bólem jak trzy postaci zbliżały się do okazałego nagrobka. Z każdym krokiem miał wrażenie jakby kurczyli się w sobie. Nie było już w nich tej pewności siebie. W końcu odwiedzali zmarłego syna i brata. Nikogo nie powinno to spotkać. Hwangowie spędzili tam prawie godzinę a gdy wyszli z terenu cmentarza można było dostrzec, że każdy z nich solidnie popłakał nad grobem Chana.

Podjeżdżając pod szpital Minho spojrzał jeszcze tęsknym wzrokiem na Hyunjina. Nie chciał iść do brata sam.
- poznasz Jisunga... chcesz? - Hyunjin nawet się nie zastanawiał. Odpiął pas bezpieczeństwa i wszedł pewnie z ukochanym do szpitala.
Chan, mimo, iż martwy od dobrych kilku lat miał zapewnione większe luksusy niż młody Lee. Wchodząc do sali Hyunjina od razu uderzyła skromność szpitalnej sali. Poobijane metalowe łóżko i stary monitor oddechu, pikający cicho obok małego pacjenta. Chłopak był drobny i kompletnie niepodobny do brata. Miał pulchne policzki i chyba dużo mniejsze niż Minho oczy. Nadal był jednak rozkoszny.

- Jisung... chcę żebyś kogoś poznał. To Hyunjin. Mój... mój chłopak... - przyciągnął długą dłoń bliżej drobnego chłopca. - Hyunjin i jego rodzice bardzo nam pomogli. Mnie i mamie. Gdy już się obudzisz wrócisz do całkiem nowego mieszkania... zobaczysz... - głaskał malutką bladą rękę z uczuciem.
Hwangowi zrobiło się przykro. Chan nie czerpał korzyści z zamawianych co tydzień ton kwiatów.
Tu, przydałby się każdy grosz. Musi porozmawiać o tym z rodzicami...

This strange boy II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz